Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Żarówką prosto w płot

10.09.2009 15:59 | 0 komentarzy | 4 146 odsłony | red
ENERGIA. Od 1 września tradycyjne żarówki o mocy 100 W i więcej będą dostępne w sklepach tylko do wyczerpania zapasów. Potem mają je zastąpić energooszczędne świetlówki. Nie wszyscy są z tego zadowoleni.
0
Żarówką prosto w płot
Krzysztof Warzecha nie jest do końca przekonany, czy wycofywanie 100-watowych tradycyjnych żarówek się sprawdzi. Na zdjęciu z energooszczędną świetlówką i zwykłą setką
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

ENERGIA. Od 1 września tradycyjne żarówki o mocy 100 W i więcej będą dostępne w sklepach tylko do wyczerpania zapasów. Potem mają je zastąpić energooszczędne świetlówki. Nie wszyscy są z tego zadowoleni.

- Klienci narzekają przede wszystkim na ich nieprzyjemną niebieskawą barwę. Poza tym, nie sprawdzają się w pomieszczeniach, gdzie przebywamy tylko przez chwilę. Ciągłe gaszenie i zapalanie energooszczędnych lamp może powodować, że szybko ulegną uszkodzeniu - zaznacza Krzysztof Warzecha, właściciel sklepu elektrycznego Elkris.

Nie do końca wierzy, że pomysł z wycofywaniem 100-watowych, tradycyjnych żarówek szybko się sprawdzi.
- Większość ludzi jest przyzwyczajona do ich światła o barwie znacznie przyjaźniejszej dla oczu - zaznacza.

Znikną również mleczne
O zastępowaniu zwykłych żarówek energooszczędnymi zadecydowała z końcem roku Komisja Europejska. W 2010 r. znikać mają stopniowo żarówki 75W, w 2011 r. 60W, a w 2012 r. 40 i 25-watowe. Główną przyczyną jest konieczność ochrony środowiska.
Energooszczędne świetlówki, choć mogą świecić przez wiele lat, są drogie. Oczywiście, w dużych marketach dostępne są nawet za parę złotych, ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Zanim światło przestanie migotać i nabierze właściwej, mocnej barwy, trzeba trochę poczekać.

- Rozpiętość cenowa jest bardzo duża. Te, przypominające w kształcie żarówki tradycyjne, są najdroższe. Kosztują nieraz nawet kilkadziesiąt złotych - podkreśla Krzysztof Warzecha.
Dodaje, że oprócz zwykłych 100-watówek oraz mocniejszych lamp, wycofywane będą z rynku również wszystkie nieprzezroczyste, nazywane popularnie mlecznymi.

Wymiana żarówek we wszystkich pomieszczeniach w domu nie jest najlepszym pomysłem. Sprawdzają się one głównie tam, gdzie zapalamy światło na dłużej niż 1 godzinę, np. w kuchni. Nadają się również do pracy przy biurku. Nie do końca znane są jednak ich szkodliwe właściwości. Niektórzy twierdzą, że emitują promieniowanie ultrafioletowe, takie jak w solarium. Poza tym, włączając je i wyłączając co kilka sekund, pobierają tyle samo, a może nawet więcej energii, co zwykłe. Zawierają także rtęć, więc do kosza wyrzucić ich w ogóle nie można.
- Klienci nie robią zapasów, ale pytają, czy faktycznie zwykłe100-watówki znikną z półek. Na razie sprzedajemy to, co mamy - przyznaje właściciel Elkrisu.
Jeśli zdecydujemy się na wymianę mocnych 100-watówek w pomieszczeniach, gdzie światło palimy dłużej, możemy jednak zaoszczędzić. Rocznie do kilkudziesięciu zł.

Popularne lampki boczne
Dostępność różnego rodzaju energooszczędnych żarówek jest ogromna. Najbardziej nowoczesne są żarówki diodowe LED.
- Coraz częściej takie lampki montują rowerzyści. Klienci kupują je również stosując jako oświetlenie punktowe, np. w kuchni. Energooszczędne lampy nie nadają się jednak na zewnątrz, gdzie narażone są na duże wahania temperatur - dodaje Krzysztof Warzecha.
Ostatnio jednak coraz popularniejsze jest montowanie oświetlenia bocznego. W salonach, czy nawet w mniejszych pokojach niewielkie, słabsze lampki, dające przytłumione nieco światło sprawdzają się znakomicie, nadając pomieszczeniom przytulny klimat. Być może, dla osób, które do energooszczędnych lamp nie są przekonane, właśnie to będzie rozwiązaniem. Póki co, zwykłe żarówki o mocy 75 i 60 W są najpowszechniejsze w użyciu i przez najbliższy rok w nieograniczonych ilościach dostępne w sklepach.
Ewa Solak

Przełom nr 35 (903) 2.09.2009