Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Róża dla Danuty

28.01.2010 15:28 | 1 komentarz | 4 941 odsłony | red
„Śmierć jest, ale nie ma umarłych. Oni przecież żyją w nas i nie w mocy śmierci odbierać nam tych, których wiecznie kochamy”
1
Róża dla Danuty
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

„Śmierć jest, ale nie ma umarłych. Oni przecież żyją w nas i nie w mocy śmierci odbierać nam tych, których wiecznie kochamy”

Odeszła. Czy w porę? A któż odchodzi w porę? A czyjaż śmierć nie okazuje się szokiem dla tych, co wciąż żyją, jastrzębiem z rozpogodzonego nieba?
Od tylu wcześniejszych śmierci dookoła nas nie znaleziono słowa, które potrafiłoby wyrazić, jak to jest w człowieku, kiedy ma mu na zawsze zabraknąć kogoś, na kogo akurat się oczekuje, kto miał przyjść w każdej chwili, uśmiechnąć się i kontynuować swoją pracę.

Zdumiewające nieistnienie
W Domu Nauczyciela - w siedzibie Związku Nauczycielstwa Polskiego - rozłożone na biurku plany pracy na nowy 2010 r., harmonogramy zebrań z prezesami Ognisk ZNP miasta i gminy Chrzanów, zaproszenia na spotkania, plany, plany na cały rok.
Bezgłosem krążą w powietrzu niezadane Jej pytania, na które nie będzie odpowiedzi.
Któryż to raz od nowa dajemy się zaskoczyć nagłej pustce? Gwałtowi zdumiewającego nieistnienia?
Umarła pani Danuta Suwała, chrzanowianka, nauczycielka, która całe dorosłe życie poświęciła pracy z dziećmi i młodzieżą, a ostatnie 12 lat - pracy w związku zawodowym Nauczycielstwa Polskiego.

Zostawiła serce
Dzieciństwo i młodość spędziła w Chrzanowie. Tu ukończyła szkołę podstawową i średnią. Po maturze wyjechała do Krakowa; tam ukończyła Studium Nauczycielskie o kierunku geografia. Rozpoczęła studia na WSP w Krakowie, lecz ze względu na ciężką chorobę ojca postanowiła podjąć pracę nauczycielki w Szkole Podstawowej w Balinie.
Był rok 1965 - młoda, 20-letnia nauczycielka rozpoczyna pracę z klasami, w których nierzadko było 30-35 uczniów. Dużo! Jednak to w tej szkole, w tym środowisku, Danusia zostawiła swe serce. Trafiła na dobry grunt. Grono Nauczycielskie było młode, a szkołą kierowała mądra, doświadczona osoba o dużym talencie pedagogicznym i wielkim sercu - pani Domicela Marcinkiewicz.

Rozwinęła skrzydła
Danuta - wtedy Kulińska - zaczęła rozwijać skrzydła. Okazała się zdolną i troskliwą nauczycielką o wspaniałym podejściu do dzieci i młodzieży. A także do rodziców i dziadków. Wkrótce też założyła swoją rodzinę i urodziła dwoje dzieci - Dariusza i Joannę. Wspólnie z mężem Andrzejem wychowali i wykształcili ich na wspaniałych ludzi. Była taka dumna ze swych dzieci i trójki wnucząt.
Rozpoczęło się Jej aktywne życie zawodowe. W SP w Balinie, ucząc geografii, była społecznym kierownikiem wycieczek szkolnych. Prowadziła Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne - bardzo liczne, bo młodzież uwielbiała włóczęgi ze swą opiekunką. Często i ja brałam w nich udział - a to Tenczynek, a to Skowronek w Alwerni, a to Bukowica w Zagórzu.
Młodzież starsza wędrowała po Polsce - od Krakowa, Wieliczki, Warszawy, poprzez Beskidy, Pieniny, Tatry, Góry Świętokrzyskie. Danusia umiała zachęcić, zorganizować, zapewnić opiekę i pokazać uroki życia w czasie wędrówek.
W Szkole Podstawowej w Balinie opiekowała się też Samorządem Uczniowskim. Była też wychowawcą - opiekunem klasy. Zawsze troskliwa, jak prawdziwa matka. Angażowała się w pracę społeczną. W tutejszej szkole niejednokrotnie była prezesem Ogniska ZNP.

Pozostawiła perełkę
W 1998 roku została wybrana prezesem Oddziału ZNP w mieście i gminie Chrzanów. To Jej trzecia kadencja w maju dobiega końca. Od tej pory otacza opieką wszystkich członków ZNP (ok. 350!), nie odmawiając nigdy pomocy potrzebującym, niezrzeszonym nauczycielom.
Rozpoczęła pracę prezesa w Domu Nauczyciela, który wymagał kapitalnego remontu - wymiana okien, drzwi, toalet, balkonów, ogrzewania, malowania. Sprostała temu niełatwemu zadaniu. Zdobyła fundusze, fachowców (często z Balina). Dziś nasz Dom Nauczyciela jest piękny - to perełka, którą nam Danusia pozostawiła.
Swoją pracowitością, pomysłami i dorobkiem zdobyła zaufanie w zarządzie wojewódzkim ZNP w Krakowie i została wybrana na członka Prezydium.
Danusia nigdy nikomu nie szczędziła swego czasu. Dla nas, nauczycieli, zarówno czynnych, jak i emerytowanych, organizowała wyjazdy do teatru w Chorzowie i Katowicach. Wiosną wyruszaliśmy do naszego Domu Nauczyciela w Zakopanem, a potem wędrowaliśmy do Doliny Chochołowskiej, Kościeliskiej - na Gubałówkę.

I marzenia
Wielokrotnie latem - w grupie 45-,50-osobowej wyjeżdżaliśmy z Danusią do Augustowa lub Szklarskiej Poręby. Z tych miast udawaliśmy się na dalsze wyprawy. Byliśmy też w Rzymie, Pradze, Wiedniu, Dreźnie, Wilnie, Kownie, Lwowie, Chorwacji, Bułgarii, Grecji.
I marzyliśmy - razem z Danusią - o wielu jeszcze pięknych wyprawach i przeżyciach.
Za swą pracę została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, złotą odznaką ZNP oraz najwyższym odznaczeniem oświatowym Medalem Edukacji Narodowej.
Odeszła. A nam pozostało powiedzieć za Mistrzem: „Jakże nie płonąć w podzięce - za dar najpiękniejszy - za serce”.
Ludwika Marasik
emerytowana dyrektor
Szkoły Podstawowej w Balinie

Na zdjęciu: Danuta Suwała. To ja fotografia/ Nie roń łzy/ wspominając/ wzruszeniom stop przy furce tajemnej/ Czas/ nigdy nie umierając/ niech strzeże pamięci codziennej/ Patrz na mnie/ ja żyję/ karmiona twym spojrzeniem/ odtrącam epitafia/ przybladłą barwą twój ból okryję/ To ja - twym wzruszeniem/ wzruszona/ Ja -/ fotografia. Gustaw Czerwik

Przełom nr 3 (922) 20.1.2010