Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA SOBOTA. Trzebinia remisuje z liderem

28.04.2012 19:55 | 0 komentarzy | 3 673 odsłony | red
Po emocjonującym meczu MKS Trzebinia-Siersza zremisował z liderem czwartej ligi Nowym Hutnikiem 2-2. W wadowickiej okręgówce Alwernia pewnie pokonała Iskrę Brzezinka.
0
SPORTOWA SOBOTA. Trzebinia remisuje z liderem
Norbert Ciepichał (biały strój) zdobył jedną z bramek dla MKS w meczu z Huntikiem. Fot. Michał Koryczan/
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Po emocjonującym meczu MKS Trzebinia-Siersza zremisował z liderem czwartej ligi Nowym Hutnikiem 2-2. W wadowickiej okręgówce Alwernia pewnie pokonała Iskrę Brzezinka.

PIŁKA NOŻNA

III liga małopolsko-świętokrzyska
Górnik Wieliczka – Janina Libiąż 0-2 (0-0)
0-1 Snadny (50), 0-2 Ortman (87)
Janina: Księżarczyk – Kania, Dukała, Szafran, Grzywa, Ficek (85.Adamczyk), Szlęzak, Hejnowski, Ortman (88.Patyk), Witoń (63.Ząbek), Snadny.
W sobotę libiążanie grali z outsiderem rozgrywek, co nie znaczy, że Górnik Wieliczka w tym spotkaniu nie postawił twardych warunków. Zresztą ta drużyna to już nie ten „chłopiec do bicia”, którym była jeszcze w rundzie jesiennej. Młodzież z Wieliczki stale się ogrywa w lidze i w każdym meczu walczy o punkty.
Miejscowi jako pierwsi zagrozili bramce Księżarczyka w 5. minucie. W okolicach bocznej linii pola karnego rywala sfaulował Grzywa. Z rzutu wolnego przeciwnicy zacentrowali piłkę w „szesnastkę” , tam się zakotłowało i obrońcy Janiny musieli się ratować wybiciem piłki na rzut rożny. Janina pierwszy strzał na bramkę oddała po kwadransie gry. Uderzenie Hejnowskiego przeszło jednak obok słupka. Bliżej szczęścia był Witoń w 25. minucie, który otrzymał podanie od Ficka, ale i on skierował piłkę nie w światło bramki. W pierwszej połowie nie było jednak stuprocentowych sytuacji z obu stron do otwarcia wyniku.
Na pierwsze trafienie przyszło wszystkim czekać do 50. minuty. Długi wykop Księżarczyka z pola karnego, przedłużył jeszcze głową Witoń, do piłki w pełnym biegu doszedł Snadny. Minął jeszcze stopera i uderzył nad interweniującym bramkarzem. W kolejnych minutach gra toczyła się przede wszystkim w środku pola. Gospodarze szukali swoich okazji do wyrównania, ale sytuacje jakie stwarzali nie zagrażały bramce Janiny. Również libiążanie nie próżnowali i szukali momentu, w którym mogli by podwyższyć. Najpierw po podaniu od Ortmana obok bramki uderzył Witoń. Z kolei w 75. minucie podobnie zachował się Ząbek, uderzając obok słupka. Gola na 2-0 goście w końcu jednak zdobyli. Po zamieszaniu pod bramką miejscowych, ich obrońca wykopał piłkę do boku boiska. Tam dopadł do niej Ortman, który podszedł pod pole karne i z dwudziestu metrów lobującym strzałem pokonał golkipera Górnika. Jeszcze w ostatnich chwilach meczu „kropkę nad i” postawić mógł Ząbek, ale zaprzepaścił sytuacje jeden na jeden z bramkarzem posyłając piłkę obok słupka.
- W tym upale walczyliśmy do samego końca. Wszyscy nasi chłopcy w tych warunkach nie oszczędzali się i robili wszystko by wygrać. Słowa uznania dla przeciwników, bo tanio skóry nie sprzedali – ocenił po meczu kierownik Janiny, Andrzej Moćko.

