Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

CHRZANÓW. Zapusty - dni szalone

07.02.2013 13:31 | 0 komentarzy | 364 910 odsłony | red
Gospodynie z Babic poprzebierane w fantazyjne stroje, odwiedzając w czwartek szkoły i instytucje w powiecie chrzanowskim, przypomniały o tym, że wkrótce czas się pożegnać z karnawałem.
0
CHRZANÓW. Zapusty - dni szalone
Gospodynie z Babic w biurze LGD w Chrzanowie Fot. Magdalena Kuchtiak
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Gospodynie z Babic poprzebierane w fantazyjne stroje, odwiedzając w czwartek szkoły i instytucje w powiecie chrzanowskim, przypomniały o tym, że wkrótce czas się pożegnać z karnawałem. 

- Przed południem panie gościły w biurze Lokalnej Grupy Działania przy ul. Focha. Były tańce, śpiewy oraz smażone na wsi faworki - relacjonuje Magdalena Kuchtiak, kierowniczka biura LGD.

Przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich z Babic Krystyna Nowak zorganizowała grupę zapustników po to, żeby zgromadzić pieniądze na stroje regionalne dla swojego zespołu. Prezes LGD Jerzy Kasprzyk obiecał, że tak piękna akcja kultywująca lokalne tradycje nie może pozostać bez odzewu.

Zapusty to polska nazwa karnawału. Najczęściej używa się jej jednak na określenie ostatnich jego dni, czyli ostatków. Tak naprawdę zapusty trwają jednak od Nowego-Roku i Trzech Króli do Wielkiego Postu (początku mięsopustu, czyli pożegnania z mięsem). 
Gospodynie wiejskie z Babic kontynuują więc w Tłusty Cczwartek tradycje przekupek krakowskich, które niegdyś combrzyły po rynku i ulicach miasta w maskach zapustnych i napastowały przechodniów.

- Tak zwane maszkary zapustne i przebieranie się w różne kostiumy już od czasów średniowiecznych w zachodniej Europie dało początek w Polsce zwyczajowi ludowemu przebierania się w zapust za żydów, cyganów, dziadów, niedźwiedzi, konie, kozy, bociany i t.p. Dni mięsopustne, czyli ostatki, miały też nazwę „dni szalonych”. Po wszystkich gospodach odbywały się tańce i hulanki. Dziewki niepobrane zamąż i parobcy niepożenieni ciągnęli kloc do gospody, gdzie póty lano nań wodę, aż gospodarz okupił się sutym poczęstunkiem. A potem baby skakały przez ten pień „na len” a gospodarze „na owies”, powiadając, że jak wysoko kto podskoczy, tak wysoki będzie miał len lub owies w tym roku. Piszący to pamięta, jak pewien profesor, kupiwszy sobie wieś na Podlasiu, zapragnął przyjrzeć się temu zwyczajowi ludowemu, lecz zaledwie ukazał się we drzwiach karczmy, gdy wesołe i podchmielone baby pochwyciły swego dziedzica i przymusiły do skakania przez pień w środku izby, aż musiał się im wiadrem piwa wykupić. Lud powiada, że we wtorek zapustny stoi djabeł za drzwiami karczmy i spisuje wychodzących z niej po północy - na pisał Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”. 
(al)