Nie masz konta? Zarejestruj się

Kultura

Trzebini już nie stać na wszystko

10.03.2011 11:37 | 0 komentarzy | 5 115 odsłon | red
O planowanej reorganizacji instytucji kultury z burmistrzem Trzebini Stanisławem Szczurkiem rozmawia Grażyna Kaim.
0
Trzebini już nie stać na wszystko
Stanisław Szczurek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

O planowanej reorganizacji instytucji kultury z burmistrzem Trzebini Stanisławem Szczurkiem rozmawia Grażyna Kaim.

Grażyna Kaim: Kto skorzysta na utworzeniu Trzebińskiego Centrum Kultury, czyli de facto na likwidacji Dworu Zieleniewskich i włączeniu go do miejsko-gminnego ośrodka kultury, sportu i rekreacji?
Stanisław Szczurek:
- Na początek chciałbym wyjaśnić jedno: nie likwidujemy Dworu. A zwolennikiem dość otwarcie głoszącym potrzebę połączenia trzebińskich instytucji kultury w jeden organizm byłem już od dłuższego czasu.

Nie przypominam sobie, żeby ten postulat przewijał się w pańskiej kampanii wyborczej.
- Na posiedzeniach komisji kultury, wspólnie z panem radnym Korczyńskim, otwarcie na ten temat się wypowiadaliśmy.

W mojej wypowiedzi zabrakło więc precyzyjnego stwierdzenia, że nastąpi likwidacja Dworu Zieleniewskich jako samodzielnej, odrębnej instytucji kultury.
- Tak. Natomiast trudno mi zrozumieć fenomen istnienia oddzielnej instytucji kultury zatrudniającej 10 osób, z tego trzech czy czterech związanych stricte z organizacją przedsięwzięć artystycznych. Proszę mi też wskazać powody, dla których dla tej wielkości instytucji mam prowadzić oddzielną działalność księgową, kadrową czy też zatrudniać dyrektora.

Ale przecież te wszystkie osoby nadal będą pracować: i kadrowa, i księgowa, i dyrektor...
- Tak. W tym sensie, że nie tracą zatrudnienia. Natomiast to nie będzie tak, że wszystkie te osoby będą pracować w nowej instytucji.

Wracając do mojego pytania: kto najbardziej skorzysta na reorganizacji kultury?
- Dam taki przykład: niedawno w Dworze Zieleniewskich występowało Stare Dobre Małżeństwo. Jest to zespół mający w naszym mieście określoną renomę. To spowodowało, że mniej więcej dwa tygodnie przed koncertem, na plakatach znalazł się duży, poprzeczny pasek z napisem: brak biletów. Przy funkcjonowaniu jednej instytucji, taki koncert zaplanujemy w Sokole. Z kolei, jeśli w planach jest np. koncert cecyliański, na który przychodzi niezbyt liczna grupa osób, to oczywiście atmosfera dworku będzie dla niego najodpowiedniejsza. Pragnę również zauważyć, że Dwór zaczyna budzić wątpliwości co do jakości samego obiektu. W tym roku musi się rozpocząć budowa klimatyzacji, bo stracimy pozwolenie na budowę. Trzeba rozbudować parking. Remontu wymaga kanalizacja. Przy budżecie 550 tys. zł trudno jest sobie wyobrazić, by przeprowadzić wspomniane inwestycje.

Ale w jakim sensie reorganizacja ma w tym pomóc?
- Przy budżecie na poziomie 5,5 mln zł, na pewno łatwiej będzie znaleźć pieniądze na to, żeby Dwór odzyskał swoją świetność.

Twierdzi pan, że MGOKSiR ma takie nadwyżki finansowe? Bo jeśli nie, to ja w dalszym ciągu nie wiem, skąd się wezmą pieniądze na inwestycje?
- 5,5 mln zł to całkowity budżet instytucji kultury wraz z przychodami własnymi. Jestem przekonany, że jeśli będziemy mieć ten budżet w jednym miejscu i odpowiednio nim gospodarować, to w ciągu najbliższych dwóch lat przeprowadzę najważniejsze inwestycje i remonty w Dworze Zieleniewskich.

