Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Zasłużeni dla miasta Chrzanowa

17.09.2009 13:37 | 1 komentarz | 10 126 odsłon | red
Odbierając pamiątkowy medal za zasługi rodziny Loewenfeldów dla Chrzanowa, ostatni formalny właściciel dóbr chrzanowskich Till Haberfeld nie potrafił ukryć emocji. Dla niego ten medal to olbrzymie wyróżnienie. Zaś dla chrzanowian symboliczne podziękowanie za wszystko, co jego przodkowie zrobili dla miasta. A lista ich zasług jest długa.
1
Zasłużeni dla miasta Chrzanowa
Synowie Emanuela Loewenfelda: Willy, Adolf, Henryk i Bruno Fot. ze zbiorów Muzeum w Chrzanowie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rodzina Loewenfeldów

Odbierając pamiątkowy medal za zasługi rodziny Loewenfeldów dla Chrzanowa, ostatni formalny właściciel dóbr chrzanowskich Till Haberfeld nie potrafił ukryć emocji. Dla niego ten medal to olbrzymie wyróżnienie. Zaś dla chrzanowian symboliczne podziękowanie za wszystko, co jego przodkowie zrobili dla miasta. A lista ich zasług jest długa.

- Trzeba podziękować Emanuelowi, który w 1856 roku kupił tę ziemię. Mojej prababci Rózi, ich synowi Henrykowi, który będąc finansowym geniuszem tak wiele zrobił dla miasta, no i jego bratu, a mojemu dziadkowi, Adolfowi, wspaniałemu nauczycielowi oraz pierwszemu prezesowi chóru Żaby - o rodzinie Till Haberfeld, który ostatnio gościł w Chrzanowie, mógłby opowiadać długo.

Powrót do korzeni
Mieszkający na stałe w Szwajcarii Till Haberfeld wychował się w Chrzanowie. Pierwszy raz po wojnie odwiedził rodzinne miasto na początku lat dziewięćdziesiątych. Tę wizytę pamięta do dziś.
- Poszedłem wtedy do naszego dawnego domu, w którym dziś mieści się Muzeum. Rozpoznały mnie dwie kobiety, które z wrażenia padły przede mną na kolana i zabrały mnie do prof. Mieczysława Mazarakiego - to właśnie Mazaraki oprowadził go wtedy po mieście. Pokazał mu wszystkie ważne miejsca, związane z rodziną Haberfeldów i Loewenfeldów. Till zwiedził wtedy m.in. katolicką kaplicę Loewenfeldów na chrzanowskim cmentarzu, przespacerował się Aleją Henryka.
Po raz kolejny odwiedził Chrzanów pod koniec września ubiegłego roku. Jego żona Margaret, światowej sławy śpiewaczka operowa, występowała wówczas w pobliskiej Ostrawie. On, korzystając z okazji, postanowił pokazać jej swoje rodzinne miasto. Przyjęto go z prawdziwą staropolską gościnnością.

Zasług mają wiele
- Spotkanie w Muzeum, a później wizyta w kościele przy epitafium prababki Tilla Róży Loewenfeld i kaplicy rodzinnej na cmentarzu parafialnym były początkiem korespondencji i przyjaźni między Tillem Haberfeldem a dyrekcją Muzeum. Później były listy z niezwykle cennymi zdjęciami rodziny Loewenfeldów z XIX i początku XX wieku, pokazujące Chrzanów, wygląd rezydencjalnych wnętrz lamusa dworskiego oraz ich mieszkańców, którzy dzięki temu jakoby ożyli na nowo - podkreśla dyrektor Muzeum w Chrzanowie Zbigniew Mazur.
To właśnie on początkiem tego roku wyszedł z inicjatywą przyznania Tillowi, wnukowi Adolfa Loewenfelda, medalu „Za zasługi dla rozwoju miasta i ziemi chrzanowskiej”.
- Powód ku temu był oczywisty. Rodzina Loewenfeldów wniosła olbrzymi wkład w rozwój Chrzanowa oraz pomoc charytatywną dla jego mieszkańców - Zbigniew Mazur na tę okazję przygotował kilkustronicowe opracowanie o zasługach Loewenfeldów dla miasta.

