Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA SOBOTA. Derby dla Trzebini

29.09.2012 20:15 | 0 komentarzy | 3 789 odsłony | red
W czwartoligowych derbach powiatu chrzanowskiego MKS Trzebinia-Siersza pokonał na wyjeździe Orła Balin. Szczypiorniści MTS-u ograli Bochnię.
0
SPORTOWA SOBOTA. Derby dla Trzebini
Michał Kowalik (Trzebinia, w środku) zanotował dwie asysty w meczu w Balinie. FOT. MICHAŁ KORYCZAN
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W czwartoligowych derbach powiatu chrzanowskiego MKS Trzebinia-Siersza pokonał na wyjeździe Orła Balin. Szczypiorniści MTS-u ograli Bochnię.

PIŁKA NOŻNA

III liga małopolsko-świętokrzyska
Janina Libiąż – Przebój Wolbrom 2-0 (0-0)
1-0 Piotr Witoń (70, karny), 2-0 Piotr Witoń (76)
Janina: Księżarczyk - Grzywa, Dukała, Szafran, Grabowski, Ficek (89. Patyk), Szlęzak (76. Motyka), Hejnowski, Horawa (90. Jamróz), Adamczyk, Witoń
Przebój: Palczewski – Morawski, Ochman, Kiczyński, Wdowik, Kok, Mielec, Wsół (72. Kowalczyk), Duda (78. Pazurkiewicz), Jarosz (83. Pindiur), Kiwacki (72. Wiśniewski)
Przez długi czas żaden z zespołów nie potrafił zaskoczyć rywala. Libiążanie nastawili się na grę z kontry i kilka razy zagrozili bramce Macieja Palczewskiego. Piotr Witoń groźnie uderzył tuż przy słupku. Nad poprzeczką strzelił Jakub Horawa. O losach meczu przesądził duet Dawid Adamczyk – Piotr Witoń. W 70. minucie ten pierwszy padł w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Witoń. Libiążanie poszli za ciosem. W 76. minucie Adamczyk ruszył lewą stroną pola karnego i dokładnie dograł do Witonia, a ten silnym strzałem dopełnił formalności. Goście do końca szukali okazji do gola. Wyborną okazję ku temu mieli w doliczonym czasie gry, jednak Jakub Księżarczyk obronił karnego wykonywanego przez Adriana Mielca (za faul na zmienniku Marcinie Kowalczyku).
- Nieco zmieniłem ustawienie i to dzisiaj się sprawdziło. Wreszcie strzeliliśmy bramki. Mogło ich być nawet więcej, ale przy kilku kontrach zabrakło ostatniego podania – powiedział nam Antoni Gawronek, trener Janiny.

IV liga – zachodnia Małopolska
Orzeł Balin - MKS Trzebinia-Siersza 1-2 (0-0)
0-1 Damian Lickiewicz (59), 1-1 Tomasz Warzecha (79), 1-2 Michał Krawczyk (89)
Balin: Smok – Domurat, Grabiec, Żuraw, Ochmański, Sermak (86. Urban), Jamróz (46. Suwaj), Wtorek, Chrzanowski, Rupa, Bodziony (75. Warzecha)
Trzebinia: Gielarowski – Sieczko, Kalinowski, Juraszek, P. Szczepanik, Kowalik, Czyszczoń (70. Kukla), Rolka (70. T. Szczepanik), Lickiewicz (90+4. Muras), Krawczyk, Ciepichał (83. J. Pająk)
Trzebinianie odnieśli drugie ligowe zwycięstwo z rzędu. Balinianie z kolei doznali drugiej kolejnej porażki.
W pierwszej odsłonie obie ekipy miały po dwie bardzo dobre okazje do zdobycia gola. Ze strony Orła dwukrotnie przed szansą stanął Rupa. Oba jego strzały z kilku metrów obronił jednak Gielarowski.
Wśród gości z kilkunastu metrów uderzał Ciepichał, ale Smok popisał się skuteczną interwencją. Z kolei po strzale Krawczyka w 41. minucie golkiperowi miejscowych pomógł słupek.
Niespełna kwadrans po zmianie stron Smok nie miał już tyle szczęścia. Kowalik dośrodkował z prawego skrzydła i zamykający akcję Lickiewicz wpakował piłkę do siatki.
Dziesięć minut później powinien wyrównać Rupa, jednak po znakomitej centrze Domurata spudłował z najbliższej odległości.
W 74. minucie napastnik Orła zmarnował kolejną świetną okazję, gdy futbolówkę po jego strzale z linii bramkowej wybił Kalinowski.
W odpowiedzi w sytuacji jeden na jeden ze Smokiem przestrzelił Krawczyk (prostopadle zagrywał Lickiewicz).
Wreszcie w 79. minucie los uśmiechnął się do miejscowych. Sermak przedarł się prawą stroną boiska, podał do wprowadzonego chwilę wcześniej Warzechy, a ten pokonał Gielarowskiego.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się identycznym wynikiem jak w poprzednim sezonie, gości zadali decydujący cios.
W 89. minucie Kowalik zacentrował z prawego skrzydła. Piłka trafił pod nogi Krawczyka, a ten znalazł lukę pomiędzy defensorem i bramkarzem Balina zapewniając wygraną swojej drużynie.

