Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Niedzisiejsza

05.08.2009 16:04 | 1 komentarz | 7 659 odsłon | red
Danuta Nowak z Chełmka lubi stare budynki. Nie lubi współczesnych wystaw sklepowych ani współczesnych sztandarów. Budynki maluje na płótnie. Wystawy sklepowe i sztandary projektowała, dopóki były potrzebne.
1
Niedzisiejsza
Danuta Nowak przy swoim obrazie przedstawiającym pierwsze dni kolei w Chełmku. Artystka nie ceni współczesności na obrazach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Danuta Nowak z Chełmka lubi stare budynki. Nie lubi współczesnych wystaw sklepowych ani współczesnych sztandarów. Budynki maluje na płótnie. Wystawy sklepowe i sztandary projektowała, dopóki były potrzebne.

- Gdy widzę dzisiejsze wystawy, a raczej ich brak, ogarnia mnie żal - mówi Danuta Nowak. - Tak samo, kiedy zobaczę jakiś współczesny sztandar. Przecież dawniej z czymś takim ludzie wstydziliby się wyjść na ulice. Mogę powiedzieć, że byłam i jestem profesjonalistką.

Styropian i drucik
Danuta Nowak ukończyła liceum plastyczne, specjalność tkactwo artystyczne, w Bielsku-Białej. Po szkole rozpoczęła pracę jako dekorator wystaw sklepowych.

- Dziś może niektórzy już nie pamiętają, że była kiedyś taka funkcja - opowiada artystka. - Dekoratora zatrudniało PSS Społem lub przedsiębiorstwo MHD, czyli Miejski Handel Detaliczny. Był odpowiedzialny za wszelkie zmiany w wystroju sklepów. Zależne od pór roku i od świąt. Od bonifikat i od promocji. Dekorator wypisywał też patykiem zamoczonym w czarnym tuszu tabliczki: „Nietrzeźwym i młodzieży do lat 18-tu alkoholu nie sprzedajemy”.

W ten sposób pani Danuta w drugiej połowie lat 60. dekorowała całą aleję Henryka w Chrzanowie. Również sklepy w Chełmku - ale tylko dwa. I całe Proszowice, gdzie mieszkała w latach 70.

- Nie było wtedy sztucznych kwiatów, więc wszystko musiałam przygotowywać od zera - mówi pani Danuta. - Format wycięty z bristolu przykładało się do styropianu i rozgrzanym drucikiem wycinało śnieżynki. Na jesień wystawy zasypywaliśmy suszonymi liśćmi. Na listkach, przy każdym towarze, ozdobnym drukiem wypisywałam cenę atramentem.

Złote nici z Węgier
Przygoda z dekorowaniem skończyła się, gdy artystka poszła na urlop macierzyński. Ale i wtedy nie próżnowała.
- Odwiedzili mnie przedstawiciele ZMP - przypomina sobie pani Danuta. - Chcieli dla organizacji nowy sztandar, ale mieli na niego tylko połowę pieniędzy. Zdecydowałam się im pomóc.
 
Haftowała przez trzy miesiące. Ale gdy związkowcy odbierali sztandar byli tak szczęśliwi, że od ręki obiecywali polecać artystkę kolejnym zamawiającym. Danuta Nowak haftowała sztandary dla Zespołu Szkół w Chełmku. Dla Związku Podhalan w Oświęcimiu. I kilkanaście wielkich sztandarów „Solidarności” dla kolejnych związkowców. Trzy, cztery sztandary w ciągu roku. Przez całe jej życie wyszło w sumie kilkadziesiąt.

- Najtrudniejsze do zdobycia były srebrne i złote nici. W latach 80. prawie nie było ich w pasmanteriach - stwierdza artystka. - Raz, żeby je kupić, specjalnie pojechałam z mężem na wycieczkę na Węgry. Wszyscy wracali obładowani towarami na handel. A ja byłam szczęśliwa, że wiozę tylko swoje nici.

Kolejarz w mundurze
Dziś prawie nikt nie zamawia już odręcznie wykonywanych sztandarów. Większość produkowanych jest fabrycznie.
- Pożal się Boże z tymi sztandarami - komentuje Danuta Nowak. - Kiedy uprałam swój, wykonany 20 lat temu dla Zespołu Szkół w Chełmku, wyglądał o wiele lepiej niż wszystkie dzisiejsze.

Być może dlatego artystka zaczęła malować obrazy. Nie znajdziemy na nich jednak współczesnych osiedli czy sklepów. Jej płótna zapełniają dworki, drewniane domy, stare ule i bezkresne puszcze. Kazimierz Dolny, Tczew, Grojec, Lanckorona, Kwidzyń. Wzdłuż pierwszych zabudowań Chełmka konie ciągną wiejski powóz z dzieckiem do chrztu. A przy torach stoi ubrany w mundur z ubiegłego wieku jeden z pierwszych pracowników kolei.

- Nawet wtedy, gdy dostałam zadanie namalowania miejskiej architektury w Chrzanowie, postanowiłam poszukać czegoś starego - uśmiecha się pani Danuta. - Za wielkim budynkiem MGOKSiR-u odnalazłam wiekowe, zniszczone domy. Nie interesuje mnie ani malarstwo nowoczesne, ani nowoczesne budowle.

- Wciąż chodzę, szukam i znajduję ślady dawnych czasów - dodaje Danuta Nowak. - Na szczęście jeszcze istnieją.
Tomasz Jurkiewicz

Przełom nr 30 (898) 29.07.2009