Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Społecznik i domatorka

15.01.2009 10:44 | 0 komentarzy | 5 774 odsłon | red
Mama najlepiej czuła się w domu. To było jej królestwo. Tato nie znosił bezczynności. Po pracy najchętniej biegł do kolejnego zajęcia – wspomina rodziców Bożena Kudłacz z Dulowej.
0
Społecznik i domatorka
Stanislawa i Piotr Niewiedziałowie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Piotr Niewiedział (1929-1984) i Stanisława Niewiedział (1936-2005)

Mama najlepiej czuła się w domu. To było jej królestwo. Tato nie znosił bezczynności. Po pracy najchętniej biegł do kolejnego zajęcia – wspomina rodziców Bożena Kudłacz z Dulowej.

Styczeń 1929 roku. Jedna z najmroźniejszych zim. Temperatury sięgające -40 stopni Celsjusza. W niewielkim domu w Dulowej, tuż przy
potoku Dulówka, na świat przychodzi Piotr Niewiedział. Na ziemskim padole witają go rodzice, Maria i Franciszek, oraz dwaj bracia Antoni i Józef.

W ukryciu przed volksdeutschami
- Dziadkowie żyli bardzo skromnie. Z opowieści wiem, że mieli krowę i niewielkie pole uprawne. Utrzymywali się z pracy własnych rąk –
opowiada Bożena Kudłacz.

Los nie był łaskawy dla rodziny Niewiedziałów. W 1932 roku umarł Franciszek. Maria została sama z trójką synów. Nie było jej łatwo, do
domu wdarła się straszliwa bieda.

Wbrew przeciwnościom, w 1936 roku siedmioletni Piotr rozpoczął edukację w szkole powszechnej w Dulowej. Naukę przerwał wybuch
drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 roku.

- Tato wspominał, że został przeznaczony do transportu do nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jego mama nie chciała do tego dopuścić. Postanowiła go ukryć, prawdopodobnie u znajomych. Ponieważ nie chciała zdradzić, gdzie jest jej najmłodszy syn, volksdeutsche zabrali jej krowę. To była dla niej tragedia. Z drugiej strony, patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, mogło się to dla niej skończyć znacznie gorzej – mówi pani Bożena.

Za chlebem
Szczęśliwie udało się całej rodzinie Niewiedziałów przetrwać wojnę. Po jej zakończeniu młody Piotr ruszył w głąb kraju w poszukiwaniu
pracy. W tej tułaczce za chlebem dotarł na zachodnie rubieże odrodzonej Polski.

- Na przełomie lat 40. i 50. znalazł zatrudnienie w Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Lewinie Brzeskim, koło Polkowic. Tam właśnie
poznał swoją przyszłą żonę Stanisławę – opowiada Bożena Kudłacz.
Stanisława Nosal przyszła na świat 12 listopada 1936 roku w Górce, koło Radgoszczy, gdzie spędziła swoje dzieciństwo. Podobnie, jak jej przyszły małżonek, dotarła do Lewina Brzeskiego za chlebem.

- Poznali się w 1955 roku, a w następnym się pobrali. Chociaż tatę ciągnęło w rodzinne strony, przez pierwsze lata małżeństwa pracowali i mieszkali na zachodzie Polski – wspomina Bożena Kudłacz.

Syn i dwie córki
Jeszcze w 1956 roku Piotrowi i Stanisławie Niewiedziałom urodziła się pierwsza córka – Halina. Wkrótce zdecydowali się na powrót całą rodziną na ojcowiznę Piotra, do Dulowej.

- Tato rozpoczął przebudowę domu na murowany. Robił to wszystko po pracy, bo mama wówczas nie pracowała, a z czegoś trzeba było przecież żyć – mówi pani Bożena.

Zatrudnienie znalazł w trzebińskich Zakładach Metalurgicznych, w straży przemysłowej. Pieniądze musiały wystarczyć i na życie, i na
materiały budowlane.

W 1958 roku Niewiedziałom urodził się syn Stanisław. Cztery lata później na świat przyszła druga córka, Bożena.
- Niedługo później mama poszła do pracy, podobnie jak tata, do ZM Trzebinai. Pod ich nieobecność w domu wychowywała nas babcia –
opowiada Bożena Kudłacz.