IV liga – zachodnia Małopolska
MKS Trzebinia-Siersza - Nowy Hutnik 2010 2-2 (0-1)
0-1 Damian Lubera (17), 1-1 Michał Kowalik (62), 2-1 Norbert Ciepichał (71), 2-2 Damian Buras (81)
Trzebinia: Wilk – Sieczko, Kalinowski (89. Muras), Ołownia, Czech, Kowalik, Czyszczoń, Rolka, Lickiewicz (90. P. Szczepanik), T. Szczepanik, J. Pająk (57. Ciepichał)
Hutnik: Kusak – S. Jagła (73. Zimny), Bieniasz (73. Urbaniec), Jaroń (76. Urbaniec), B. Jagła, Hul, Buras, Guja, Świątek, Lubera (73. Lampart), Nawrot
Ponad 500 kibiców, w tym spora grupa fanów Hutnika obejrzała dobre, szybkie spotkanie. Na trybunach panowała świetna atmosfera, jakie na trzebińskim stadionie już bardzo dawno nie było.
Początek meczu należał do zawodników gości. W 7. minucie po centrze w pole karne Wilk wypuścił piłkę, ale nabiegający Bieniasz główkował nad poprzeczką.
Dziesięć minut później Hutnicy objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Lubera celnym strzałem głową wpakował futbolówkę do siatki.
W kolejnych minutach pierwszej odsłony gra się wyrównała. Najlepszą okazję do wyrównania miejscowi mieli w 30 minucie. Sieczko przerzucił piłkę z prawej strony do T. Szczepanika. Ten zagrał wzdłuż linii piątego metra, jednak nabiegający Lickiewicz nie trafił czysto w futbolówkę.
Po zmianie stron gospodarze rzucili się do żywszych ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 62. minucie Kowalik wystartował do prostopadłego podania. Urwał się obrońcy i ze spokojem pokonał golkipera rywali.
Niespełna dziesięć minut później fani MKS ponownie mieli powody do radości. T. Szczepanik zacentrował z lewego skrzydła, a zamykający akcję Ciepichał efektowna główką przelobował Kusaka.
Hutnik mógł wyrównać chwilę później. Po strzale Burasa Wilk „wypluł” futbolówkę, którą następnie Czyszczoń wybił tuż sprzed linii bramkowej.
W 81. minucie miejscowi nie mieli już tyle szczęścia. Po prostopadłym zagraniu Buras nie dał szans bramkarzowi MKS.
W doliczonym czasie gry Wilk dwukrotnie uratował swój zespół, wygrywając pojedynki z Burasem i Antoniakiem.
- Remis jest dobrym wynikiem, ale zostaje drobny niedosyt po pierwszej połowie. Trener nas uczulał na ten krótki słupek. Mówił nam to przez cały tydzień, a jednak z tego pada bramka. Ćwiczyliśmy to ustawienie. Niestety schodziliśmy na przerwę z wynikiem 0-1. Na szczęście chłopaki się zmobilizowali. Podeszliśmy w drugiej połowie z zaangażowaniem. Odrobiliśmy straty. Nie wiem, czy za dużo wysiłku nas to kosztowało i w końcówce brakło nam sił i Hutnik wyrównał. Po centrze Tomka Szczepanika w pierwszym momencie chciałem dogrywać do Damiana Lickiewicza. Zdecydowałem się jednak na strzał i wyszła ładna bramka. Chciałbym grać jak najwięcej i wrócić do dyspozycji sprzed lat. Staram się z całych sił. W tej lidze nie ma wyraźnego faworyta. Każdy jest mniej więcej na równym poziomie. Decyduje dyspozycja dnia – powiedział po meczu Norbert Ciepichał, napastnik MKS.

