Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Dyskusje nad poskramianiem dzikich świń

06.03.2009 10:20 | 0 komentarzy | 6 271 odsłon | red
KRZESZOWICE. W czwartek w magistracie blisko trzydziestu rolników spotkało się z władzami miasta, przedstawicielami nadleśnictwa, Polskiego Związku Łowieckiego i Koła Łowieckiego „Jarząbek”. Debatowali nad szkodami, jakie dziki wyrządziły na okolicznych polach.
0
Dyskusje nad poskramianiem dzikich świń
Mieszkanka Woli Filipowskiej Maria Rzepień podczas dyskusji z prezesem Koła Łowieckiego „Jarząbek” Henrykiem Kuśnierzem. Siedzą naczelnik wydziału ochrony środowiska Maria Adamowicz i burmistrz Krzeszowic Czesław Bartl.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

KRZESZOWICE. W czwartek w magistracie blisko trzydziestu rolników spotkało się z władzami miasta, przedstawicielami nadleśnictwa, Polskiego Związku Łowieckiego i Koła Łowieckiego „Jarząbek”. Debatowali nad szkodami, jakie dziki wyrządziły na okolicznych polach.

Największe spustoszenie poczyniły w Miękini, Filipowicach, Woli Filipowskiej, Ostrężnicy i Nowej Górze. Apele rolników o zwiększenie odstrzału dzików na razie nie przyniosły rezultatów. Zastrzeżenia budziły również sposoby szacowania strat oraz wypłacania odszkodowań.

- Od dłuższego okresu wpływały do nas zażalenia rolników na koło łowieckie „Jarząbek” - przyznaje naczelnik wydziału ochrony środowiska Maria Adamowicz.

- Wysłałam do nich pismo w czerwcu ubiegłego roku. Nawet nie odpisali, kiedy będą szacować szkody - zaznacza Małgorzata Grzegorek z Miękini.

- Lekceważące traktowanie ludzi, niespisywanie protokołów szacowań. Nikt nawet nie wie, ile tych dzików tak naprawdę na naszym terenie żyje - denerwował się sołtys Woli Filipowskiej Adam Godyń.

Obecny na spotkaniu prezes KŁ „Jarząbek” Henryk Kuśnierz zaznaczył, że odszkodowania wypłacane są tylko wówczas, gdy straty są udokumentowane. Dlatego rolnicy nie mogą lekceważyć konieczności sporządzania protokołów. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego osoba dokonująca oszacowań ich nie spisuje. Zaznaczył natomiast, że przewidywany w tym sezonie limit odstrzału dzików (60 sztuk) prawdopodobnie uda się osiągnąć. W ubiegłym roku nie udało się to nawet w połowie.

- Jest ich więcej, niż myśleliśmy. Problemem jest również to, że działki są w pobliżu domów, a my nie możemy do zwierzyny strzelać z odległości mniejszej od zabudowań niż 100 metrów - podkreślił.

Łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego Janusz Malawski zapewnił, że przyjrzy się lepiej działalności „Jarząbka” i zweryfikuje limity odstrzałów.

- Dokonującego szacunków Mariana Kozioła w tej sytuacji powinno się zastąpić kimś innym. Liczę, że koło wypełni obowiązek wypłaty odszkodowań - dodał.
(e)