Sto kilogramów pieczonych przygotowali organizatorzy sobotniego Pikniku Porębskiego.

Ziemniaki piekły się w trzech wielkich kotłach w dużym ognisku. Miały być gotowe o godz. 18, ale uczestnicy pikniku musieli poczekać na nie trochę dłużej. W tym czasie mogli posłuchać występów młodych artystów, spróbować swoich sił na strzelnicy, a najmłodsi – zjechać na linie z drzewa, poskakać na dmuchanym zamku lub w kuli na wodzie.

Kiedy jedzenie było gotowe, uczestników festynu nie trzeba było długo przekonywać do jedzenia. Kolejka chętnych do skosztowania ustawiła się błyskawicznie. Każdy dostawał solidną porcję. Niektórzy po chwili wracali do dokładkę.

- Smaczne, całkiem dobre wyszły – oceniał Ryszard Gajos z Poręby-Żegoty.

- Wyglądają obiecująco. Często robimy pieczone koło domu. Dodaję jednak trochę więcej mięsa, króliczego lub wieprzowiny – dzieliła się przepisem jego żona Urszula.

Potrawa przypadła do gustu także Wojciechowi Okońskiemu, który w Porębie-Żegoty mieszka od roku.
- Jem je po raz pierwszy. Bardzo dobre, ale drugiej porcji już chyba nie zmieszczę – mówił.

Jaki jest przepis na udane pieczone?
- Podstawa to dobre ziemniaki. W środku nie powinny być białe, ale kremowe lub żółte. Do tego marchewka, cebula, kiełbasa i boczek oraz dużo zieleniny: szczypiorku, natki pietruszki. Nie przesadzajmy z solą, a pieprz najlepiej mielić zaraz przed dodaniem – tłumaczy Edward Majchrowski z Rodziny Kolpinga, współorganizującej piknik.

(ko)