Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Odeszła od nas niezauważenie

12.03.2009 14:36 | 1 komentarz | 5 104 odsłon | red
Cmentarz Komunalny w Radomsku. Pusto i cicho. Mijam kolejne alejki, szukam grobu mojej przyjaciółki, zmarłej w ubiegłym roku. Wiadomość o jej śmierci w sposób nieoficjalny dotarła do mnie kilka tygodni po pogrzebie. Przemierzam główne i boczne alejki cmentarza, odsłaniam przyprószone śniegiem tablice na grobach. Wreszcie jest; mała tabliczka położona na grobie rodzinnym: Jadwiga Kukieła zmarła 27 stycznia 2008 roku. Kłujący ból w sercu i pytanie: czy tylko tyle zostaje po człowieku?
1
Odeszła od nas niezauważenie
Jadwiga Kukiełka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jadwiga Kukiełka (1926-2008)

Cmentarz Komunalny w Radomsku. Pusto i cicho. Mijam kolejne alejki, szukam grobu mojej przyjaciółki, zmarłej w ubiegłym roku. Wiadomość o jej śmierci w sposób nieoficjalny dotarła do mnie kilka tygodni po pogrzebie. Przemierzam główne i boczne alejki cmentarza, odsłaniam przyprószone śniegiem tablice na grobach. Wreszcie jest; mała tabliczka położona na grobie rodzinnym: Jadwiga Kukieła zmarła 27 stycznia 2008 roku. Kłujący ból w sercu i pytanie: czy tylko tyle zostaje po człowieku?

Jadzia w ostatnich dwóch latach przebywała wraz z mężem w Domu Pomocy Społecznej niedaleko Częstochowy. Udało mi się kilka razy odwiedzić ich, gdy byli jeszcze w miarę sprawni. Po śmierci męża jej stan zdrowia bardzo się pogorszył a personel placówki konsekwentnie odmawiał mi kontaktu telefonicznego z przyjaciółką. Nie chciał tez udzielać żadnych informacji.

Gdy dotarła do mnie spóźniona i nieoficjalna wiadomość o śmierci Jadwigi, nie mogłam uwierzyć. Potwierdziły ją jednak urzędowe instytucje w marcu ubiegłego roku. O tym, że odeszła od nas na zawsze, nie wiedzieli ani dawni sąsiedzi, ani zakład pracy. Niektórzy znajomi nie wiedzą do dziś, że Jadwiga Kukiełka od roku nie żyje.

Urodziła się w Radomsku. Tam ukończyła szkołę powszechną. W okresie okupacji, pracując, pobierała naukę w zakresie szkoły średniej na kompletach tajnego nauczania. W czerwcu 1946 r. ukończyła liceum humanistyczne i zdała maturę. Była absolwentką Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie odbyła studia na wydziale prawa administracyjnego i uzyskała tytuł magistra.

Do Trzebini przyjechała wraz z mężem Zbigniewem w 1957 r. Zamieszkali w Gaju. Tu przyszedł na świat ich jedyny syn. Trzy lata później podjęła pracę w Elektrowni Siersza w dziale inwestycji. Z tym zakładem związała się aż do emerytury. Jako osoba kompetentna i obowiązkowa szybko zyskała uznanie dyrekcji. W środowisku też wyróżniała się poziomem intelektualnym i otwartością na kontakty z ludźmi. Sąsiedzi i znajomi szukali u niej pomocy w różnych sprawach, a ona radziła, pisała podania, pomagała.

W 1963 r. została potrącona przez motocyklistę. Groziło jej kalectwo. Przeszła skomplikowaną operację nogi i długotrwałą rehabilitację. Ze względu na trwały uszczerbek na zdrowiu, otrzymała rentę inwalidzką. Wreszcie po czterech latach wróciła do pracy zawodowej.

