Historia
Zamach,którego nie było
Trzebińskie problemy cadyka z Bobowej
Pogróżki przysłano cadykowi 12 września. List wydrukowany na ręcznej drukarence zawierał groźbę zabicia Halberstama, jeśli nie zostanie wypłacony okup w wysokości 20 tysięcy złotych. Była to na owe czasy ogromna kwota pozwalająca np. na zakup kilku samochodów. Pod listem podpisana została Ukraińska Organizacja Nacjonalistyczna.
Osoby z najbliższego otoczenia cadyka i on sam podjęły decyzję o zawiadomieniu komendy Policji Państwowej w Chrzanowie. Bandyci za współpracę z policją także grozili śmiercią, ale współpraca z władzami okazała się bardzo owocna.
Halberstam otoczony został dyskretną policyjną ochroną, a na bandytów przygotowano zasadzkę. Do koperty, w której miała być złożona żądana kwota, policjanci wsadzili pocięty odpowiednio papier, a miejsce złożenia koperty czujnie obserwowali. Rzekomi ukraińscy nacjonaliści wysłali po kopertę kobietę z dzieckiem, ale nie udało im się zmylić czujności policjantów i kobietę a potem całą resztę szajki zatrzymano. Okazało się, że wszyscy byli mieszkańcami Trzebini, znanymi już dobrze miejscowej policji. Żadna ukraińska organizacja nie miała oczywiście nic wspólnego z całą sprawą.
Całe wydarzenie stało się głośne nie ze względu na szantażystów – nieudaczników, tylko z powodu osoby cadyka Ben Ziona Halberstama. Był on niezwykle szanowanym i cenionym kontynuatorem nauki swojego ojca Salomona Halberstama. W Bobowej odwiedzali go Żydzi z różnych krajów, pragnący zasięgnąć jego rady lub pomocy. Czynili to tym chętniej, że cadyk miał opinię cudotwórcy. Szacunkiem cieszył się także poza swoją wspólnotą. Przed wybuchem wojny w 1939 roku angażował się m.in. działania mające wspomóc dozbrojenie polskiej armii.
(l)
Przełom nr 40 (809) 7.10.2009