Sportowy weekend w obiektywie

Klasa okręgowa – Wadowice
KS Chełmek – Tempo Białka 1-1 (1-0)
1-0 Grzegorz Bąk (34), 1-1 Dariusz Owsiak (85)
Chełmek: Wojtków – Tekielak, Kowalczyk, Górski, Musiał (60. Zawadzki), Kantek, Kaczor, Kulig, Kustra (70. Cieciera), Bąk, Kysiak (75. Magiera).
Sobotnie spotkanie obu ekip mogło się podobać. Toczone w szybkim tempie obfitowało w wiele strzeleckich sytuacji z obu stron. Nie brakowało też twardej gry, która urozmaiciła kibicom to piłkarskie widowisko.
W pierwszym kwadransie gry zawodnicy Chełmka dwukrotnie wykonywali rzuty wolne z bezpośrednich okolic pola karnego. Wrzucone w „szesnastkę” piłki bronione były jednak przez golkipera Białki. Bliski strzelenia gola był też Kustra, który w 6. minucie z metrowej odległości strzelił obok słupka.
Goście najciekawszą sytuację w pierwszej odsłonie mieli w 29. minucie. Paweł Kozieł z wykonywanego rzutu wolnego z okolicy dwudziestego metra uderzył piłką w poprzeczkę. Wynik w końcu otworzyli miejscowi. Długie podanie z głębi pola otrzymał Bąk, który przeszedł przez dwóch defensorów gości i będąc w sytuacji „jeden na jednego” uderzył po długim słupku nie dając szans interweniującemu Lisowi.
Po zmianie stron gracze Białki jeszcze bardziej starali się strzelić gola. Jednak to gospodarze mieli klarowniejsze sytuacje. I nawet dwukrotnie umieszczali oni piłkę w siatce, ale sędzia przy tych okazjach odgwizdywał spalonego. Do głosu doszli w końcu przyjezdni i na pięć minut przed końcem meczu doprowadzili do remisu. Podanie Michała Grabowskiego trafiło do Dariusza Owsiaka, który mocnym uderzeniem z podbicia nogi umieścił piłkę przy lewym słupku.