Z budżetu TCK...
- Tak, z budżetu TCK. Na pewno w ciągu trzech lat znacząco obniżymy koszty działalności Trzebińskiego Centrum Kultury. Gdyby było inaczej, to wówczas jakiekolwiek zmiany nie miałyby sensu.

Pan burmistrz zakłada więc, że te korzyści finansowe po prostu będą. Na razie bez wyliczeń.
- Jestem osobą dosyć doświadczoną w zarządzaniu, w tym również w reformowaniu i restrukturyzowaniu. Sam fakt, że modyfikujemy administrację, że mamy do dyspozycji dwie sale w Sokole i Dworze, co pozwala zoptymalizować koszty, że mam pracowników w jednym zespole i nieobecność jednego pracownika może być zastąpiona obecnością innego, bez potrzeby zatrudniania kogoś na dodatkowe umowy zlecenia, pozwalają mi mieć pewność, że oszczędności będą.
Na podstawie danych, którymi dysponuję, mogę powiedzieć, że budżet tej połączonej instytucji zostanie zmodyfikowany o 150 tys. zł. Gdyby tylko pozostać przy tej kwocie, to w czteroletniej kadencji oszczędzamy cały jeden budżet Dworu Zieleniewskich. Akurat tyle, ile potrzebujemy na modernizację tego obiektu. Jestem przekonany, że na koniec marca z kosztów bieżących przesuniemy na inwestycje 150 tys. zł.

Ale z której to będzie instytucji, bo na koniec marca będziemy mieć jeszcze obydwie?
- 100 tys. zł z MGOKSiR-u i 50 tys. zł z Dworu Zieleniewskich. Mówimy o oszczędnościach, które wyliczymy z tytułu integracji tych dwóch instytucji w skali budżetu 2011 roku.

W uzasadnieniu powtarza pan, że połączone instytucje będą lepiej zarządzane. Czy to znaczy, że Mirosław Witoń źle zarządzał Dworem Zieleniewskich, a Janusz Szczęśniak dobrze sobie z tym radził w odniesieniu do MGOKSiR-u, bo to on będzie szefem TCK?
- Obydwaj panowie, jeśli chodzi o zarządzanie w kwestii merytorycznej, są dobrze przygotowani. Pan Szczęśniak pełnił przez wiele lat funkcje dyrektora MGOKSiR-u, zanim został starostą i wrócił na tę funkcję. Nie wiem natomiast, jak pan dyrektor Witoń poradziłby sobie z zarządzaniem dużą instytucją, taką jak TCK. Rokiem, który rzeczywiście pokaże, czy zespół kierujący trzebińską kulturą spełnia oczekiwania, jest rok 2012.

Drugi z wymienianych powodów uzasadniających reorganizację to „lepsza koordynacja gminnej działalności kulturalnej”. Co kryje się pod tym stwierdzeniem?
- Chodzi o to, że w pewnym momencie dochodziło do konkurencji pomiędzy tymi dwiema gminnymi instytucjami kultury. O podobnych godzinach odbywały się dwie atrakcyjne imprezy. To niedopuszczalne.

Ja sobie takiej sytuacji nie przypominam. Ale nawet jeśli była, to na pewno trzeba ją traktować jako jednostkowy przypadek, nie tendencję.
- A ja wiem, że do takich sytuacji dochodziło. Ale koordynacja repertuaru to jedno. Druga sprawa to skoordynowanie działań kadry, o czym już mówiliśmy. Wrócę też do tego potencjału, jaki daje posiadanie w jednej instytucji dwóch sal w Sokole i Dworze. W przeciwieństwie do pani redaktor ja uważam, że warunki, jakie oferujemy w Sokole czy Dworze, są identyczne.

Moim zdaniem są kompletnie inne, co nie znaczy, że jedne są lepsze, drugie gorsze. Jeden woli się rozsiąść wygodnie w fotelu, inny może przycupnąć gdzieś w kącie, ale z bliska popatrzeć na artystę.
- Naszej kultury nie stać na to, żeby organizować ekskluzywny występ dla małej grupy słuchaczy, w sytuacji gdy dany artysta może przyciągnąć znacząco większe grono. Bo dlaczego ja mam pozbawiać możliwości słuchania na przykład Edyty Gepert 300 osób i dać ją tylko 50. Czas opowiadania, że Trzebinię stać na wszystko, już się skończył.

Przełom nr 9 (979) 2.3.2011