Nie masz konta? Zarejestruj się

Fotografik na szlakach

Zwiedził Syberię, Uzbekistan, Gruzję oraz południe i zachód Europy. Śladem wojaży Stanisława Czerwika z Chrzanowa są zdjęcia i ponad pięć tysięcy przeźroczy.
Przygodę z turystyką rozpoczął w pierwszej połowie lat 70. Wtedy wstąpił do działającego przy chrzanowskim PTTK koła Drapichrusty, prowadzonego przez Irenę i Andrzeja Orlik-Grzesik. Razem z nimi uczestniczył w wielu wycieczkach i obozach wędrownych w Górach Świętokrzyskich, Gorcach, na Roztoczu, Dolnym Śląsku i Pomorzu Zachodnim. Turystyka spodobała mu się na tyle, że zaczął zdobywać odznaki turystyczne. Został też przewodnikiem beskidzkim i strażnikiem ochrony przyrody.
 
Toast w Nowosybirsku
Zaczynał od turystyki krajowej, ale chciał zobaczyć też, jak się żyje za granicą. W 1978 r. pojechał na pierwszą wycieczkę zagraniczną. Celem podróży była Syberia i Uzbekistan.
- Dwutygodniowa wycieczka kosztowała jakieś cztery średnie pensje. Polecieliśmy samolotem do Moskwy, a stamtąd do Bracka. Pierwszą rzeczą, jaka przykuła moją uwagę, były olbrzymie odległości. Jechaliśmy godzinami, a wokół rozciągał się tylko step. Przewodniczka miała więc sporo czasu, żeby opowiedzieć o rozwoju radzieckiego rolnictwa i przemysłu – opowiada Stanisław Czerwik.
Z wypadu na Wschód zapamiętał do dzisiaj zwłaszcza jedno zdarzenie:
- Gdy byliśmy na Syberii, w Rzymie trwało konklawe. Akurat przebywaliśmy w dwumilionowym Nowosybirsku. Nasza przewodniczka miała tam rodzinę. Gdy rodzina dowiedziała się, że opiekuje się grupą z Polski, przekazała jej informację, że nowym papieżem został Polak. Dowiedzieliśmy się o tym w drodze na lotnisko w Nowosybirsku. Natychmiast poszliśmy do kiosku kupić gazetę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Myśleliśmy, że napisano o tym na pierwszych stronach. Jednak zaczęliśmy przerzucać kolejne gazety, a tam ani słowa na temat nowego papieża. Dopiero w jednym z czasopism na przedostatniej stronie małym drukiem znaleźliśmy jednozdaniową informację, że głową kościoła katolickiego został Karol Wojtyła. Ksiądz, który był jednym z członków wycieczki, w lotniskowym bufecie postawił wszystkim szampana. Z Uzbekistanu wysłaliśmy najlepsze życzenia dla nowego papieża. Do dzisiaj mam podziękowanie z Watykanu za złożone powinszowania.
 
Luwr w obiektywie smieny
Niejako dla kontrastu, w 1979 r. wybrał się z Orbisem na dwutygodniową wycieczkę do Londynu i Paryża.
- To były jeszcze te czasy, kiedy wyjechać na zachód nie było łatwo. Obowiązywały paszporty i książeczki walutowe. W formie kieszonkowego dostawało się tylko kilkanaście dolarów. Trzeba też było podpisać oświadczenie, że po zakończeniu wycieczki wróci się do kraju – wspomina podróżnik.
Chłonął każde słowo wypowiadane przez polskiego przewodnika, wywodzącego się z powojennej emigracji. Swoją smieną uwieczniał wszystkie najciekawsze miejsca: angielski parlament, Tower, gabinet figur woskowych, skarby British Museum i Luwru oraz wieżę Eiffela.
Zdumiewały go nie tylko pełne półki w sklepach, ale również inne rzeczy, które miejscowi traktowali jako coś zwykłego, na przykład czerwony asfalt na londyńskiej ulicy. Turyści z Polski trafili akurat na urodziny królowej. Mogli więc na własne oczy zobaczyć paradę wyruszającą z pałacu Buckingham, na końcu której w pięknej karecie jechała pozdrawiająca poddanych jubilatka.
Potem przez dłuższy czas Stanisław Czerwik nie wyjeżdżał za granicę. Jeśli nie liczyć krótkiego wypadu na Węgry. Wreszcie pod koniec lat 80., jako pracownik chrzanowskiego Transbudu, pojechał na roczny kontrakt do Magnitogorska. Pracował przy budowie walcowni blachy. Na Uralu kolejny raz odezwała się w nim dusza turysty. Jeszcze raz odwiedził Uzbekistan, pojechał też do Gruzji.
 
Autosan pełen konserw
Na początku lat 90. rozpoczął się etap wycieczek trampingowych.
- W dwadzieścia osób wypożyczaliśmy autosan należący do klubu żeglarskiego Pagaj i jeździliśmy nim po wielu krajach. W autobusie połowa miejsc była siedzących, druga służyła do spania. Na każdą wycieczkę zabieraliśmy pełny zapas żywności. Pakowaliśmy konserwy, ziemniaki, cukier, napoje. Nie była to na pewno najwygodniejsza forma podróżowania, ale na pewno jedna z tańszych – zapewnia Stanisław Czerwik.
Autosanem z Pagaju zwiedził Francję, Hiszpanię, Włochy, Niemcy, Szwajcarię i Turcję.
- W Turcji dotarliśmy aż do Kapadocji. To bardzo malownicza i egzotyczna kraina. W skałach wyrzeźbione są mieszkania, świątynie i korytarze. Porozumiewanie się z Turkami nie stanowiło problemu, zwłaszcza w Stambule. W latach 70. i 80. kwitła turystyka zarobkowa. Nasi rodacy przywozili do Turcji różne sprzęty, a wracali z kupionymi na bazarach kożuchami, swetrami i skórami. Ze względów biznesowych miejscowi musieli się nauczyć naszego języka – zauważa podróżnik.
W Gibraltarze miał okazję obserwować z bliska małpy. To jedyne miejsce w Europie, gdzie żyją na wolności. W Hiszpanii emocjonował się corridą. W Niemczech podziwiał piękne zamki Ludwika Bawarskiego.
54-letni Stanisław Czerwik, kierownik warsztatów szkoleniowych OSiW w Trzebini, chciałby jeszcze zobaczyć Grecję, Egipt i Amerykę. Pasjonuje się też fotografiką. Na wyprawach robił mnóstwo zdjęć. Ma także ponad 5 tysięcy przeźroczy. Czasem pokazuje je podczas prelekcji organizowanych przez chrzanowski odział PTTK, któremu prezesował w pierwszej połowie lat 90. Amatorsko zajmuje się również malarstwem. Wykonał kilkanaście obrazów olejnych. Są na nich głównie krajobrazy (m.in. widok ruin pałacu w Kościelcu).
Przełom nr 10 (673) 9 III 2005