Nie masz konta? Zarejestruj się

Kultura

CHEŁMEK. Wystarczy olać sztywne podziały

25.01.2012 12:35 | 0 komentarzy | 3 098 odsłony | red
Z Waldemarem Rudykiem, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Chełmku, o tym co trzeba robić, żeby do małej miejscowości przyciągać zagranicznych artystów muzycznych, rozmawia Mateusz Kamiński.
0
CHEŁMEK. Wystarczy olać sztywne podziały
Waldemar Rudyk
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Z Waldemarem Rudykiem, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Chełmku, o tym co trzeba robić, żeby do małej miejscowości przyciągać zagranicznych artystów muzycznych, rozmawia Mateusz Kamiński.

Mateusz Kamiński: W Chełmku wystąpili m.in. Chaz de Paolo, Chuck Frazier Trio czy Funk de Nite & Bryan Corbet. To muzycy koncertujący na całym świecie, głównie w znanych klubach. Mają swoją stałą publiczność. Jaki jest przepis na dopisanie Chełmka do listy ich tras koncertowych?
Waldemar Rudyk:
- Wystarczy wysłać e-maila, pobiegać za ludźmi, wykonać kilka telefonów, mieć aktywnych pracowników oraz zaplecze do zrobienia koncertu. To trochę jak wizyta u mechanika samochodowego. Jeśli ktoś odwiedzi dobrego, powie znajomym, że warto tam zaglądnąć.

Czy to artyści grający muzykę jakiej słucha Rudyk?
- Działam służbowo. Koncerty nie są moim autorskim programem w radiu czy domową płytoteką. Nie jestem też tak bogaty, by zapraszać ich na urodziny. Spróbowaliśmy znaleźć jakiś przepis. Muzyka jest wyjątkowo poszufladkowana. Każdy słucha czegoś innego. Wymienienie z grubsza jednym tchem kierunków muzycznych jest niewykonalne. Młodzi są fanami pewnych grup. W mojej ocenie, są konserwatywni. Może się to komuś wydać straszne, ale tak to widzę. W Chełmku żyje około 10 tysięcy osób. Np. hip-hopu słucha może 35 osób, a house jakieś 18. Tak te liczby wyglądają. Kilka razy przejechaliśmy się na niszowych imprezach, ale grana u nas muzyka jest mi bliska. Nie trzymamy się sztywno podstawowych gatunków. Zapraszamy artystów czerpiących dowolnie z tego, co się dzieje w świecie dźwięków. Taką osobą jest np. Chuck Frazier. Oczywiście można stwierdzić, że wyrósł na bluesie czy jazzie, ale równie dobrze opiera się na hip-hopie i gra też Jimiego Hendrixa.

Czyli tacy artyści mogą się spodobać większości?
- Wszystkim, którzy są wrażliwi na muzykę, bez znaczenia czy mają 80 lat, czy 18. Wystarczy, że oleją sztywne podziały, przyjdą na koncert i będą się doskonale bawić.

Wasza sala nie świeci pustkami, wręcz przeciwnie.
- Gdybyśmy mogli, tego typu imprezy fundowalibyśmy sobie raz w miesiącu. Ale jednak odstępy w czasie muszą być. Nie chodzi tylko o finanse. Współczesny człowiek ma potężny wybór imprez, nawet w środku tygodnia. A zazwyczaj może sobie na to pozwolić tylko w weekend. Dlatego przygotowując koncert bierzemy to pod uwagę. Wychodzi dobrze.

20 kwietnia wystąpi Leon Hendrix, brat Jimiego.
- W pewnym sensie to zwieńczenie naszych działań. Nie ukrywam, że wszedłem na cienki lód. Była jednak znakomita okazja. Tak naprawdę mieliśmy chwilę na zastanowienie. To jego pierwsza wizyta w Polsce. Trasa wiedzie przede wszystkim po północnej części kraju. Na południu będzie na pewno w Kielcach, no i w Chełmku. Ryzyk, fizyk. Przyznam, że są to garniturki nie na nas. Ale powinno się udać.