Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA NIEDZIELA. Trzebinianie zagrali na szóstkę z minusem

26.08.2012 14:39 | 0 komentarzy | 4 066 odsłony | red
Juniorzy starsi trzebińskiego MKS przegrali z rówieśnikami z Wisły Kraków 0-6.
0
SPORTOWA NIEDZIELA. Trzebinianie zagrali na szóstkę z minusem
Napastnik MKS Andrzej Dudek (żółta koszulka) walczy o piłkę z Remigiuszem Szywaczem z Wisły. Fot. Michał Koryczan
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Juniorzy starsi trzebińskiego MKS przegrali z rówieśnikami z Wisły Kraków 0-6.

PIŁKA NOŻNA


Małopolska liga juniorów starszych
MKS Trzebinia-Siersza – Wisła Kraków 0-6 (0-4)
0-1 Remigiusz Szywacz (21), 0-2 Maciej Termanowski (29), 0-3 Maciej Termanowski (41), 0-4 Kamil Kuczak (45), 0-5 Tomasz Zając (52), 0-6 Kamil Kuczak (82)
MKS: K. Pająk – Głowacz (85. Piotrowski), Niewczas (46. J. Pająk), Kurzymski, Piędel (46. Ziarnik), Rejdych, Gąsior, Małodobry (46. Głuch), Grzebinoga, Piskorz (71. Kurzański), Dudek (83. Filipek)
Wisła: M. Zając – Sosin (32. Dziubas), Bierzało (65. Kolanko), Szywacz (46. Marszalik), Kujawa, Ferens, Lech, Mordec, Kuczak (85. Łukasik), T. Zając, Termanowski
Po środowej wygranej nad Unią Tarnów trzebinianie liczyli na sprawienie niespodzianki w konfrontacji z jednym z faworytów ligi.
Tak się jednak nie stało. Wiślacy wygrali gładko, wyraźnie dominując nad podopiecznymi Kacpra Ślusarka.
W pierwszej odsłonie goście zdobyli cztery gole i było praktycznie po meczu.
Wynik otworzył w 21. Szywacz popisując się mocnym strzałem z ponad 30 metrów. Niedługo potem rezultat podwyższył Termanowski pakując futbolówkę do bramki w sytuacji jeden na jeden z golkiperem MKS.
W końcówce pierwszej części spotkania do siatki najpierw trafił Termanowski, lobując K. Pająka po jego niedokładnym wybiciu piłki. Czwarte trafienie dorzucił Kuczak wykorzystując dokładne dogranie Termanowskiego.
Przed przerwą gracze Białej Gwiazdy mogli zdobyć jeszcze dwa gole, jednak K. Pająk wygrał pojedynek z T. Zającem, a Mordec w doskonałej sytuacji uderzył obok słupka.
Siedem minut po zmianie stron było już 5-0 dla Wisły. Po dośrodkowaniu Dziubasa z prawego skrzydła T. Zając ze spokojem pokonał K. Pająka.
Chwilę później po rajdzie lewą stroną boiska i minięciu bramkarza Marszalik trafił tylko w boczną siatkę.
Trzebinianie mogli pokusić się o honorowego gola w 75. minucie. Po zgraniu piłki przez J. Pająka Dudek strzelił mocno, ale M. Zając popisał się skuteczną interwencją.
Wynik na 6-0 dla krakowian ustalił w 82. minucie celną główką Kuczak.

Sportowy weekend w obiektywie

Klasa okręgowa - Wadowice
LKS Żarki – Jubilat Izdebnik 2-0 (1-0)
1-0 Łukasz Piegzik (22), 2-0 Dariusz Gregorczyk (47)
Żarki: Wiśniewski – M. Wierzba (88. Ł. Horawa), Z. Horawa, Sobkiewicz, Przebinda, Jesionowski (65. Majka), Borowy (80. Janik), Piegzik, Kurzak, Likus (80. Bębenek), Gregorczyk
Po wygranej nad Jubilatem zespół z Żarek został najlepszym z przedstawicieli PPN Chrzanów w okręgówce.
- Za nami dopiero trzy kolejki. Naszym celem jest utrzymanie i każdy punkt będzie nas do tego zbliżał. Trzeba konsekwentnie zdobywać je na własnym boisku – komentuje obrońca Żarek Mateusz Wierzba,.
W pierwszej połowie lekko przeważali gracze Izdebnika. Próbowali atakować, oddali cztery strzały, jednak żadnego w światło bramki. W obronie dobrze radziła sobie drużyna Żarek, która próbowała również kontratakować. Po akcji z 23 minuty gospodarze objęli prowadzenie. Podanie w polu karnym otrzymał Dariusz Gregorczyk, jednak bramkarz obronił jego strzał. Z pierwszej piłki, z 9 metrów dobijał Łukasz Piegzik. Kopnął w długi róg, nie pozostawiając golkiperowi rywala szans.
Na początku drugiej partii gry LKS szybko podwyższył. Gola po ładnej akcji zdobył Dariusz Gregorczyk. To ustawiło spotkanie do końca. Gospodarze przeszli do ofensywy i prezentowali ładną grę. Zawodnicy Izdebnika tylko raz zagrozili bramce Wiśniewskiego. W 73. minucie świetnie obronił ładny strzał z dystansu. Piłkarze z Żarek mieli kilka okazji do poprawienia wyniku, jednak nie potrafili ich wykorzystać. W 71. minucie Piotr Likus ograł obrońców, ale sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. Rzutu karnego w 88. minucie nie wykorzystał Bartłomiej Kurzak. Chwilę później Marcin Bębenek z kilku metrów strzelał głową do pustej bramki, również nie trafił.
- W wyniku jestem zadowolony. Gra w drugiej połowie wyraźnie się nam kleiła, chłopcy robili fajne akcje skrzydłami. Szkoda tylko niewykorzystanych sytuacji w końcówce meczu. Jednak najważniejsze, że wygraliśmy. Potrzebujemy punktów, nie musimy grać jak Brazylia. Jesteśmy beniaminkiem i wielu rzeczy musimy się jeszcze nauczyć – powiedział Stanisław Dwornik, trener LKS Żarki.