Ostatni właściciele Chrzanowa
Loewenfeldowie i Haberfeldowie byli ostatnimi formalnymi właścicielami dóbr chrzanowskich, zanim po wojnie, poprzez wywłaszczenie, przejęła je gmina Chrzanów. Chrzanów trafił w ich ręce w maju 1856 roku, kiedy to senior rodu Emanuel Loewenfeld kupił go od rodziny Mieroszewskich. Wkrótce potem ściągnął tu żonę Różę, z którą miał czterech synów: Willego, Adolfa, Henryka i Bruna.
Po jego śmierci majątek przypadł Henrykowi i był jego własnością aż do listopada 1931 roku, mimo iż Henryk był w Chrzanowie rzadkim gościem. Interesy robił głównie w Londynie, Paryżu i Wiedniu. Miastu bardzo się jednak przysłużył. Jego zasługą było m.in. zachowanie budynku XVI wiecznego lamusa dworskiego Ligęzów. Ten obecnie najcenniejszy chrzanowski zabytek, pełniący w XIX wieku funkcję spichlerza i magazynu rzeczy niepotrzebnych, odremontował i zaadoptował na cele mieszkalne i reprezentacyjną siedzibę rodu Loewenfeldów. Henryk podarował też kościołowi pw. św. Mikołaja otrzymaną od Papieża Leona XIII mozaikę udzielającej błogosławieństwa Matki Bożej z Dzieciątkiem. Ofiarował ponadto świątyni dwa zabytkowe ornaty oraz cenny krzyż z masy perłowej i kości słoniowej.

Spacer Aleją Henryka
To właśnie Henryk odsprzedał miastu część gruntów, wzdłuż których wytyczono główną, reprezentacyjną aleję Chrzanowa z najokazalszymi budynkami i prywatnymi kamienicami. Nowoczesna i szeroka arteria, ze szpalerem drzew po obu stronach, łączyła dwór z dworcem kolejowym. Od imienia właściciela miasta nadano jej nazwę Aleja Henryka. Po śmierci swojej matki, Róży, która zmarła w 1898 roku, Henryk wybudował ku jej czci kaplicę - mauzoleum. Budynek ukończył w 1900 roku. Do dziś stoi on w pobliżu głównego wejścia na cmentarz parafialny i jest najokazalszą budowlą cmentarną w całym mieście. W 1996 roku wpisano go na listę zabytków. Henryk dał też pieniądze na rozbudowę kościoła św. Mikołaja. Zmarł w 1931 roku w Paryżu w wieku 72 lat. Mimo utrudnień komunikacyjnych, jego ciało przywieziono do Chrzanowa. Spoczął koło swojej matki, Róży, w kaplicy Loewenfeldów.

Nauczyciel z powołania
Brat Henryka, Adolf Loewenfeld, należał do inicjatorów powołania w Chrzanowie gimnazjum. Od samego początku działalności szkoły był też jej długoletnim nauczycielem. Najpierw uczył języka niemieckiego, później przyrody i matematyki. Był także członkiem 9-osobowej komisji egzaminacyjnej, która w 1919 roku przeprowadziła pierwszą w Chrzanowie maturę. Zdało ją 10 uczniów.
Będąc nauczycielem niemieckiego Adolf dał się poznać jako utalentowany tłumacz na język niemiecki 116 bajek Ignacego Krasickiego. To olbrzymi wkład rodziny Loewenfeldów w promocję literatury polskiej na ziemiach niemieckojęzycznych.
Po wybuchu I wojny światowej Adolf został przewodniczącym komitetu, który niósł pomoc miejscowym żołnierzom walczącym na wojnie. Powierzenie mu tej funkcji świadczy o zaufaniu, jakie miał wśród mieszkańców.
Gdy w listopadzie 1916 roku powołano do życia Chór Męski Żaby, Adolf został jego pierwszym prezesem. Szukając genezy nazwy chóru, często przywołuje się jego słowa: „słowik śpiewa pięknie, ale sam, kanarek także śpiewa pięknie, ale również sam. Natomiast najpiękniej i to zbiorowo koncertują żaby”.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej Adolf wyjechał z Chrzanowa do swojego wnuka, Tilla, do Szwajcarii. Tam zmarł w 1941 roku.
(AJ)
(W tekście wykorzystano fragmenty opracowania Zbigniewa Mazura, dyrektora Muzeum w Chrzanowie)

Przełom nr 36 (904) 9.09.2009