Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

PIŁKARSKA ŚRODA. Hutnik za mocny na Trzebinię

05.09.2012 19:52 | 0 komentarzy | 3 124 odsłony | red
Juniorzy starsi trzebińskiego MKS przegrali z efektownie grającym Hutnikiem 1-5. Lepiej poradzili sobie ich starsi koledzy wygrywając z Zagórzanką w Pucharze Polski. Do kolejnej fazy tych rozgrywek awansowały też Bolęcin i Balin.
0
PIŁKARSKA ŚRODA. Hutnik za mocny na Trzebinię
W ataku juniorzy Hutnika Kraków fot. Marek Oratowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Juniorzy starsi trzebińskiego MKS przegrali z efektownie grającym Hutnikiem 1-5. Lepiej poradzili sobie ich starsi koledzy wygrywając z Zagórzanką w Pucharze Polski. Do kolejnej fazy tych rozgrywek awansowały też Bolęcin i Balin.

III runda Pucharu Polski na szczeblu PPN Chrzanów

Zagórzanka Zagórze – MKS Trzebinia-Siersza 1-4 (0-0)
0-1 Michał Kowalik (74), 2-0 Jakub Pająk (78-karny), 3-0 Michał Krawczyk (80), 3-1 Arkadiusz Biesek (89), 4-1 Michał Krawczyk (90+1)
Zagórze: Kozyra (73. Synal) – Kucia, Pączkowski, Siłakiewicz, P. Paliwoda, Wożniak, Krawczyk (68. Fiba), Michałów, Baran, Biesek, Mirowski (46. Jarczyk)
Trzebinia: Gielarowski – Urbański, Kukla, Juraszek, Sieczko, T. Szczepanik, Ołownia (46. Czyszczoń), Muras, Lickiewicz (46. Krawczyk), P. Szczepanik (46. Kowalik), Ciepichał (46. J. Pająk)
Obie ekipy nie najlepiej rozpoczęły sezon ligowy. W czterech meczach grająca w wadowickiej okręgówce Zagórzanka wywalczyła tylko punkt. Jeszcze gorzej wygląda bilans czwartoligowców z Trzebini, którzy przegrali wszystkie swoje mecze.
Dobry wynik w pucharowym spotkaniu miał dać pozytywnego „kopa” zwycięskiej drużynie do dalszej batalii ligowej.
Od początku pojedynku przewagę osiągnęli podopieczni Mateusza Misia. To oni częściej utrzymywali się przy piłce. Przez długi czas miejscowi mądrze się jednak bronili, nie pozwalający rywalom na zbyt wiele. Stąd mała liczba sytuacji bramkowych.
W pierwszej połowie najbliższy zdobycia gola dla MKS był Paweł Szczepanik. Po zagraniu Norberta Ciepichała trafił jednak tylko w poprzeczkę. Z kolei strzał Damian Lickiewicza pewnie obronił Mateusz Kozyra, a uderzający z ostrego kąta Tomasz Szczepanik nie trafił w światło bramki.
Przed przerwą gospodarze dwukrotnie zatrudnili byłego kolegę klubowego Łukasza Gielarowskiego. Strzały Patryka Paliwody z dystansu i Jakuba Woźniaka z rzutu wolnego pewnie obronił golkiper MKS.
Zaraz po zmianie stron groźnie zza szesnastki przymierzył Michał Kowalik, ale Kozyra popisał się skuteczną interwencją.
Wreszcie w 74. minucie Kowalik uderzył z 20 metrów i futbolówka po rękach wprowadzonego chwilę wcześniej Pawła Synala wpadła do siatki.
Nie minęło sześć minut, a trzebinianie prowadzili już 3-0. Najpierw gola z rzutu karnego, podyktowanego po faulu na Michale Krawczyku zdobył Jakub Pająk, a następnie po podaniu T. Szczepanika rezultat podwyższył Krawczyk.
W 89. minucie honorowe trafienie dla Zagórzanki zanotował Arkadiusz Biesek (Marcin Jarczyk asystował).
Ostatnie słowo należało jednak do czwartoligowców. W doliczonym czasie gry wynik na 4-1 ustalił Krawczyk, finalizując akcję Pająka z Kowalikiem.