Sportowy weekend w obiektywie

Orzeł Balin - Karpaty Siepraw 1-2 (0-2)
0-1 Tomasz Szczytyński (8), 0-2 Tomasz Szczytyński (15), 1-2 Kamil Guzik (87)

Klasa okręgowa – Wadowice
MKS Alwernia - Iskra Brzezinka 3-0 (1-0)
1-0 Miłosz Burza (43), 2-0 Tomasz Jasieczko (65), 3-0 Miłosz Burza (75)
Alwernia: Chuderski – Jochymek, Michał Siemek, Jasieczko, Klimkowicz, Wantulok, Łukasik, Podobiński (80. Lis), Tomasz Siemek, Burza (85. Zieliński), Pieprzyca (60. Seremak).
Od pierwszych minut spotkanie układało się po myśli gospodarzy. Chociaż w składzie MKS nie było trzech podstawowych graczy (Jajko, M. Knapik, Lichota), to na boisku nie było widać osłabienia drużyny.
Miejscowi częściej utrzymywali się przy piłce i przeprowadzali więcej akcji na połowie rywala. Po trzech powinna paść dla nich bramka, ale mieli problem ze skutecznością. Trafili dopiero w 43. minucie. Miłosz Burza wygrał pojedynek główkowy z obrońcą i pokonał bramkarza Iskry.
Druga połowa przebiegała również pod dyktando piłkarzy z Alwerni. Wynik podwyższył w 65. minucie Tomasz Jasieczko. Po rzucie rożnym trafił w długi róg nie dając golkiperowi przyjezdnych szans na obronę.
Kolejna bramka dla MKS padła dziesięć minut później. Celnym strzałem ponownie popisał się Burza. Po dośrodkowaniu Filipa Seremaka dołożył nogę do piłki, która wpadła do siatki.
- Iskra ani razu nam nie zagroziła. W pełni zasłużyliśmy na wygraną. Mieliśmy po kilka pewnych akcji w każdej połowie, ale jest problem ze skutecznością. Na szczęście jest z tym coraz lepiej, ale musimy jeszcze nad tym popracować – ocenił Łukasz Jagoda, trener MKS Alwernia.

KS Chełmek - Jałowiec Stryszawa 2-0 (2-0)
1-0 Bartosz Chylaszek (26), 2-0 Tomasz Kustra (38)

Unia Oświęcim – Nadwiślanin Gromiec 1-2 (1-0)
1-0 Daniel Boba (12), 1-1 Mirosław Pactwa (60), 1-2 Mirosław Pactwa (85)

