Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Najważniejsza jest rodzina i praca

10.09.2009 16:01 | 0 komentarzy | 4 035 odsłony | red
Mieczysław Lipiec w swoich wspomnieniach pisał, że ziemia chrzanowska jest wyjątkowo bliska jego sercu. Tu uczył się życia, rósł zawodowo i społecznie. Tu założył rodzinę, która oprócz pracy była dla niego najcenniejsza.
0
Najważniejsza jest rodzina i praca
Mieczysław Lipiec
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Mieczysław Lipiec (1926 - 2009)

Mieczysław Lipiec w swoich wspomnieniach pisał, że ziemia chrzanowska jest wyjątkowo bliska jego sercu. Tu uczył się życia, rósł zawodowo i społecznie. Tu założył rodzinę, która oprócz pracy była dla niego najcenniejsza.

Urodził się w Radomiu, jako jedno z ośmiorga dzieci Julianny z domu Hernik i Stanisława Lipca. Z tym miastem wiążą się jego najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa - okres wielkiego kryzysu ekonomicznego na przełomie lat 20. i 30. XX wieku oraz wybuch drugiej wojny światowej. W 1949 roku opuścił rodzinne miasto i przyjechał do Krakowa, gdzie poznał swoją przyszłą żonę - Zosię Zalarską z Libiąża. Początkowo przelotna znajomość, szybko przerodziła się w wielką miłość. W 1951 roku wzięli ślub cywilny i spędzili razem 54 lata. Owocem ich miłości było pięcioro dzieci.

Mała walka z wojną
Mieczysław pod koniec życia zaczął spisywać osobiste wspomnienia. Najbardziej bolesne były te z czasów wojny. Szczegółowo opisywał bombardowanie przez niemieckie samoloty ukochanego Radomia oraz jadące po szosach czołgi i gąsienicowe wozy transportowe z żołnierzami Wehrmachtu.
„Zaczął się trudny okres dla wszystkich Polaków, a w tym i naszej rodziny. Najważniejszą sprawą stała się walka o przetrwanie i zdobywanie żywności. Niemcy wywozili z Polski wszystko, co się dało - bydło, zboże, ziemniaki. Nałożyli na chłopów kontyngent obowiązkowych dostaw. Robotników masowo wywożono do Niemiec na przymusowe roboty. Niemcy bardzo szybko i sprawnie unieruchomili polski przemysł, płacąc głodowe stawki wynagrodzeń za pracę. Wprowadzili kartki na przydział żywności, które pozwalały przeżyć tylko kilka dni w miesiącu” - pisał w swoim dzienniku.
Jako mały chłopiec musiał szybko dorosnąć. Pomagał ojcu w handlu. Aby utrzymać całą rodzinę, razem sprzedawali niemal wszystko co się dało - mięso, mąkę, tytoń, ziemniaki czy kupony na obuwie. Po towar jeździł sam na rowerze, nawet w lubelskie, sprytnie omijając miejsca, w których mógł zostać złapany przez niemieckich żandarmów.
Szczęście i fart nie trwały zbyt długo. Został aresztowany przez Niemców, a następnie wywieziony do baraków, które znajdowały się za radomską fabryką obuwia. Razem z innymi więźniami miał budować jedną z podziemnych fabryk zbrojeniowych. Pomoc w ucieczce zorganizował jeden z esesmanów, który miał polskie korzenie.

Działalność w organizacji młodzieżowej
Wydarzenia i wspomnienia z czasów wojny miały ogromny wpływ na dalsze życie Mieczysława. Ukształtowały nie tylko jego postawę społeczną, ale również poglądy polityczne.
Po wyzwoleniu Radomia był jednym z pierwszych w swoim mieście, który kontynuował lewicowe tradycje. Po kilku miesiącach władze organizacji mianowały go na sekretarza powiatowego PPR w Świdnicy. Jednak tęsknota za najbliższą rodziną miała ogromny wpływ na decyzję o powrocie do ukochanego, rodzinnego miasta. Gdy wrócił, postanowił kontynuować naukę. Zapisał się do szkoły wieczorowej. Po jej skończeniu został uczniem Państwowej Szkoły Pracy Społecznej o profilu ekonomiczno-handlowym.
We wrześniu 1949 roku znowu opuścił Radom i wyjechał do Krakowa, tu wstąpił do organizacyjnej szkoły Związku Młodzieży Polskiej. Po kilkumiesięcznym szkoleniu wrócił do Radomia, stamtąd wyjechał z kolei do Otwocka na kurs przygotowujący do pracy w brygadach Służby Polsce. Razem w 47. brygadą SP pomagał w przygotowaniu terenu pod przyszłą hutę żelaza w Częstochowie.

Człowiek nauki i idei
Pracował w chrzanowskim Fabloku i w chełmeckich Zakładach Przemysłu Skórzanego. Pamiętany jest jako ideowiec, człowiek który wierzył w to, co robił, nie oglądając się na własne korzyści i interesy.
- Zawsze dbał o swoich pracowników, interesował się ich prywatnym życiem, pomagał rozwiązywać kłopoty, nawet kłótnie małżeńskie. Organizował opiekę medyczną, zachęcał do nauki. Nigdy od nikogo nie wziął łapówki, chociaż w domu nigdy nam się nie przelewało - wspomina Grażyna Mikos, jedna z córek.
Mieczysław Lipiec zmarł 13 lipca 2009 w Chrzanowie.
Paulina Łysak

Przełom nr 35 (903) 2.09.2009