Powiedzieli po meczu:
Łukasz Gielarowski, bramkarz MKS: - Prowadziliśmy grę, ale do zdobycia bramki sytuacji nie mieliśmy za dużo. Pewnie inaczej by to wyglądało, gdyby w pierwszej połowie Paweł wykorzystał znakomitą, wręcz wymarzoną okazję. To był mecz do pierwszego gola. Niepotrzebnie się denerwowaliśmy. Mam nadzieję, że to było spotkanie na przełamanie. Szkoda, że znowu z „dziurą” w bramce. Skoro taka drużyna, przy całym szacunku dla Zagórzanki, zdołała nam strzelić gola, to nie dobrze. Rywal naprawdę zagrał ambitnie. Dobrze, że tak się to skończyło. Kibice pamiętali o mnie. Do Zagórza zawsze będę wracał z przyjemnością.
Mateusz Kozyra, golkiper Zagórzanki: - Widziałem ostatni mecz Trzebini z Karpatami i słabo wyglądała ich gra. Dziś pozwolili nam na stworzenie paru sytuacji. Przez długi czas specjalnie nie zagrażali naszej bramce. MKS niczym mnie nie zaskoczył. Trener zdecydował mnie zmienić, co mam powiedzieć. Uważam, że nie powinno się zmieniać bramkarza w meczu pucharowym. Trener chciał mnie jednak oszczędzić, bo doznałem niedawno urazu. Przed nami ważne mecze w lidze, gdzie nie idzie nam zbyt dobrze. Szkoleniowiec szuka optymalnego zestawienia. Dzisiaj to zaiskrzyło. Chcieliśmy awansować dalej, stworzyć sobie taki klimat, że potrafimy. To jednak liga jest dla nas priorytetem.

Sportowy tydzień w obiektywie

Promyk Bolęcin – MKS Alwernia 4-1 (1-0)
1-0 Daniel Rogaczewski (23), 1-1 Norbert Zieliński (50), 2-1 Jakub Kot (55), 3-1 Michał Domurat (70), 4-1 Grzegorz Sieprawski (80).
Bolęcin: Malczyk – Wacławek, Kocot, Zieliński, Budnik, Adamczyk, M. Domurat, Sieprawski, Kot, Lewarczyk, Rogaczewski (70. Z. Domurat).
Alwernia: Ciupek – Jochymek, Jajko, Knapik, Lis, Siemek, Fabiś (70. Gawąd), Zieliński, Łukasik, Zapotoczny, Wantulok.
Wynik odzwierciedla przebieg rozgrywanego w Bolęcinie spotkania. Gospodarze praktycznie od początku dominowali. Częściej utrzymywali się przy piłce i atakowali. Swoją przewagę podkreślili bramką w 23. minucie. Jakub Kot błyskawicznie rozegrał podyktowany w środkowej części boiska rzut wolny. Piłka trafiła do Daniela Rogaczewskiego, który w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gospodarzy. Chwilę później ta sztuka mu się nie udała. Uderzył ponad bramką. Przed zmianą stron MKS ani jeden raz nie zagroził poważnie golkiperowi gospodarzy.
Sytuacja w drugiej części wyglądała podobnie, ale Alwernia zdołała wyrównać. Gol padł po rzucie rożnym i błędzie obrony Promyka. Niepilnowany Norbert Zieliński wykorzystał podanie i z 11 metra mocno strzelił do siatki. Na odpowiedź Bolęcina nie trzeba było długo czekać. Skutecznością popisał się Jakub Kot. Dostał mocne dośrodkowanie w pole karne i silnym kopnięciem z 5 metrów umieścił piłkę w bramce. Chwilę później do listy strzelców dołączył Michał Domurat. Po podaniu od Łukasza Lewarczyka, minął obrońców i pokonał bramkarza przyjezdnych. Wynik spotkania w 80. minucie ustalił Grzegorz Sieprawski.
- Mecz przebiegał pod nasze dyktando. Mieliśmy więcej groźnych sytuacji, chociaż nie wszystkie wykorzystaliśmy. Bramkę straciliśmy po błędzie w kryciu. Wygrana podbudowuje, oznacza, że jesteśmy na fali i mamy dobry okres w grze – powiedział Paweł Olszowski, trener Promyka Bolęcin.
- Wystawiliśmy rezerwowy skład, zagrało dużo młodych chłopaków. Może byli trochę wystraszeni, jednak z pewnością zabrakło doświadczenia – ocenił Andrzej Kos, szkoleniowiec MKS Alwernia.

 