Klasa okręgowa – Kraków I

Świt Krzeszowice – Wieczysta Kraków 3-2 (1-1)
0-1 Cedric Fromont (10), 1-1 Piotr Deryniowski (28), 2-1 Grzegorz Krzysiak (55), 3-1 Adrian Funek (71), 3-2 Kamil Bartosik (89)
Świt: Wróbel – Mucha, Strzeboński, Łapuszek, Marszałek (46. Czechowski) – Ficek (46. Jedynak), Sarota (66. Funek), Deryniowski (86. Kowalczyk), Kanclerz – Chlipała, Krzysiak
Strzelą trzecią bramkę, to będzie już spokojnie – mówiło kilku kibiców Świtu, gdy wynik brzmiał 2-1. W ostatniej akcji meczu drużyna Wieczystej pokazała jak nieprzemyślane są tego typu wypowiedzi. Końcówka spotkania była bowiem nerwowa i niewiele zabrakło, by padło wyrównanie.
W 5. minucie po efektownym strzale Krzysiaka z 20 m piłka poszybowała tuż nad bramką. Niebawem goście rozegrali rzut wolny i z najbliższej odległości trafił Fromont. W 19. minucie Lachowicz w sytuacji sam na sam pokonał Wróbla, lecz obrońcy Świtu założyli pułapkę ofsajdową i arbiter gola nie uznał. Potem w boczną siatkę z 18 m uderzył Łuczak. Gospodarze mający do tej pory tylko jedną porażkę (w 1. kolejce) i walczący o awans z biegiem czasu osiągnęli przewagę. Minutę po niecelnym strzale Łuczaka wyrównali – fantastycznie z dystansu pod poprzeczkę uderzył Deryniowski. Miejscowi mogli wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą, tyle że z bliska nie trafił Kanclerz.
Po zmianie stron jednak gospodarze dopięli swego. Chlipała zagrał na lewe skrzydło do Jedynaka, ten popędził w stronę linii końcowej i dośrodkował, a precyzyjnym „szczupakiem” popisał się Krzysiak. Bliski szczęścia był Czechowski po ładnym uderzeniu z narożnika pola karnego. Za to Funek pięć minut po wejściu na plac gry zwiódł obrońców w polu karnym i z prawej strony uderzył w przeciwległe „okienko”. W 88. minucie Żuchowicz usiłował przelobować z dystansu Wróbla, ten jednak zdążył wrócić pod bramkę i kapitalnie sparować piłkę na rzut rożny. Po nim jednak Bartosik z metra skierował futbolówkę do bramki i przyjezdni złapali kontakt. Nie minęła minuta, a Wróbel czystą interwencją w polu karnym zapobiegł utracie gola w sytuacji sam na sam. Następnie podopieczni Dariusza Bijaka wyszli z kontrą trzech na dwóch, ale zepsuli okazję, choć Chlipała zdołał oddać strzał. W 95. minucie ktoś musiał zostać bohaterem ostatniej akcji. Bartosik celnie uderzył głową, lecz Wróbel znakomicie interweniował.
- Zbliża się koniec sezonu i zdarzają się nerwówki. Jesteśmy jednak na tyle doświadczoną drużyną, że radzimy sobie z tym. Choć Wieczysta zawsze jest dla nas niewygodnym rywalem – podsumował obrońca Świtu Krzysztof Strzeboński.
Krzeszowiczanie po 23. kolejce zajmują drugą lokatę w tabeli z dorobkiem 52 pkt. Lider Jutrzenka Giebułtów ma o jedno „oczko” więcej. Trzecia Clepardia Kraków notuje 51 pkt.

Klasa A - Chrzanów
Tempo Płaza – Wisła Jankowice 1-4
0-1 Przemysław Koziarz (32), 0-2 Krzysztof Kościelniak (37), 1-2 Marcin Bała (45+1), 1-3 Krzysztof Kościelniak (73), 1-4 Krystian Sojka (85)
Płaza: Kurzak – Dusza, Orszulik, Głownia, Ostrzywilk, Domagała (65. Barłóg), Bryłka, Dziedzic, Kowalczyk (40. Głownia), Bała, Klimek
Jankowice: Czmok (88. G. Sojka) – Kułaga, J. Pierzchała, M. Pierzchała, Taborski, Hudzik, Zieliński (46. K. Sojka), Butora. Koziarz, Pawlik (81. Nędza), Kościelniak
"Lejcie lidera, Wisełka, lejcie lidera!" - tak zagrzewali do boju swoich zawodników kibice z Jankowic. I faktycznie goście walczący o utrzymanie spuścili Płazie lanie. Jednak pierwszą sytuację wypracowali sobie gospodarze. Marcin Bała przegrał jednak pojedynek z golkiperem Wisły Wojciechem Czmokiem. W podobnej sytuacji znaleźli się w 26. minucie goście, ale także bramkarz Płazy mając przed sobą szarżującego Michała Pawlika obronił jego strzał. Za to w 32. minucie Przemysław Koziarz posłał piłkę obok wychodzącego Przemysława Kurzaka i goście objęli prowadzenie 1-0. Pięć minut później serię zwodów zakończył celnym strzałem Krzysztof Kościelniak i fani Jankowic znów mieli powody do radości. Jednak już w doliczonym czasie gry Marcin Bała uderzył z woleja przy słupku, zdobywając kontaktową bramkę. Fani Tempa spodziewali się od początku drugiej połowy szturmu na bramkę Wisły. Nic z tego. To goście byli wciąż groźniejsi. W 56. minucie zmiennik w ich drużynie Krystian Sojka padł w polu karnym, ale mimo protestów gości sędzia nie odgwizdał karnego. W 73. minucie trzeci gol dla Jankowic jednak padł po pięknym strzale Krzysztofa Kościelniak w samo "okienko". W 85. minucie wynik na 4-1 ustalił wspomniany Krystian Sojka, wykorzystując sytuację sam na sam.
- Gramy teraz dwoma napastnikami i przynosi to efekty. Cieszę się, że ja też odblokowałem się strzelecko – mówił uradowany strzelec dwóch goli Krzysztof Kościelniak.
- Byliśmy dziś jacyś bardzo spięci. Goście grali długą piłkę i czekali na nasze błędy, które niestety nam się przytrafiły – to komentarz Mieczysława Szczurka, trenera Płazy.

