Nie masz konta? Zarejestruj się

Nie chcę dla moich dzieci rzeczy wielkich. Marzy mi się, by w przyszłości żyły lepiej, niż my, by zdobyły zawód, i by Jacuś kiedyś usłyszał mój głos – mówi Monika, matka trojga maleńkich dzieci, i łzy napływają jej do oczu.
Bo jak tu nie płakać nad biedą, w której żyją - ona, jej bezrobotny mąż, i ich maluchy. Pięcioosobowa rodzina wynajmuje od ludzi mały domek w Płazie Dolnej. Pokój, kuchenka, maleńki ganeczek, łazienka - to cały ich świat. Z każdego kąta wygląda niedostatek. W niedużym pokoiku sypia cała rodzina. Na jednym łóżku chłopcy. Na drugim rodzice. Skromne mebelki nie zajmują dużo miejsca. Jakoś się mieszczą.
Mieszkanko ogrzewają węglowymi piecykami. Póki węgla starczy. Na przezimowanie wystarali się w chrzanowskim OPS-ie o tonę. Na większy przydział jak na razie nie ma co liczyć.
W węglowej kuchence huczy przyjaźnie ogień. Pokoik ogrzewa piecyk. Mimo to w całym domu wieje chłodem. Przez nieszczelne okna do domu wdziera się zima, a maluchy, choć ciepło ubrane, wciąż mają chłodne rączki.

Mieć siłę i przeżyć
Najstarszy Dawidek ma pięć lat. Dwa lata po nim przyszły na świat dwa urwisy - Jacek i Kamil. Bliźniaki słabo mówią. Jacuś nie dosłyszy, co spędza matce sen z powiek.
- Chłopcy urodzili się w 27 tygodniu ciąży. Byli tacy maleńcy. Ginęli w inkubatorze. Szczególnie Jacuś. Lekarze nie dawali mu szans. Miał w sobie tyle siły, że przeżył. Warszawscy lekarze dają nadzieje, że słuch mu się kiedyś poprawi – pociesza się Monika.
Bliźniaki nie wstydzą się obcych. Psocą. Śmieją się. Tulą do matki.
Wciąż trzeba je mieć na oku. Mimo niepożytej energii, maluchy często chorują.
- Jak nie oskrzela, to krtań, jak nie krtań, to przeziębienie. Dzieci łapią choroby od siebie nawzajem. Trudno je wykurować. Nie można ich ogrzać samą tylko miłością. Ostatnią zimę przetrwaliśmy paląc drzewo jabłoni. Drewno się jednak skończyło – rozkłada bezradnie ręce Monika.
Czy można wyżywić i ubrać rodzinę, zapłacić za prąd i wodę, ogrzać mieszkanie, gdy ma się raptem 420 zł miesięcznie plus zasiłek z OPS-u? Zasiłek na niepełnosprawnego Jacka to jedyny stały dochód rodziny.
- Nie można, ale jakoś żyć przecież trzeba. Jak nie dla siebie, to dla dzieci – mówią rodzice.
Mąż Moniki, Paweł, nie może znaleźć pracy. Mówi, że się stara, że szuka, ale nic z tego nie wychodzi. Wiosną i latem łatwiej złapać jakąś robotę na czarno. Na jesień i zimą praca się kończy, i w oczy zagląda nieraz głód.
- Mam licencję ochroniarza pierwszego stopnia, zezwolenie na broń, ale gdzie nie idę, to się pytają o rentę lub grupę inwalidzką. A ja po prostu zdrowy jestem – zaznacza.


Mikołaj pomaga
Pierwszą pomoc rodzina otrzymała dzięki Annie Środzie i Agnieszce Kani–Stokłosie, które w Społecznym Collegu Biznesu i Języków Obcych zdobywają fach pracownika socjalnego. Dziewczęta, chcąc pomóc dzieciom, szukały sponsorów.
- Nie było łatwo. W starostwie i innych instytucjach mówiono nam, że urząd nie może dawać pieniędzy jednostkom. Wzięłyśmy się więc na sposób i skierowałyśmy kroki do prywatnych sponsorów i firm. Udało się zebrać 1.200 zł – opowiadają przyszłe pracownice socjalne.
Całe pieniądze przeznaczono na dzieci. Wspólnie z matką kupiły ciepłe ubranka, buciki, kredki, pościel. Maluchy, jak to maluchy, radowały się najbardziej z łakoci. Myszkowały po wypełnionych słodkościami i owocami reklamówkach.
- Chłopcy wciąż chodzą w kupionych wówczas ubrankach i butach – zauważyły dziewczęta.
Teraz, tuż przed świętami, zgłosił się kolejny sponsor, który pragnął pomóc dzieciom. Okazał się nim Józef Kuć, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców w Trzebini. Pan Józef słynie z wielkiego serca i hojności, za co otrzymał Kaczora od „Przełomu”. To on sprowadził do maleńkiego domku św. Mikołaja, który przytaszczył porządne mebelki - biurko i dwa foteliki. Maluchy po raz pierwszy w życiu widziały takie fotele. Kręciły się na nich jak na karuzeli. Ich mały światek zawirował.
- To będzie służyć dzieciom przez lata. Z mebli tak szybko się nie wyrasta, jak z ubrań czy butów. Chłopcy będą mieli gdzie odrabiać lekcje, gdy pójdą do szkoły – cieszy się matka.
A już za rok Dawidek pomaszeruje do zerówki.
Anna Kasprzyk

PS. Imiona zostały zmienione.