Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Formizm w Libiążu

05.05.2010 13:18 | 1 komentarz | 8 069 odsłon | red
Górnicy z Libiąża zostali w 1957 roku uhonorowani przez opisanie w książeczce ,,Górnicy z Libiąża”. Jest to niezwykła pozycja nawet jak na tamte czasy. Wewnątrz znajdziemy wszystko to, co zwykle w takich publikacjach umieszczano: górników przy pracy, dyrektora na naradzie, zatroskanego sekretarza partii, ale okładka wyraźnie odstaje od całości.
1
Formizm w Libiążu
okładka książki Górnicy z Libiąża
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Górnicy z Libiąża zostali w 1957 roku uhonorowani przez opisanie w książeczce ,,Górnicy z Libiąża”. Jest to niezwykła pozycja nawet jak na tamte czasy. Wewnątrz znajdziemy wszystko to, co zwykle w takich publikacjach umieszczano: górników przy pracy, dyrektora na naradzie, zatroskanego sekretarza partii, ale okładka wyraźnie odstaje od całości.

Na okładce widać obrazek kojarzący się obrazkami naskalnymi z Afryki lub Australii, ale po dokładnym wpatrzeniu się można zauważyć świdry górnicze, więc pewnie jest to wizerunek kopalni. Kto w czasach, gdy socrealizm miał się jeszcze całkiem dobrze, zdecydował się na zrobienie okładki książki o kopalni bez wizerunku prostej, szczerej twarzy górnika i sylwetki kopalnianego szybu??
Na taki pomysł wpadła Izabela Delekta-Wicińska. Późniejsza plastyczka i aktorka urodziła się w 1921 roku w Wadowicach. W czasie okupacji uczęszczała do Szkoły Przemysłu Artystycznego w Krakowie. Równocześnie ćwiczyła umiejętności aktorskie w konspiracyjnym teatrze.
Po zakończeniu wojny rozpoczęła studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uczyła się pod kierunkiem takich sław jak Zbigniew Pronaszko czy Wojciech Weiss. Na początku lat piećdziesiątych pracowała już jako dyplomowana aktorka i malarka. Grała w teatrze Bagatela, a malowała i rysowała głównie dla prasy. Wicińska nie miała raczej żadnych związków z Libiążem, a zaprojektowanie okładki książki o libiąskich górnikach powierzył jej ktoś z Krakowskich Zakładów Graficznych, które ją drukowały. Takim sposobem stała się drugą obok Henryka Uziembły artystką związaną z górnictwem na ziemi chrzanowskiej.

Za efektowną okładką kryła się zawartość typowa dla ówczesnych wydawnictw. Autor opisał ciężką pracę górników w czasach kapitalizmu i ogromny postęp w czasach socjalizmu. Na kartach ,,Górników z Libiąża” znalazły się także konie. Kilka zostało wymienionych z imienia: Maciek, Rapek, Łysek, Jacek, Wojtek i Babka zostały wyróżnione spośród 18 zwierząt pracujących na dole. Gdy czasy kapitalistów minęły, górnicy nie myśleli już o strajkach, tylko pracowali z radością, a za swój trud byli nagradzani możliwością zakupu motocykla albo nawet samochodu. 9 czerwca 1957 roku załoga kopalni Janina jako pierwsza w kraju zameldowała o wykonaniu półrocznego planu wydobycia węgla. W dowód uznania górnicy otrzymali odznaczenia: złote, srebrne i brązowe krzyże zasługi. Wszystko to było możliwe dzięki uchwałom IX Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Janina otrzymała nawet tytuł przodującej kopalni, który wiązał się z wypłatą nagród. Tym właśnie optymistycznym akcentem zakończyła się książeczka, w której więcej uwagi i ciepłych słów poświęcono kopalnianym koniom niż przebrzydłym francuskim kapitalistom, którzy zbudowali kopalnię.
(l)

Przełom nr 17 (936) 28.04.2010