UKS Dulowa – Victoria Zalas 3-3 (2-1)

0-1 Mateusz Podgórski (15), 1-1 Maciej Mencel (18), 2-1 Patryk Mendela (38), 2-2 Mateusz Podgórski (54), 2-3 Dawid Kwoka (73), 3-3 Paweł Mencel (87)
Dulowa: Wnuk – Burdzy, Witkowski, Jarczewski, Grzesiakowski (70. Kozak), Przęczek (70. Biłka), Łukasik, Warkoczyński, P. Mencel, Mendela, M. Mencel (70. Mirek)
Zalas: Harpak – Knapik, Tataruch, Ryszka, Benmohad, Klita, D. Kwoka, K. Kwoka, Wosik (82. Stępień), Dudek (70. Księżyc), Podgórski (90. Knapik)
W Myślachowicach, gdzie swoje spotkanie rozegrali gracze z Dulowej na trybunach zasiadło sporo kibiców, którzy na piłkarsko zapragnęli rozpocząć długi weekend.
W pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiała Victoria, która musiała radzić sobie bez trenera Piotra Jawienia. Przewaga została zasłużenie udokumentowana bramką. W 15. minucie po interwencji Wnuka piłkę do siatki z najbliższej odległości skierował doświadczony Podgórski.
Szybko był remis, kiedy po uderzeniu M. Mencela nie popisał się Harpak. Przed przerwą Dulowa zdołała objąć prowadzenie. W 38. minucie w szesnastkę wbiegł Mendela i po chwili został powalony przez bramkarza rywala. Sam poszkodowany celnie przymierzył z jedenastu metrów i przybliżył się do korony króla strzelców A-klasy.
Początek drugiej połowy ponownie należał do gości, którzy po precyzyjnym uderzeniu Podgórskiego doprowadzili do remisu. Remis był wynikiem niespodziewanym, a kiedy w 73. minucie „pajęczynę” z okienka zerwał Dawid Kwoka pachniało sensacją.
Dulowa wiedziała, że takie rozstrzygnięcie nie wchodzi w grę i uratowała punkt. W polu karnym piłkę obok rywala przerzucił P. Mencel i od słupka posłał ją do siatki. Po chwili futbolówka po raz kolejny przekroczyła linię bramkową po akcji Mendeli, ale sędzia asystent dopatrzył się spalonego.
- Przeciwnik był dzisiaj lepszy. My graliśmy tak jakbyśmy dwa dni temu mieli mecz, a wczoraj jeszcze trening siłowy. Brakowało pary – skomentował grający trener Dulowej Tomasz Witkowski.

