Przełom Online
CHRZANÓW. Żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Ptasiński odszedł na wieczną wartę
W honorowej asyście wojskowej kapitan Zbigniew Ptasiński został w środę odprowadzony na cmentarz przez rodzinę, przyjaciół i znajomych oraz oficjeli. Kombatant zmarł w chrzanowskim szpitalu 29 marca w wieku 92 lat.
W kwietniu 1944 roku poszedł do partyzantki, otrzymując konspiracyjny pseudonim "Łoś". Przeszedł przeszkolenie minerskie, w jednej z akcji został ranny. Wiózł saniami samego naczelnego dowódcę AK Leopolda Okulickiego. Po rozwiązaniu oddziału poradzono mu, by się nie ujawniał. Uchroniło go to przed represjami ze strony tropiących AK-owców funkcjonariuszy UB.
Po skończeniu Politechniki Śląskiej w Gliwicach był m.in. dyrektorem Elektrowni Jaworzno II i III. Do końca zachował sprawny umysł. Między innymi biegle obsługiwał komputer.
- Nigdy nie spoczął, tylko cały czas pracował. Najpierw zawodowo, a potem społecznie w Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Hodował także pszczoły. To była jego pasja. Bóg ci zapłać panie kapitanie. Oręduj za nami z tamtej drugiej strony - powiedział ks. Krzysztof Zając w homilii podczas mszy świętej pogrzebowej sprawowanej w kościele św. Mikołaja w Chrzanowie.
Pogrzeb miał bogatą asystę. W kondukcie szła kompania wojskowa, ułani z 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich oraz pszczelarze i mnóstwo pocztów sztandarowych. Wieńce nieśli także samorządowcy.
- Byłeś żywą historią partyzanta, oficera i żołnierza. Spoczywaj w pokoju – powiedział nad mogiłą w ostatnim pożegnaniu szef chrzanowskich kombatantów Zygmunt Bębenek.
Żołnierze oddali trzy salwy honorowe nad grobem, który pokryły wieńce i wiązanki kwiatów.
Marek Oratowski