Wkrótce powierzono jej stanowisko specjalisty ekonomicznego, a następnie specjalisty ds. płac. W styczniu 1982 r. przeszła na emeryturę, ale nadal pracowała w niepełnym wymiarze.

Jadwiga posiadała bogatą wiedzę i rozległe zainteresowania. Jej pasją były książki. Przyjaciółka Sabina tak wspomina zmarłą: „W czasach kiedy dobra książka była rarytasem, Jadzia śledziła nowości wydawnicze i powiększała swój pokaźny księgozbiór. Można było godzinami rozmawiać z nią o książkach. Martwiła się, że brakuje jej czasu na lekturę. Wykorzystywała też każdą okazję, by być w teatrze, kinie czy muzeum. Tak bardzo mi jej teraz brakuje”. W życiu kierowała się twardymi zasadami i miała własne priorytety. Na pierwszym miejscu zawsze stawiała rodzinę. Dla niej gotowa była do wielu wyrzeczeń. Kochała syna, wnuki. Wspomagała swoją siostrzenicę, opiekowała się bratankiem męża, gdy jego ojciec przebywał zagranicą.

Z szacunkiem i wzruszeniem mówi o zmarłej Ewa: „Wiadomość o śmierci Pani Jadzi była dla mnie szokiem. Dobrze, że w czasie jej choroby mogłam być pomocna. Pani Jadzia wiele razy dawała mi dowody swojej życzliwości. Potrafiła sprawiać przyjemność każdym doskonale przemyślanym upominkiem. Rozmowy z nią były dla mnie ważne i pouczające. Jej odejście to wielka strata”.

Jadwiga Kukiełka była dobrze znana działkowcom. Praca na działce była dla niej prawdziwą przyjemnością. Hodowała kwiaty, warzywa, owoce. Cieszyła się każdym produktem ze swojej działki. Robiła z nich doskonałe przetwory. Można było podziwiać ją za tę pracowitość i zaradność. Czasem zastanawiałam się, skąd ta drobna i krucha kobieta czerpała siły, by sprostać tym wszystkim obowiązkom.

Doskonale radziła sobie w trudnych sytuacjach. We wszystkim, co robiła, cechowała ją pogoda ducha, zdrowy rozsądek i odważne podejście do świata.

Jadwiga z wiekiem zaczęła tracić siły. Potem przyszła choroba męża, a ona również podupadła na zdrowiu. Obydwoje wymagali pomocy i opieki. W tym trudnym dla nich okresie wspierała ich pani Helena. Dziś bardzo ciepło mówi o Jadzi: „Jadwiga Kukiełka była człowiekiem subtelnym, współczującym i miłym. W czasie swojej choroby dbała o swojego męża i jego dobro przedkładała nad własne. Tak się złożyło, że oboje małżonkowie zachorowali w jednym czasie. Tematem ich rozmów w tych trudnych chwilach była jednak sytuacja najbliższej rodziny, tj. syna i wnuków. Nie myśleli o sobie. Do końca troszczyli się o dobro i przyszłość najbliższych. Podziwiałam ją za hart ducha i wielkość umysłu. Zresztą, nie tylko ja. Sąsiedzi i znajomi darzyli ją wielką atencją, autorytetem. Szkoda, że tacy ludzie odchodzą zawsze przedwcześnie”.

Była osobą prawą, otwartą w kontaktach z ludźmi, światłą i inteligentną. Ze smutkiem muszę zauważyć, że była reprezentantką ginącej już formacji ludzi. Chociaż tak niewiele widocznych śladów zostało po Jadzi, pamięć o niej pozostanie w naszych sercach, bo: „Ci których kochamy, nie odchodzą, lecz żyją wśród nas”.

Tymi wspomnieniami żegnamy Cię Jadziu, tak bliską i serdeczną przyjaciółkę. Szkoda, że nie było nam dane pożegnać się osobiście, porozmawiać ten ostatni raz.
Krystyna Jarguz

Przełom nr 7 (875) 18.02.2009