Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Urodzony samorządowiec

16.06.2010 13:46 | 0 komentarzy | 3 332 odsłony | red
Największym przywilejem dla człowieka jest szansa ciężkiej pracy nad dziełem, które jest tego warte. To słowa Theodore`a Roosevelta, którymi kierował się zmarły 1 czerwca Andrzej Telka, radny sejmiku województwa małopolskiego dwóch kadencji.
0
Urodzony samorządowiec
Andrzej Telka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Andrzej Telka (1933-2010)

Największym przywilejem dla człowieka jest szansa ciężkiej pracy nad dziełem, które jest tego warte. To słowa Theodore`a Roosevelta, którymi kierował się zmarły 1 czerwca Andrzej Telka, radny sejmiku województwa małopolskiego dwóch kadencji.

Jak wspominają go bliscy, koledzy, przeciwnicy polityczni? Zawsze tak samo: Był rzetelnym i pracowitym człowiekiem.
Andrzej Telka urodził się w Radzionkowie na Śląsku. Studia skończył na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, ale całe dorosłe, zawodowe życie spędził w Oświęcimiu. Tu znalazł żonę i swoje społecznikowskie pasje. Do miasta nad Sołą przyjechał do pracy w ówczesnych Zakładach Chemicznych. Z firmy odszedł w 1982 powołany na stanowisko wiceprezydenta miasta. Po kilku miesiącach został prezydentem. Sprawował tę funkcję, z przerwami, przez 11 lat.

Od spokojnego korzystania z emerytury odciągnęło go powołanie przez ówczesnego wojewodę bielskiego na Pełnomocnika ds. Usuwania Skutków Powodzi. W wyniku wyborów samorządowych w 1998 roku uzyskał mandat radnego sejmiku województwa małopolskiego. Powtórnie wybrany, pełnił ten mandat kolejną kadencję, do 2006 roku. Był inicjatorem i współtwórcą Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego. Wspólnie z byłym więźniem KL Auschwitz-Birkenau, w tym wybitnym polskim aktorem Augustem Kowalczykiem, włożył wiele serca i inwencji w powołanie w 1999 roku Fundacji Pomnika-Hospicjum Miastu Oświęcim, fundacji, której celem jest upamiętnienie tych wszystkich, którzy nieśli pomoc więźniom KL Auschwitz-Birkenau.
I choć Telka od zawsze był wierny lewicowym ideałom i znanym działaczem SLD, wyjątkowo ciepło wspomina go np. Janusz Szczęśniak (PiS), starosta chrzanowski.

- Był urodzonym samorządowcem. Zawsze pojawiał się na sesjach rad powiatów czy gmin. Z powagą sprawował mandat radnego sejmiku. Jeśli zajmował się jakimś tematem, to drążył go dotąd, aż nie dotarł do istoty sprawy. Takich samorządowców jak Telka zaczyna nam powoli brakować - ocenia Szczęśniak.

Od lat Telkę znał, a następnie przyjaźnił się z nim Stanisław Rydzoń, poseł SLD. - Odstąpiłem mu swoje biurko w biurze parlamentarnym w Oświęcimiu, gdy był radnym wojewódzkim - opowiada Rydzoń. Wspomina czasy, gdy zmarły był prezydentem Oświęcimia. - Każdego dnia wsiadał w samochód o godzinie 5 czy 6 i objeżdżał miasto. Sprawdzał co i gdzie się dzieje - mówi Rydzoń. Przypomina sobie, jak w latach 80., gdy piastował stanowisko kierownika Cech Rzemiosł Różnych w Oświęcimiu, zadzwonił do niego Telka i poprosił o podesłanie dwóch murarzy. Chciał odrestaurować pomniki w mieście. Kierownik Rydzoń wskazał ludzi.
- Była niedziela, wczesne popołudnie. Żona właśnie podała obiad. Przełykałem zupę, gdy zadzwonił telefon. To był Telka - mówi dalej. - Krótko zapytał czy mam brzytwę. „Brzytwy nie, ale mam żyletki, a o co chodzi?” - odparłem wspomina Rydzoń. - „Bo tym murarzom trzeba jaja obciąć. Spartaczyli robotę” - parlamentarzysta doskonale pamięta mało parlamentarne słowa ówczesnego prezydenta miasta.
- Właśnie taki był. Rzetelny i dokładny. Wszystko musiało być zrobione dobrze. Jego słowa przekazałem murarzom i szybko poprawili robotę - kończy Rydzoń.
Tadeusz Jachnicki

Przełom nr 23 (942) 9.06.2010