W przeciwieństwie do męża, Stanisława Niewiedział była domatorką.
- W domu czuła się najlepiej. Pamiętam, że uwielbiała prać i sprzątać. Była strasznie pedantyczna. Nie przepadała natomiast za
prasowaniem. Bardzo chętnie gotowała. Do dziś pamiętam smak kapusty z grochem – wspomina z uśmiechem pani Bożena.

Naleśniki babci
- Dla mnie najlepsze były naleśniki z serem, które przyrządzała babcia. Po przeprowadzce do Gliwic praktycznie w każde wakacje czy ferie szkolne przyjeżdżałem do Dulowej. Pamiętam, że gdy otwierałem drzwi do domu, w korytarzu unosił się zapach mojego ulubionego dania – dodaje Dariusz Gaudyn, wnuk Piotra i Stanisławy Niewiedział.

Piotr Niewiedział pomimo pracy zawodowej i budowy domu aktywnie włączał się w życie społeczne rodzinnej miejscowości.
W 1955 roku został, jako jedyny z wyborów, radnym Gromadzkiej Rady Narodowej w Młoszowej. Funkcję tę pełnił do 1965 roku. W 1966
roku został wybrany przewodniczącym Komitetu Wiejskiego Frontu Jedności Narodowej w Dulowej.

Kiedy w latach 60. w Dulowej rozpoczęto budowę świetlicy wiejskiej, Piotr Niewiedział mocno zaangażował się w pracę społeczną na rzecz jej powstania, przepracowując 115 godzin.

- Pamiętam, że tata był bardzo zadowolony z każdej inicjatywy podejmowanej w rodzinnej miejscowości. Cieszyło go ogromnie, kiedy mógł dołożyć do tego swoją cegiełkę - wspomina jego córka.

Piotr społecznik
W latach 70. stał się jednym z inicjatorów budowy w Dulowej Domu Strażaka oraz pawilonu handlowego.
Przy rozpoczętych wczesną wiosną 1977 roku pracach nie mogło zabraknąć Piotra Niewiedziała. W przeciągu dwóch lat przerobił społecznie blisko 1400 godzin.

Zaangażowanie kosztowało go jednak bardzo dużo zdrowia. Z tego też względu w 1978 roku przeszedł na rentę.
- Tata chorował na astmę sercową i oskrzelową. Mimo choroby nie potrafił usiedzieć w miejscu. On po prostu czuł nieodpartą potrzebę
robienia czegoś, choćby tylko majsterkowania – mówi pani Bożena.

Problemy ze zdrowiem postępowały. W 1984 roku dopadło go zapalenie płuc. Schorowany organizm nie przezwyciężył choroby. 1 listopada 1984 roku Piotr Niewiedział zmarł.

Szachy i „Jaka to melodia”
- Tata był bardzo dobrym ojcem. Wymagającym, ale sprawiedliwym. Pomimo zaangażowania w wiele spraw zawsze potrafił znaleźć czas dla najbliższych. Kiedy organizował wieczorki taneczne w Dulowej, często zabierał tam całą swoją rodzinę. Pamiętam, że w wolnych chwilach uwielbiał grać w szachy. To była dla niego największa rozrywka – mówi Bożena Kudłacz.

Po śmierci męża Stanisława Niewiedział musiała zająć się całym domem.
- Dla mamy nie było z tym problemu. Była przecież domatorką. Lubiła wcielać się w prawdziwą gospodynię domową – przyznaje córka
Bożena.

Kiedy dzieci dorosły i założyły własne rodziny, pani Stanisława prowadziła spokojne życie w miejscu, gdzie czuła się najlepiej – w domu.
- Bardzo lubiła oglądać programy telewizyjne: „Jaka to melodia i „Randka w ciemno”. Z wielką chęcią przyjeżdżałem do niej, gdy tylko czas
na to pozwalał - przyznaje Dariusz Gaudyn.

Stanisława Niewiedział zmarła 16 lutego 2005 roku w Dulowej.
Michał Koryczan

Przełom nr 51 (867) 16.12.2008