Klasa A - Chrzanów
Victoria Zalas - Korona Lgota 1-2 (0-0)
1-0 Mateusz Podgórski (75), 1-1 Kamil Knapczyk (78), 1-2 Paweł Dąbek (86)
Zalas: Kapusta – Dudek, Oczkowski, M.Knapik, Tataruch, Klita, Kwoka, Wosik (80.J.Knapik), Bartnik (70.Stępień), Ryszka, Podgórski.
Lgota: A.Stryczek – Drygała, Wołoszczakiewicz, Babecki (90.Chochół), Nowak, Ł.Stryczek, Nowakowski, Malczyk (46.Dąbek), Sz.Lasoń (46.Knapczyk), Kwaśniewski, Doła (65.Zając).
Piłkarze Zalasu po tym meczu mogą sobie tylko mieć za złe, że stwarzając tyle sytuacji bramkowych – zwłaszcza w pierwszej połowie – przegrali całe spotkanie. Podopieczni Artura Oczkowskiego od pierwszych minut z animuszem ruszyli na bramkę, której strzegł Artur Stryczek. Już w 13. minucie mocnym strzałem z wysokości pola karnego popisał się Marcin Klita i nie bez trudu golkiper Lgoty sparował piłkę na rzut rożny. W 25. minucie jeszcze bliższy gola był Mateusz Podgórski, który wykorzystał nieporozumienie bramkarza Korony i jej obrońcy. W sytuacji „sam na sam” uderzył jednak niecelnie. Potem całą serie wyśmienitych okazji zanotował Jakub Ryszka, ale albo nie trafiał w światło bramki, bądź też jego uderzenia były zbyt lekkie. Z kolei goście w pierwszej połowie swoich okazji szukali zwłaszcza po wykonywanych stałych fragmentach gry, lecz bezskutecznie.
W drugiej odsłonie meczu bramki w końcu padły. W 75. minucie na raty po wrzutce w pole karne Artura Stryczka pokonywali miejscowi. Z metra piłkę do siatki ostatecznie w tej akcji umieścił Mateusz Podgórski. Gospodarze nie długo cieszyli się z prowadzenia. Po rozegranym rzucie rożnym najwyżej w polu karnym do piłki wyskoczył Kamil Knapczyk i doprowadził do remisu. Chwilę potem gola Victorii oddać mógł Łukasz Stryczek, który o mało nie zaaplikował swojemu bramkarzowi „swojaka”. Skończyło się jednak na strachu i opieczętowaniu poprzeczki. Za bohatera meczu można uznać Pawła Dąbka. Po jego solowym rajdzie przez kilkadziesiąt metrów boiska wpadł on w pole karne, gdzie zwodem minął jeszcze bramkarza miejscowych i skierował piłkę do pustej bramki. Dzięki temu trafieniu Korona mogła po meczu zawieść trzy punkty do Lgoty.