MKS Alwernia - Brzezina Osiek 2-0

Klasa A - Chrzanów
Arka Babice – Wolanka Wola Filipowska 6-3 (2-3)
1-0 Wojciech Kwiatkowski (4 - karny), 1-1 Mariusz Gaj (14), 1-2 Mariusz Gaj (31), 2-2 Grzegorz Paprot (35), 2-3 Daniel Kalęba (42), 3-3 Sławomir Smoleń (53), 4-3 Ireneusz Palka (68), 5-3 Grzegorz Paprot (90+1), 6-3 Sławomir Smoleń (90+4 – karny)
Arka: Proksa – Miękina, Zając, Kwiatkowski, J. Paprot – Niziołek (65. Frączek), Palka, G. Paprot, Kasperczyk – Wierzbic (83. Dziadkiewicz), Smoleń
Wolanka: Mateusz Filipek – Grochal, Marcin Filipek, Augustynek, Żbik – S. Kocot, Nowak, M. Gaj, Kempka – Kalęba, M. Kłeczek (46. Kowalski)
W meczu Arki z Wolanką nie zabrakło emocji. Także tych wykraczających poza ramy sportu. Okazało się też, że prowokacje to domena nie tylko kibiców czy zawodników...
W 3. minucie strzał z bliska Nowaka zablokował obrońca gospodarzy. W odpowiedzi w obrębie pola karnego po starciu Kempki z G. Paprotem arbiter podyktował mocno dyskusyjną „jedenastkę”. Z „wapna” celnie uderzył Kwiatkowski.
Po błędzie Proksy Augustynek podał do Gaja, a ten technicznym strzałem wyrównał.
W 31. minucie niepilnowany w polu karnym Gaj z pierwszej piłki trafił do siatki i dał tym samym prowadzenie Wolance.
Chwilę później G. Paprot z prawej strony z kilkunastu metrów kapitalnie uderzył w przeciwległe „okienko” i był remis.
Jeszcze przed przerwą Kalęba główkował skutecznie i przyjezdni prowadzili
W drugiej odsłonie przyjezdni więcej goli nie zdobyli, za to podopieczni Stanisława Bąka trafiali jeszcze czterokrotnie.
W 53. minucie doprowadzili do remisu. Smoleń strzałem z kilku metrów nie dał szans bramkarzowi. Goście w tej sytuacji reklamowali spalonego. Niebawem Palka zwiódł rywala i strzałem z kilkunastu metrów dał prowadzenie miejscowym.
W odpowiedzi Kalęba w polu karnym padł na murawę w starciu z rywalem, arbiter jednak nie zareagował, choć była to podobna sytuacja do tej z 4. minuty.
W 82. minucie Nowak w polu karnym zahaczył o nogę Zająca. Sędzia nie reagował na protesty miejscowych. Chwilę później Augustynek z linii pola karnego ostemplował słupek. W doliczonym czasie G. Paprot po długim podaniu J. Paprota z bliska uderzył pod poprzeczkę, a Smoleń faulowany był w polu karnym przez bramkarza Wolanki i sam wymierzył sprawiedliwość z 11 metrów.
Wolanka, co ciekawe, po 8. kolejce miała najmniej straconych bramek, bo tylko 6. Teraz ma cały tuzin.
Po meczu rozwścieczony Marcin Filipek chciał po „męsku” załatwić porachunki z sędzią, jednak na szczęście powstrzymali go koledzy. Jego zachowanie nie wzięło się jednak znikąd: - Parę lat gram i nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby sędzia tak się zachowywał. Idę do niego zgłosić obiekcje, a ten mówi do mnie: jesteś słaby, to nie graj. A potem: i tak pan nie dogra do końca. To nie jest normalne, że arbiter tak się zachowuje. Nie pokazał spalonego przy golu na 3-3 i jeszcze śmiał mi się prosto w twarz. Główny sędzia mylił się w obie strony, ale boczny zachował się skandalicznie. Gdyby tylko się mylił, to co innego. A on mówił do nas: gdybyście lepiej grali, to nie przegralibyście – mówił Marcin Filipek.
Czy arbiter, czyli ten, który powinien hamować emocje zawodników, powinien wdawać się w dyskusje? Odpowiedź wydaje się oczywista. Co do bocznych arbitrów, to jeden był zbyt pobudzony, skoro prowokacyjnie odnosił się do zawodników (zamiast zgłosić ewentualne przewinienia arbitrowi głównemu), a drugi ospały, bo w kilku sytuacjach nie reagował na boiskowe wydarzenia, choć miał lepszy punkt widzenia niż sędzia główny.
- Sędzia według mnie nie był stronniczy, bo karne był ewidentne, mało tego, zawodnicy Wolanki przed chwilą powiedzieli, że jeszcze jeden karny nam się należał po faulu na Filipie Zającu. Sędziowie sędziują jak sędziują, nigdy nie mam pretensji, bo zawsze są błędy w obie strony. Za szybko i za łatwo tracimy bramki. Obwiniam bramkarza za pierwszą i trzecią bramkę. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że tak nie możemy grać, zmobilizowaliśmy się. Tym bardziej, że nie mamy optymalnego składu. Brakuje Rogalskiego, Bartyzela, Batorego, Mianowskiego i Bartka Paprota. Bałem się tego meczu, bo, jak widać w tabeli, Wolanka też jest w czubie, a zawsze jest groźna i mocna. Nad pierwszym karnym mógłbym jeszcze dyskutować, dwa kolejne nam się należały. Cieszy, że ładne bramki strzelaliśmy, ale zaangażowanie niektórych zawodników było katastrofalne, szczególnie do przerwy. Moi zawodnicy wiedzą, że u siebie nie mogą tracić punktów i to ich trochę paraliżuje – podsumował szkoleniowiec Arki Stanisław Bąk.

