Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Po co była ta sesja?

18.06.2009 15:11 | 30 komentarzy | 4 817 odsłony | red
OPINIA. Do dziś zastanawiam się nad efektami nadzwyczajnej sesji w Libiążu, którą zwołano na wniosek sześciu opozycyjnych radnych: Andrzeja Olszowskiego, Grażyny Poznańskiej, Stanisława Benio, Dariusza Derendarza, Tadeusza Bogacza i Tadeusza Kozuba. Bo przyznam, że pozostał mi po niej głównie niesmak.
30
Po co była ta sesja?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

OPINIA. Do dziś zastanawiam się nad efektami nadzwyczajnej sesji w Libiążu, którą zwołano na wniosek sześciu opozycyjnych radnych: Andrzeja Olszowskiego, Grażyny Poznańskiej, Stanisława Benio, Dariusza Derendarza, Tadeusza Bogacza i Tadeusza Kozuba. Bo przyznam, że pozostał mi po niej głównie niesmak.

Moim zdaniem nie zrealizowano zasadniczego punktu nadzwyczajnej sesji, zapisanego w punkcie drugim: „informacja burmistrza na temat problemów finansowych gminy Libiąż - przyczyny i skutki dla mieszkańców”. W tym punkcie dowiedzieliśmy się tylko tyle, że sytuacja w gminie jest trudna, ale nie tak zła, jak twierdzi opozycja. Ale tego można było dowiedzieć się z prasy już dwa tygodnie temu.

Nie podoba mi się, że opozycja nie „docisnęła” burmistrza szczegółowymi pytaniami, najwyraźniej licząc, że ten – mając świadomość powagi sesji nadzwyczajnej - sam „zacznie mówić”. Jak widać przeliczyli się. Nie podoba mi się też postawa burmistrzów, szczególnie Jacka Latki i Marii Siudy, którzy po prostu nie chcieli odpowiadać. A przynajmniej ich wypowiedzi sprawiały takie wrażenie.

Przeczytałam komentarze internautów dotyczące wtorkowej sesji. Według mnie baty, jakie za zwołanie sesji zebrała opozycja nie są zasłużone. Fakt, że mogła zadać więcej konkretnych pytań, ale były i takie momenty, gdy sesja przypominała salę rozpraw, na której prokurator (w tej roli opozycja) otrzymując mało konkretną odpowiedź, starał się formułować ją na różne sposoby. Oczekiwanego efektu i tak nie było.

„Płacimy wszystko. Dochody za pięć miesięcy zrealizowano w 45 procentach, wydatki w 43 procentach, więc te wskaźniki nie są alarmujące. Ulice są posprzątane, kosze wywiezione… Ale skoro kiedyś zaciągało się kredyty to teraz trzeba żyć skromniej” – skwitował Latko.

Co to „skromniej” oznacza dla mieszkańców, już jednak nie dowiedzieliśmy się. A wydawać by się mogło, że i miejsce, i czas jak najbardziej sprzyjały przekazaniu takiej informacji.
Grażyna Kaim