Ruch Młoszowa – Tempo Płaza 3-3 (1-0)
1-0 Jacek Wichrowski (7), 1-1 Radosław Klimek (52), 1-2 Radosław Klimek (71 - karny), 2-2 Bartosz Kaliński (82 – karny), 3-2 Adam Czarnecki (89), 3-3 Radosław Klimek (90+2)
Ruch: Trzeciak – Bartyzel, Brzózka, Hajduk, Grabski – Odrzywołek, Kaliński, Chechelski (64. Białka), Latko (64. Czarnecki) – Skotniczny (72. Zając), Wichrowski
Tempo: Kurzak – Artur Głownia, Bryłka, Ostrzywilk, Adrian Głownia – Ładocha, Szarota, Oleśkowicz, Barłóg – Klimek, Domagała (86. Kozub)
Ruch walczył o pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, a Tempo o pierwsze punkty w ogóle. Choć przyjezdni „rzutem na taśmę” uratowali remis, to mają prawo czuć niedosyt.
Obie ekipy od początku dążyły do zdobycia prowadzenia. Grabski stanął oko w oko z bramkarzem i trafił prosto w niego, ale i tak był na spalonym. W odpowiedzi Oleśkowicz główkował po rogu tuż obok bramki. Strzał z bliska Odrzywołka zablokował obrońca. Kurzak kapitalnie sparował strzał głową Chechelskiego, tyle że po rzucie rożnym nie miał już szans przy „główce” Wichrowskiego. Wyrównać mógł Klimek, lecz jego strzał głową był zbyt łatwy dla golkipera. Po chwili Domagała uruchomił Oleśkowicza, lecz ten przegrał pojedynek z Trzeciakiem, a następnie zza pola karnego minimalnie chybił celu. Wichrowski w groźnej sytuacji przestrzelił, zaś Kaliński najpierw uderzył w boczną siatkę, a potem z wolnego zza bocznej „szesnastki” postraszył Kurzaka. Przed przerwą bliski powodzenia był Adrian Głownia, ale jego strzał z dystansu znakomicie odbił bramkarz.
Po zmianie stron ataki obu zespołów nie ustawały. Latko był bliski szczęścia po strzale z dystansu. Kaliński przez moment był niepilnowany w polu karnym, lecz zwlekał z przyjęciem piłki. W 52. minucie Klimek dobił strzał Domagały i tym samym padło wyrównanie. Latko mógł dać Ruchowi ponowne prowadzenie, jednak z bliska nie trafił. Wkrótce podobną okazję zmarnował Ładocha. Ostatnie 20 minut Ruch powinien być osłabiony. Trzeciak bowiem sfaulował w polu karnym Domagałę i, nie wiedzieć czemu, dostał tylko żółtą kartkę (żaden z jego kolegów nie był bliżej bramki). Poirytowany Mirosław Szczurek mówił: jeśli za to nie ma czerwonej kartki, to ja się nie znam na piłce. „Jedenastkę” wykorzystał Klimek, choć piłka przeszła po rękach bramkarza. W 79. minucie mający już na koncie żółtą kartkę Kamil Grabski otrzymał za pyskówki drugi kartonik i w konsekwencji musiał opuścić plac gry. Niebawem arbiter podyktował co najmniej wysoce dyskusyjnego karnego dla Ruchu za rzekomy faul. Kurzak rzucił się w swoją prawą stronę, a Kaliński uderzył z 11 m w przeciwny róg bramki i wynik brzmiał 2-2. W 89. minucie Kurzak swoim „wyczynem” mógł przyprawić trenera o zawrót głowy. Niepotrzebnie wyszedł z bramki i stracił piłkę przy linii bocznej. Do pustej bramki trafił Czarnecki. To jednak nie był koniec emocji. W 90. minucie Ostrzywilk nie zdołał celnie uderzyć z kilku metrów, ale po chwili Klimek pokonał Trzeciaka ratując punkt dla drużyny Tempa. Wówczas Mieczysław Szczurek powiedział: gdybyśmy przegrali, byłoby to niesprawiedliwe.
Podopieczni Mieczysława Szczurka zdobyli pierwszy punkt w sezonie. Ruch zaś będzie musiał poczekać co najmniej do następnej kolejki na pierwsze ligowe zwycięstwo.
- Jak się prowadzi 3-2, zostały do końca trzy minuty doliczone i nie wygrywa się meczu, to nie jest dobrze. Zawiodła przede wszystkim gra w obronie, zabrakło konsekwencji. Pewnie, że Płaza wygrywała 2-1, miała jeszcze sytuacje. Sędzia, obiektywnie mówiąc, przeszkadzał jednym i drugim. Żałuję, że nie ma trzech punktów, bo na swoim boisku należałoby wygrać, a mamy tylko remis, niestety. Czerwona kartka Kamilowi należała się ewidentnie. Nie mamy o to pretensji. Dostał dwie żółte, które jak najbardziej były zasłużone. Według mnie naszemu bramkarzowi też należała się „czerwień”. „Wyciął” rywala, tyle że sędzia inaczej to zinterpretował. Jego trzeba o to zapytać, a nie mnie – powiedział szkoleniowiec Ruchu Krzysztof Doległo.
- Sędziowanie było tendencyjne. Faul ewidentnie na czerwoną kartkę i rzut karny. Potem faulu nie było, a arbiter podyktował karnego z „powietrza”. Mało brakowało, a zostalibyśmy bez punktu. A byliśmy zdecydowanie lepsi. W poprzednim sezonie nie było awansu, chłopcy się trochę załamali. W okresie przygotowawczym na treningach było 7-8 zawodników. Młodzi tylko trenowali, a starsi nie. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Było to widać już po dzisiejszej grze. W Myślachowicach dobrze zagraliśmy, słabiej z Wolanką. Sędzia odebrał nam dzisiaj punkty. Taka jest prawda. Niepotrzebnie zaostrzyła się gra. Ale tak sędziują na tym poziomie. Wczoraj był ze mną sędzia i grał ze mną przeciwko Wiśle i sam „płakał” o taki sam faul. Zwracał uwagę swojemu koledze nie kryje irytacji trener Tempa Mirosław Szczurek.

Start Kamień - Zgoda Byczyna 1-1

(MK, BG, AB, KO, JD)

Czytaj również