Przełom Online
LIBIĄŻ. Marta Woźniak skończyła sto lat
- A skąd to zamieszanie? – w taki żartobliwy sposób jubilatka witała we wtorek gości składających jej życzenia urodzinowe.
Pani Marta urodziła się 29 lipca 1914 roku w Libiążu. Jej rodzina przyjechała tutaj na początku XX wieku ze Śląska. Jej dzieciństwo nie było łatwe. Gdy miała cztery dni jej tata został wcielony do wojska, zginął podczas walk. W jej wychowaniu pomagało trzech braci i dwie siostry. Całej rodzinie dokuczała bieda.
Przyszłego męża Antoniego, Marta Woźniak poznała na Obieżowej, gdzie mieszkała. Po ślubie urodziła dwójkę dzieci: syna Jerzego i córkę Barbarę. Los nie był jednak dla niej przychylny. W latach okupacji Antoni został aresztowany i zastrzelony przez Niemców w Jaworznie, jak usłyszała, podczas ucieczki z pociągu. Kobieta się nie poddała. Została głową rodziny, zajęła się dziećmi, dokończyła budowę domu. Przez wiele lat była zatrudniona na kopalni, najpierw na stołówce, potem w utworzonym przy zakładzie przedszkolu. Później została sprzątaczką w przychodni zdrowia.
Jubilatka jest bardzo pogodna, na zdrowie nie narzeka. Jeszcze nie tak dawno sadziła pietruszkę na grządce.
- Teraz daleko od domu już nie wychodzę, ale wciąż lubię posiedzieć w ogrodzie - mówi.
Dopisuje jej także humor. Odwiedzających ją we wtorek z życzeniami gości pytała, skąd to zamieszanie. Jubilatką opiekują się obecnie dzieci. Pani Marta doczekała dwóch wnuczek, jednej prawnuczki i trzech prawnuków.
(ko)