Kiedyś organizował życie całego Chełmka, ale i części Bobrka, Libiąża i Chełmu Śląskiego. Zamilkł z końcem lat 80. W piątek dźwięk parowej syreny wrócił do miasta Baty. Zabrzmiał punktualnie o godz. 18. Tym razem wywołał deszcz.

- Buczek wyznaczał rytm życia Chełmka. Przede wszystkim informował o początku i końcu pracy. Najpierw w zakładach obuwniczych był przecież czterozmianowy system pracy, później trzyzmianowy – wspominała Bernadetta Sędrak-Legut z Chełmka, która z małżonkiem i dziećmi przyszła w piątek na ulicę Przemysłową, by usłyszeć dźwięk buczka i popatrzeć na buchającą parę.

- Wcześniej wytłumaczyłam dzieciakom co kiedyś oznaczał ten dźwięk i co powodował. Pamiętam jak się tutaj przychodziło po rodziców, zwłaszcza w dni kiedy mieli wypłatę. Był tutaj taki sklep zagraniczny. Można było kupić gumy Donald, jakieś czekoladki – wspominała Sędrak-Legut.

Buczek zamilkł końcem lat 80. ubiegłego wieku a może początkiem 90.

Wielu zaczęło coraz bardziej zastanawiać co się z nim stało. Dyrektor ośrodka kultury Waldemar Rudyk skontaktował się z kierownictwem firmy administrującej terenem po byłych zakładach obuwniczych, przeistoczonym w chełmecką strefę ekonomiczną. Okazało się, że syrena wciąż jest w tym samym miejscu, w którym była. W szalonych czasach Peerelu czy rodzącej się demokracji nikomu nie przyszło do głowy, by ją zdemontować. Jedynie instalację parową od niej odcięto.

Przez ostatnie lata trwały prace nad podłączeniem instalacji parowej i uruchomieniem buczka, który wyglądem przypomina gwizdek. Jest wysoki na 1,5 m, odlany z żeliwa.

Odgłos chełmeckiego buczka został profesjonalnie zarejestrowany przez dziennikarza Radia Kraków a kopia nagrania trafi do zbiorów Domu Pamięci Baty. Zdarzenie wprowadziło w klimat IV chełmeckiej Nocy Muzeów, na którą organizatorzy zapraszają 18 maja o godz 19. 00.
(taj)