Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Malarstwo znaczyło dla niego tyle co życie

11.08.2010 14:24 | 0 komentarzy | 7 280 odsłon | red
Włodzimierz Czerw tworzył w trudnych czasach komuny i stanu wojennego. By ominąć represje, które mogłyby go spotkać ze strony ówczesnych władz, ukrywał się za maską prymitywnego chłopa i naiwnego błazna. Jego obrazy, pełne dziwacznych i groteskowych postaci, aniołów czy diabłów, nie sposób pominąć milczeniem.
0
Malarstwo znaczyło dla niego tyle co życie
Włodziemierz Czerw. Archiwum MOKSiR Chełmek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Włodzimierz Czerw (1937-1993)

Włodzimierz Czerw tworzył w trudnych czasach komuny i stanu wojennego. By ominąć represje, które mogłyby go spotkać ze strony ówczesnych władz, ukrywał się za maską prymitywnego chłopa i naiwnego błazna. Jego obrazy, pełne dziwacznych i groteskowych postaci, aniołów czy diabłów, nie sposób pominąć milczeniem.
Artysta urodził się w Chełmku i niemal przez całe życie mieszkał w starej części tej miejscowości. Związek z wsią i prostym, chłopskim życiem miał odzwierciedlenie w całej jego twórczości. Nie bez powodu nazywany jest jednym z wybitniejszych przedstawicieli nurtu malarstwa prymitywnego.

Ambitny samouk
Przygoda Czerwa z malarstwem zaczęła się od Klubu Rolnika, gdzie w sekcji plastycznej malowało wielu młodych ludzi. Postanowił, że on też spróbuje. W nowej pasji odnalazł swój styl, a jednocześnie receptę na aktywne życie. Pozwalało to wyjść ze swoimi przemyśleniami i życiowymi doświadczeniami, o których trudno było mu milczeć.
Był samoukiem. Twierdził, że studia artystyczne i fachowe wykształcenie malarzowi nic nie dają w przeciwieństwie do ciężkiej, nieustającej pracy i natchnienia. Mimo że odżegnywał się od akademickich ambicji, to i tak ciągle dokształcał się z książek, czasopism czy broszur. Doszukiwał się w nich interesujących wątków i tematów, wyciągał szczegóły i detale, na które nikt wcześniej nie zwracał większej uwagi. Czerpał z nich później inspirację do swoich prac.
Jan Picheta, bielski poeta, dziennikarz i przyjaciel Czerwa, wspomina, że malarz pokazując innym swoje obrazy, często pytał o opinię z pozycji nieuka. Udawał, że nie wie, jak powinno się malować i interpretować rzeczywistość.
- Lubił utwierdzać ludzi w błogim przekonaniu, że jest nieszkodliwym i chłopskim dziwakiem. Wprowadzał w zakłopotanie tych, którzy oglądali jego prace. Starał się od nich dowiedzieć, co sądzą o obrazach. Wielu dawało się na to nabrać i obnażało przed nim swoje dyletanctwo - pisał Picheta w artykule „W błazeńskiej masce mędrca”, poświęconym twórczości Czerwa.

Przerażający alegorysta
Niektórzy porównują malarstwo artysty z Chełmka do twórczości Boscha czy Bruegla. W podobny sposób, poprzez alegorie, ujawniali okrutny świat. Na wielu obrazach Czerwa pojawiają się diabły, potwierdzające obsesyjną wizję zła, czyhającego na człowieka niemal na każdym kroku. Być może taka postawa artysty ma swoje źródło w doświadczeniach z dzieciństwa, ponieważ młody Władek na własne oczy obserwował bombardowanie Oświęcimia w czasie drugiej wojny światowej.
Każdy swój obraz uporczywie opatrywał komentarzem do ponurych, komunistycznych czasów, na zasadzie dopowiedzenia pewnych przemyśleń, które nie zmieściły się na płótnie. Niektórzy wytykali mu tę manierę, twierdząc, że nadmiar wątków nie zawsze pomaga dziełu, a wręcz przeciwnie. Opinie innych przyjmował, ale nie brał do siebie. Pisał je po to, by rozmydlić jasny sens całej alegorii, którą zawarł na płótnie, a także by cenzorzy nie brali go za opozycjonistę, lecz za mało pojętnego chłopa, uprawniającego nieszkodliwe dla komunistycznego reżimu dziwactwo.

RSTK-owiec
Od samego początku istnienia aktywnie uczestniczył w artystycznej działalności chełmeckiego Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury.
- Wspólnie działaliśmy jeszcze w nieformalnej grupie przy domu ludowym. Organizował plenery malarskie. Potem Włodzimierz poszedł w indywidualizm. Gdy tworzyliśmy podwaliny naszego stowarzyszenia w latach 80., na nowo włączył się w społeczną działalność. Dzięki jego znajomościom nawiązaliśmy kontakty z różnymi instytucjami kultury. Zawsze chętnie dzielił się swoimi radami i spostrzeżeniami z innymi artystami amatorami - mówi Antoni Korycik, długoletni przyjaciel.
Czerw brał udział w licznych plenerach malarskich, między innymi w Wiśle, Osieku, Zakopanem czy Żabnicy, a także w III Ogólnopolskim Trenniale Plastyki Nieprofesjonalnej oraz wystawach plastyki nieprofesjonalnej w Bielsku-Białej, Krakowie, Wrocławiu czy Częstochowie. Zdobył również nagrodę w wojewódzkim konkursie „Wisła w malarstwie twórców nieprofesjonalnych” (1980) oraz drugą i trzecią nagrodę w Wojewódzkim Konkursie Malarstwa na Szkle (1985).
Czerw nie doczekał swojej pierwszej wystawy w Muzeum Etnograficznym w Warszawie, która miała miejsce w 1994 roku. Zmarł zaledwie pół roku wcześniej. Po jego śmierci zorganizowano również wystawy w Muzeum Śląskim w Katowicach i Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Jego obrazy wiszą również w muzach niemal na całym świecie, między innymi w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku.
Paulina Łysak

Oprac. na podstawie archiwalnych materiałów Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Chełmku.

Przełom nr 31 (950) 4.08.2010