LKS Żarki - Orzeł Balin 1-3 (0-1)
0-1 Paweł Sermak (27), 0-2 Paweł Sermak (53) 1-2 Piotr Likus (63) 1-3 Krystian Żuraw (80)
Żarki: Wiśniewski – Filipek (46.K.Jesionowski), Z.Horawa, Sobkiewicz, Przebinda, Ł.Horawa (46.Kurzak), Borowy, Janik, Piegzik, Szafran (82.Gut), Gregorczyk (46.Likus).
Balin: Kozieł – Ochmański (72.Chrzanowski), Jamróz, Żuraw, Domurat, Grabiec (72.Rupa), Tyrka, Ołpiński (72.Bodzion), Sermak, Urban (76.Ryszawy), Warzecha.
Ktoś kto spodziewał się, że ekipa z Żarek będzie w tym meczu przysłowiowym „chłopcem do bicia” dla czwartoligowców z Balina minął się z rzeczywistością. Gospodarze byli równorzędnym rywalem dla Orła Balin, nie ustępując zaangażowaniem swoim kolegom z Balina.
Co prawda w pierwszej połowie klarowniejsze sytuacje stworzyli sobie przyjezdni. Już w 4. minucie wynik meczu mógł otworzyć Miłosz Ołpiński po tym jak z rzutu wolnego uderzył w słupek. Również groźnie ze stałego fragmentu na bramkę gospodarzy uderzał kwadrans potem Jacek Urban, ale z jego strzałem poradził sobie Matusz Wiśniewski. Jedynego gola w pierwszej odsłonie spotkania w 27. minucie zdobył Paweł Sermak, który wykorzystał precyzyjne podanie z prawej strony boiska od Urbana. Prowadzenie przyjezdni mogli podwyższyć kilka minut potem, ale efektowne uderzenie z dystansu Jakuba Jamroza sparował bramkarz Żarek. Do piłki wybitej przez niego doszedł jeszcze na piątym metrze Ołpiński, jednak nie potrafił z bliskiej odległości skierować jej do siatki.
Po zmianie stron drugiego gola zdobył Sermak. Wydawało się ze balinianie będą już do końca kontrolować przebieg tego meczu, ale nic z tego. W 63. minucie na solowy rajd zdecydował się Piotr Likus i dał swojej drużynie gola kontaktowego. Żarki po tym trafieniu przeważały na boisku, ale po strzałach Jesionowskiego czy Przebindy brakowało szczęścia by piłka znalazła się w bramce. Gola, który przesądził o wygranej zdobył w 80. minucie Krystian Żuraw, który celnie „główkował” po wrzutce z rzutu rożnego Łukasza Rupy.
- Wygrała drużyna lepsza, ale ja jestem zadowolony z postawy moich zawodników w tym spotkaniu. Testowałem kilku zmienników. Jesteśmy już myślami przed meczami ligowymi i chcemy się szybko zregenerować. Na pochwałę w tym spotkaniu zasługuje świetne sędziowanie – skomentował po meczu trener LKS Żarki, Stanisław Dwornik.

Małopolska Liga Juniorów Starszych

MKS Trzebinia-Siersza – Hutnik Nowa Huta 1-5 (0-4)
0-1 Serafin (10), 0-2 Witek (18, karny), 0-3 Sierakowski (28), 0-4 Białkowski (40), 0-5 Kłoda (53), 1-5 Dudek (55, karny)
MKS: Pająk – Piotrowski (33. Wnuk), Okarmus, Kurzymski, Piędel (46. Rejdych), Głowacz (68. Kurzański), Małodobry, Gąsior, Grzebinoga (77. Kowalik), Dudek, Piskorz (77. Filipek)
Trzebinianie na początku rozgrywek grają głównie z zespołami z czołówki. Po czterech kolejkach mieli tylko trzy punkty za wygraną z Unia Tarnów. Zdecydowanym faworytem środowej potyczki byli jednak goście z Krakowa. Już do przerwy widać było, że obie jedenastki dzieli różnica klasy. Przyjezdni aż cztery razy pokonali Krzysztofa Pająka po sprytnym strzale Patryka Serafina, a potem karnym wykorzystanym przez Szymona Witka po faulu Jakuba Piotrowskiego na Mariuszu Sierakowskim. Ten ostatni zdobył potem gola numer trzy. Strzelanie przed przerwą zakończył oznaczony "16" Łukasz Białkowski płaskim strzałem z siedmiu metrów. Osiem minut po wznowieniu gry było już 0-5 po trafieniu Kamila Kłody w długi róg, W tej sytuacji nie popisała się obrona MKS-u, rozklepana przez rywali. Dwie minuty później nieliczni kibice zobaczyli jedynego gola w wykonaniu gospodarzy. W polu karnym padł Kapcer Głowacz i sędzia zarządził jedenastkę. Strzał Andrzeja Dudka co prawda końcami palców obronił bramkarz, ale przy jego dobitce był już bezradny. W końcówce znów natarli goście. Wynik jednak już się nie zmienił, bo Krzysztof Pająk wygrał pojedynki sam na sam z Tomaszem Armatysem i Kamilem Kłodą.
- Hutnik to klasowa drużyna i jeden z faworytów ligi. Jej zwycięstwo jest absolutnie zasłużone. W sobotę zagramy w Zabierzowie i liczę na znacznie lepszy wynik – powiedział nam Kacper Ślusarek, trener MKS-u.

Sportowy tydzień w obiektywie


 

(MOR, MK, KO, BG)