Nadwiślanka Okleśna – UKS Dulowa 3-0 (2-0)
1-0 Szymon Wojtoń (3), 2-0 Mariusz Giermek (14), 3-0 Michał Rożnawski (48)
Okleśna: Wachnicki – P. Skwarczyński, Jakubik, Noworyta (62. Jochymek), M. Wojtoń, Stark, Ignaciak, Sądecki (76. Łatak), Giermek (90. R. Skwarczyński), Rożnawski, Sz. Wojtoń (90+2 Bialik)
Dulowa: Mirek – Grzesiakowski (18. Rokita), Ziarnik, Przykorzyński, Kamiński, Łukasik, Witkowski, Warkoczyński, Przęczek, Mendela, Mencel
Już w trzeciej minucie niepotrzebnie w szesnastce przewinił Grzesiakowski i przed szansą stanął Szymon Wojtoń. Jego strzał z rzutu karnego okazał się celny i miejscowi prowadzili 1-0. W 14. minucie padła druga bramka dla Okleśnej. Szymon Wojtoń dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę odbił stojący między słupkami Mirek, a nabiegający Giermek uderzył bez zastanowienia podwyższając wynik.
Najlepsze okazje do zdobycia bramki kontaktowej w pierwszej połowie miał Mendela, ale z dystansu posłał piłkę nad poprzeczkę, a w sytuacji sam na sam po minięciu Wachnickiego trafił w stojącego na linii bramkowej obrońcę.
Podobnie jak pierwsza, idealnie dla miejscowych rozpoczęła się druga odsłona. W 48. minucie po prostopadłym podaniu z rzutu wolnego Rożnawski mimo ataku broniącego Mirka oddał strzał. Piłka leciała wolno w kierunku linii bramkowej, ale w końcu ją przekroczyła i Okleśna prowadziła 3-0.
Goście ruszyli do odrabiania strat, ale po serii dośrodkowań brakowało groźnych strzałów. Nie zdołali zdobyć bramki nawet wtedy gdy po dwóch żółtych kartkach Ignaciaka Nadwiślanka grała w dziesiątkę, oraz w końcówce kiedy boisko opuścił wykluczony Michał Wojtoń.
Gracze z Okleśnej w dobrych humorach mogli więc opuszczać stadion i udać się na wesele do klubowego kolegi Łukasza Motyla.

Tempo Płaza – Zgoda Byczyna 1-1
Nadwiślanin Gromiec – Promyk Bolęcin 4-2
Tęcza Tenczynek – SPRiN Regulice 4-0
Korona Lgota – Wisła Jankowice 5-0
Start Kamień – Ruch Młoszowa 5-1
Victoria Zalas – Błyskawica Myślachowice 2-1

Klasa A - Oświęcim
LKS Gorzów - Hejnał Kęty 3-0 walkower
LKS Harmęże - LKS Bobrek 1-0

Klasa B - Chrzanów
UKS Siersza – Zryw Brodła 5-2
Pogorzanka Pogorzyce – Korona Mętków 1-4
ZWM Wodna Trzebinia - MKS Chrzanów 1-3

 

PIŁKA RĘCZNA

II liga mężczyzn
MTS Chrzanów – MOSiR Bochnia 34-29 (19-13)
MTS: Gajewski, Wiatr – Madeja, 1, Żydzik, Rola, Zacharski 3, D. Skoczylas, Mucha, Cupisz 6, Łącki 3, Kirsz 4, Dęsoł 3, Stroński 5, Wysowski, Skoczylas 9
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy. W 10. minucie MTS prowadził 7-3, a w 19. minucie było już 15-7. W końcówce Bochnia nieco zniwelowała straty. Jednak na przerwę schodziła tracąc sześć bramek. Za to od początku drugiej połowy goście zagrali bardzo agresywnie w obronie, wyprowadzając szybkie ataki. W 37. minucie przewaga MTS-u stopniała tylko do bramki (20-19, a potem 23-22). Na szczęście gospodarze niesieni dopingiem około 250 kibiców otrząsnęli się z tej przewagi rywali i znów zaczęli grać swoje. W 50. minucie odskoczyli na 29-24 i już do końca kontrolowali grę. W ostatnich fragmentach meczu MTS grał w podwójnym osłabieniu, ale rywale mieli już wtedy za dużą stratę, by myśleć choćby o remisie.
- Przespaliśmy trochę pierwszą połowę. W drugiej postawiliśmy na agresywną obronę i wyprowadzanie kontr. Przy większej dozie szczęścia mieliśmy szansę nawet powalczyć o zwycięstwo. Nie udało się, ale zaprezentowaliśmy się lepiej, niż w wysoko przegranym sparingu – powiedział nam po końcowym gwizdku Mateusz Zubik, były gracz MTS-u występujący w barwach Bochni. Rzucił sześć bramek i był jedną z jaśniejszych postaci w swoim zespole.

Sportowy weekend w obiektywie

(MK, MOR, JD, AB, BG)