Klasa B - Chrzanów
ZWM Wodna Trzebinia – Korona Mętków 3-1 (1-0)
1-0 Kamil Cienkuszewski (38), 2-0 Paweł Gwizdała (63), 3-0 Daniel Paliwoda - samob. (65), 3-1 Daniel Paliwoda (89)
Wodna: Maślanka – Tomasik, Duda, Baudler, Sclaunich, Niesyty (78. Flądro), Kusznir, Kwinta (85. Kaczmarek), D. Kocot (66. J. Kocot), Cienkuszewski (60. Gwizdała), Kołodziejczyk
Korona: Lelito (65. Plata) – Gugała, Szczepina, Zub, Gierula, Rozmus, Paliwoda, Bulek, Szumniak, Szulc (75. Likus), Wojtczak (65. Bogacz)
Pojedynek nie był porywającym widowiskiem. Z pewnością duży wpływ miała na to upalna pogoda, do której zawodnicy obu ekip tej wiosny jeszcze się nie przyzwyczaili.
Największe zagrożenie strzałami z dystansu stwarzali Sclaunich oraz u gości Wojtczak, ale bramkę z najbliższej odległości strzelił Cienkuszewski. W 38. minucie pomocnik Wodnej wykorzystał bierność defensorów i asystę Baudlera.
W 55. minucie okazję do wyrównania miał Bulek, ale przegrał pojedynek sam na sam z Maślanką. Zemściło się to kiedy zespołową akcję Wodnej wykończył wprowadzony chwilę wcześniej Gwizdała.
Gościom nie sprzyjało także szczęście. W 65. minucie po aucie uderzał Niesyty, ale piłka z pewnością nie wpadłaby do siatki. Uczyniła to jednak z pomocą Paliwody, który zaliczył „samobója”. Ten sam zawodnik strzelił po raz drugi, ale tym razem do właściwej bramki, ale to było za mało aby choćby zremisować w Trzebini.

Klasa C - Chrzanów
Zryw Kąty Chrzanów – Polonia Luszowice 1-1
Wolanka II Wola Filipowska - MKP Wodna Trzebinia 3-2

Małopolska liga juniorów młodszych
Sandecja Nowy Sącz – MKS Trzebinia-Siersza 3-0

I liga juniorów starszych - Wadowice

Orzeł Balin - Orzeł Wieprz 0-2

Sportowy weekend w obiektywie


SPORTY SIŁOWE

VII Mistrzostwa Szkół Średnich w Trójboju Siłowym w Chrzanowie
Siedemnastu zawodników ze szkół z Chełmka, Chrzanowa i Trzebini stanęło do rywalizacji. Zmierzyli się z trzema konkurencjami: przysiadem, wyciskaniem sztangi leżąc oraz tzw. martwym ciągiem. Uczestników podzielono na trzy kategorie wiekowe. Największe emocje były w wadze do 75 kg. Dopiero w ostatniej konkurencji (martwym ciągu) zwycięstwo zapewnił sobie Jakub Siemek z II LO w Chrzanowie. W klasyfikacji końcowej (zliczano wszystkie trzy wyniki) uzyskał 434 kg. Drugiego Dominika Hoffmana (PCE Chrzanów) wyprzedził zaledwie o dwa kilogramy.
- Ciesze się z pobicia mojego rekordu życiowego w martwym ciągu, który od dziś wynosi `192 kg – powiedział nam Jakub Siemek, ważący 72 kg.
W pozostałych dwóch kategoriach zwycięzcy wyraźnie dominowali nad resztą stawki. W kategorii 75-85 kg triumfował – jak przed rokiem – Rafał Blecharz.
- Szkoda, że to już mój czwarty i ostatni start w tych zawodach, bo w tym roku kończę szkołę. Być może jeszcze wezmę udział w zawodach strong manów w Myślachowicach – usłyszeliśmy od ucznia Zespołu Szkół Techniczno-Usługowych w Trzebini.
W gronie zawodników ważących powyżej 85 kg najlepszy okazał się mieszkający w Tenczynku Michał Szopa, uczeń Zespołu Szkół Ekonomiczno-Chemicznych w Trzebini. Pobił także rekord imprezy w martwym ciągu (zaliczył 245 kg) - to jego życiówka.
- W tamtym roku w debiucie nie najlepiej mi wyszło. Przeliczyłem się z przysiadem. Jednak tym razem było dużo lepiej – przyznał Michał szopa, trenujący na siłowni na basenie w Zabierzowie.
Odkryciem zawodów został Kamil Mendrych (II LO w Chrzanowie). Dominik Hoffman (PCE) dostał nagrodę za dobry występ w kategorii open.

(MK, KO, JD, BG, AB, MOR)