Przełom Online
DNI CHRZANOWA. Muzyczna kawa ze Szkotem
W niedzielę do godz. 23 Ray Wilson podpisywał autografy. Wcześniej dał bardzo dobry koncert. Publiczność niespecjalnie dopisała.
Występ rozpoczął się przed godz. 21 i potrwał, wliczając bisy, do około 22.30. Chrzanowski plac Tysiąclecia zapełnił się tylko do połowy i to rzadko. Jan Smółka, dyrektor MOKSiR, przyznał w rozmowie z „Przełomem”, że spodziewał się większego zainteresowania koncertem Szkota, w latach 1996-1999 wokalisty Genesis, obecnie mieszkającego w Polsce.
W Chrzanowie Ray Wilson przedstawił muzyczny projekt Genesis Klassik, którego pierwsza odsłona miała miejsce w 2009 r., w ramach koncertu Live in Berlin. Projekt został wzbogacony o kolejne utwory wydane w 2011 r., nagrane podczas Live in Poznań. To prezentacja w orkiestrowych aranżacjach utworów Genesis, a także Raya Wilsona, Petera Gabriela czy Mike'a Rutherforda. W przypadku tego ostatniego wykonywana jest przez Wilsona piękna kompozycja „Another Cup of Coffee” („Kolejna filiżanka kawy”), ale był też hit wylansowany przez Phila Collinsa „Another Day In Paradise” czy „I Can't Dance” z rockowymi gitarami.
Po koncercie można było kupić płyty Raya Wilsona. Artysta chętnie rozdawał autografy i fotografował się z fanami.
Łukasz Dulowski
Komentarze
3 komentarzy
Zgadzam się z przedmówcą. Polaczki to na wszystko mogą narzekać. Ja Akuratu nie lubię, więc nie byłam, ale na Wilsonie byłam i mimo wysokich niedociągnięć technicznych (czego można było się spodziewać) i tak bawiłam się bardzo dobrze, tak jak wszyscy inni którzy przyszli. Co z tego że mało ludzi? Wilson to artysta dużego formatu, a nie byle co ani żaden szajs (takie stwierdzenia wołają o pomstę do nieba!). To trzeba przyznać, że dla fanów Genesis i jego samego to było nie lada wydarzenie. A Boys? Pobawić się można, ale ja osobiście nie byłam i prawdopodobnie nie skorzystałabym nawet gdybym miała taką możliwość, bo dla mnie to wiocha... Każdy lubi co innego i przy czym innym się bawi, coś Ci się nie podoba, nie podchodzi, nie lubisz takiej muzyki to nie przychodź i nie narzekaj. Ludzi było mało, ale bawili się dobrze, więc mów lepiej za siebie.
Akurat nieznanym zespołem? Radzę bardziej zainteresować się muzyką i przestać wypisywać dyrdymały. Wieczorne koncerty były bardzo dobre. Szkoda, że Ray Wilson zbyt cicho (widziałem jak technik podpiął basy przy 2-3 kawałku). Gdyby zagrali Boysi, to dopiero byłoby wieszanie psów, że co to za wieś, diskopolo i prowincja. Paradę orkiestr widział? Mażoretki, motocykle, młode kapele? Dwie wady to zbyt naładowany program i brak supportów przed headlinerami.
Kogo rozgrzał Wilson ,te pustki na Placu .Kiedyś jak grały gwiazdy były tysiące,wczoraj przyszli ludzie podczas tego koncertu na jedyną atrakcje tych dni pokaz sztucznych ogni Sobota też beznadziejna garstka ludzi na jakimś nieznanym zespole "akurat "????.Żenada najgorsze święto od niepamiętnych lat.Wystarczyło zaprosić coś dla ucha . Nie jestem sympatykiem disco polo ale w Libiązu były tłumy jak grał Boys i o to chodzi ,aby ludzie się dobrze bawili i dobrze wspominali. Ten rok to istny szajs.Dziękujemy organizatorom.Może jak się ma cienki budżet pomyśleć o jednym konkretnym dniu z fajną gwiazdą, a nie świecące pustkami 2 świętami z byle czym