Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Wspominajmy znajomych

07.01.2009 13:58 | 1 komentarz | 4 983 odsłony | red
Świetny organizator i człowiek o niespożytej energii i ambicji – taki był Stanisław Pachnik. Takim też wspominają go znajomi i przyjaciele z Chrzanowa.
1
Wspominajmy znajomych
Kazimierz Lelito przy grobie Stanislawa Pachnika na cmentarzu w Chrzanowie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Stanisław Pachnik (1924 – 2008)

Świetny organizator i człowiek o niespożytej energii i ambicji – taki był Stanisław Pachnik. Takim też wspominają go znajomi i przyjaciele z Chrzanowa.

Zmarł w 2008 r., mając 84 lata. Odznaczony za zasługi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a za działalność w AK Krzyżem Partyzanckim i Medalem Zwycięstwa i Wolności, w pamięci zapisał się przede wszystkim jako współtwórca chrzanowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Nadano mu wszystkie możliwe odznaczenia spółdzielcze, wraz z medalem Przodującego Działacza Ruchu Spółdzielczego.
Pochodził spod Warszawy a w Chrzanowie zamieszkał zaraz po wojnie. Najpierw przez blisko 25 lat pracował w Fabloku, jako kierownik działu organizacji, zatrudnienia i płac. W l. 50. na rok zmienił pracę. Przeniósł się do Zakładów Metalurgicznych w Trzebini, będąc tam zastępcą dyrektora. Wrócił jednak do fabryki lokomotyw. Od 1959 r. i aż do 1972 r. jako społecznik działał także w spółdzielni. Pełnił funkcję członka zarządu i wiceprezesa. Dopiero w 1973 r. dostał etat. Prezesem był wówczas jego znajomy, taki sam spółdzielczy zapaleniec, Tadeusz Plac.

- Stanisław Pachnik był wspaniałym człowiekiem. Mimo zajmowanego stanowiska, nigdy nikomu nie dał odczuć, że w czymkolwiek jest lepszy od innych – opowiada Kazimierz Lelito, pracujący kiedyś razem z nim.
Podkreśla, że w organizacji pracy, przy pisaniu dokumentów, był naprawdę niezastąpiony. Tej sumienności i skrupulatności można się od niego było uczyć. Wzbudzał we wszystkich respekt. Jednak po bliższym poznaniu dawał się poznać jako człowiek o ogromnym poczuciu humoru, obdarzony inteligencją i taktem. Jego „konikiem” był brydż.
Choć nie miał własnych dzieci, często pomagał obcym. Organizował paczki na święta dla najmłodszych pociech spółdzielców, pomagał w wychowywaniu dzieci swych krewnych.
(ES)

Przełom nr 50 (866) 10.12.2008