Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Uchylony rąbek tajemnic

16.12.2008 16:47 | 1 komentarz | 5 432 odsłon | red
Loewenfeldowie to zasłużona dla Chrzanowa rodzina. Znów zrobiło się o niej głośniej za sprawą zdjęć i pamiątek, jakie trafiły do muzeum.
1
Uchylony rąbek tajemnic
Tak wyglądało przed wojną wnętrze lamusa dworskiego, obecnej siedziby chrzanowskiego muzeum. Fotografię przekazał Tiel Haberfeld.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Loewenfeldowie to zasłużona dla Chrzanowa rodzina. Znów zrobiło się o niej głośniej za sprawą zdjęć i pamiątek, jakie trafiły do muzeum.

Najbardziej znany członek rodu - Henryk - patronuje głównej ulicy Chrzanowa. Ufundował na cmentarzu kaplicę, przyczynił się do przebudowy kościoła pw. św. Mikołaja i przekazał parcele budowlane dla kilku miejskich instytucji.
Siedzibą Loewenfeldów był przebudowany stary lamus dworski. Chrzanowskie muzeum, mieszczące się w tym lamusie, nie miało jednak wielu pamiątek po byłych właścicielach miasta.

Pamiątki po pokojówce
Syn byłej pokojówki Loewenfeldów sprzedał muzeum ślubną wyprawkę matki, którą w latach trzydziestych ubiegłego wieku dostała od swoich pracodawców. Wśród eksponatów są: zastawa stołowa (wazy, półmisek, taca), obrazy i zdjęcia.
- Mama dostała się na służbę u Loewenfeldów, mając 11 lat. Mówiła, że bardzo dobrze ją traktowali. Po wojnie okazało się nawet, że opłacali jej ubezpieczenie, dlatego w latach pięćdziesiątych dostała rentę. Mama najpierw pomagała w kuchni, potem była pokojówką. Ja sam urodziłem się w budynku będącym dziś siedzibą muzeum. Pamiętam, jak bawiłem się w parku, w którym stał wtedy dom ogrodnika oraz dom Dziubów, gdzie mieszkał dyrektor Towarzystwa Zaliczkowego z żoną oraz synami: Julkiem i Stasiem – opowiada 69-letni Marian Sroka.

W latach trzydziestych jego mama, Franciszka Langier, wyszła za mąż za krawca z Jankowic.
- Rodzice poznali się przez pochodzącego również z Jankowic Józefa Inwałda, dbającego o dwa piękne ogiery Loewenfeldów. Ojciec zamieszkał z nami. Zajmował izdebkę w części kuchennej lamusa. Budynek dawniej trochę inaczej wyglądał. Była tam weranda, przylegająca do pomieszczeń mieszkalnych. Jeszcze przed wojną Loewenfeldowie wyjechali do Szwajcarii. W budynku mieszkała tylko służba. Niemcy wysiedlili nas, bo miał być tam jakiś sztab. Zamieszkaliśmy w domu przy ulicy Balińskiej – wspomina Marian Sroka.
Fach przejął po ojcu i przez wiele lat prowadził zakład krawiecki. Zdecydował się sprzedać pamiątki po matce muzeum, by były świadectwem dawnych czasów dla wszystkich chrzanowian.

Sentymentalna wizyta
Szczęśliwym zrządzeniem losu pod koniec września niespodziewanie odwiedził Chrzanów Tiel Haberfeld, jeden z ostatnich członków rodziny. Wnuk Adolfa Loewenfelda przed wojną, jako kilkulatek, wyjechał z rodziną do Szwajcarii. Mieszka tam do dziś w pobliżu Zurychu.

- Ma 76 lat. Jego żona jest artystką. Wspólnie byli na koncercie w Ostrawie i postanowili przy okazji zajrzeć do Chrzanowa. Bardzo długo rozmawialiśmy. Pan Tiel był zachwycony przyjęciem, jakie spotkało go w muzeum, czyli jego byłym domu. Z dzieciństwa zapamiętał strome schody, którymi wchodził na górę. Jak opowiadał, wtedy schody były obłożone bordowym suknem. Pokazaliśmy mu też kaplicę na cmentarzu oraz kościół pw. św. Mikołaja, finansowany przez jego rodzinę – opowiada Zbigniew Mazur, dyrektor chrzanowskiego muzeum.

Odtworzyć historię rodu
Od tamtej wizyty trwa wymiana korespondencji. Tiel Haberfeld przesłał ostatnio na adres muzeum bardzo ciekawe zdjęcia. Jedno z nich przedstawia Henryka Loewenfelda z córkami. Inne - czterech braci Loewenfeldów ubranych w wytworne fraki. Jest więc szansa na odtworzenie historii rodu. Przekazane pamiątki trafią do urządzanego właśnie saloniku.
- Liczę, że uda nam się pozyskać jeszcze inne pamiątki po tej rodzinie. Zachęcam do kontaktu z muzeum osoby, które mogą wzbogacić powstającą kolekcję. Podarowane zdjęcia są na tyle ciekawe, że na przyszłoroczne Dni Chrzanowa planuję wydanie książki „Chrzanowianie na starych albumach”– zapowiada dyrektor Mazur.
Marek Oratowski

Przełom nr 49 (865) 3.12.2008