Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Nowy rok - nowe buty

11.01.2011 13:46 | 0 komentarzy | 10 541 odsłon | red
Klienci fabryki obuwia Tomasza Baty w Chełmku powinni po świętach zakładać nowiutkie pantofle albo buty. Pracownicy tej firmy zajmujący się reklamą namawiali, aby podarunkiem na gwiazdkę były właśnie bamboszki, trzewiki albo kalosze. Dobrym sposobem zachęty do kupna butów była reklama w prasie i rozwieszanie efektownych, kolorowych plakatów.
0
Nowy rok - nowe buty
Reklama obuwia Baty zamieszczona na łamach tygodnika
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Klienci fabryki obuwia Tomasza Baty w Chełmku powinni po świętach zakładać nowiutkie pantofle albo buty. Pracownicy tej firmy zajmujący się reklamą namawiali, aby podarunkiem na gwiazdkę były właśnie bamboszki, trzewiki albo kalosze. Dobrym sposobem zachęty do kupna butów była reklama w prasie i rozwieszanie efektownych, kolorowych plakatów.

Polska Spółka Obuwia BATA SA została zarejestrowana w 1929 roku. W 1930 roku kupiono w Chełmku ziemię pod budowę fabryki i osiedla mieszkaniowego. W 1931 skierowano pierwszych pracowników polskiej filii do zakładów Tomasza Baty w Zlinie na przeszkolenie. W 1932 roku rozpoczęto produkcję obuwia w fabryce w Chełmku. Do końca roku produkowano ponad pół miliona par butów, które trafiły do sklepów na terenie całej Polski. Aby zachęcić klientów do odwiedzenia firmowych sklepów, obuwie Baty było często prezentowano w reklamach prasowych.

Buty polecane w anonsach kosztowały od 2,50 zł do ponad 20 zł. Te tańsze to dziecięce, domowe bamboszki na gumowej podeszwie, najdroższe zaś były męskie sznurowane buty ,,z mocnego boksu z silną skórzaną podeszwą”, które kosztowały 19 zł, a jeszcze droższe były lakierki, za które trzeba było zapłacić 22 zł. Przebojem w ofercie Baty były ,,całogumowe śniegowce na niepogody”. W cenie od 5 do 8 złotych można było kupić buty zdaniem producenta tanie i praktyczne. Dalekim krewnym ,,całogumowych śniegowców” były buty używane przez amerykańskich żołnierzy na terenach, gdzie panowały ekstremalnie niskie temperatury. Nazywano je Mickey Mouse, a wśród dostawców tego obuwia dla US Army również były zakłady Baty, choć naturalnie nie te z Chełmka.

Oferta fabryki w Chełmku zawierała także propozycje dla pań, które nie szukały butów praktycznych ani nawet wygodnych, tylko efektownych. Pantofelki na wysokim obcasie, które powinny przyprawić o atak zazdrości wszystkie przyjaciółki, kosztowały 16 złotych.

Uzupełnieniem oferty były pończoszki jedwabne i wełniane oraz skarpety męskie i dziecięce pończoszki. Wszystko to dostawali przed oczy czytelnicy drukowanego w Krakowie tygodnika ,,Na szerokim świecie”. Zamieszczone w nim ogłoszenie z Chełmka zajmowało prawie pół strony, a tacy potentaci jak producent kremu Nivea czy piwa okocimskiego wykupywali reklamy o połowę mniejsze.

Pracownicy Baty nie żałowali pieniędzy na reklamę prasową, bo byli pewni jej skuteczności. Dla handlowców sprzedających buty z Chełmka wydawano nawet specjalną gazetę, która miała usprawnić ich pracę. Uczono ich jak doradzać klientom i jak dbać o wystrój sklepów, a zwłaszcza jak aranżować wystawy sklepowe. Wszystko to przynosiło efekty i firma Baty była na polskim rynku potęgą.
(l)

Przełom nr 1 (971) 4.01.2011

(Nr 51 z 18 grudnia 1932 roku)