Praca, biznes, edukacja
CHRZANÓW. Urzędnicy nas gnębią
Głównie na ustawę o zamówieniach publicznych, ale i na humory ludzi pracujących w urzędach narzekali w piątek małopolscy przedsiębiorcy. Ich utyskiwania trafiły wprost do uszu władz samorządowych i właśnie urzędników podczas I Forum Gospodarczego Małopolski Zachodniej w Chrzanowie.
- Przetargi wygrywa się najniższą ceną. Często stanowi ona 40 proc. kontraktu. Przetargi wygrywają duże zagraniczne firmy. My za ochłapy jesteśmy podwykonawcami – mówił Wiesław Słowik, właścicielem Handrem, przedsiębiorstwa z Płazy, mającego siedzibę w Kwaczale, a zajmującego się budownictwem drogowym.
W jego przypadku piłeczkę odbijał członek zarządu powiatu oświęcimskiego z Chełmka Andrzej Skrzypiński. - Prawda nie jest taka. Proszę przyjechać do Oświęcimia. Tam przetargi z dużymi firmami wygrywają przedsiębiorstwa Flejtucha z Przeciszowa czy firma ze Skawiny.
Jednak słowa goryczy płynące z ust Wiesława Słowika były jedynie naparstkiem z żółci, jaką ulali przedsiębiorcy podczas forum. Stefan Adamczyk, prezes Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, która zorganizowała spotkanie, wyczytał całą listę problemów i zaniedbań, jakie biznesmeni widzą swymi oczyma w poczynaniach urzędników. Utyskiwał też na zawiłe i mało zrozumiałe przepisy.
Dziennikarz zajmujący się od lat gospodarką Zbigniew Bartuś zauważył, że przedsiębiorcy wymusić zmiany w prawie mogą jedynie poprzez zrzeszanie się w duże grupy i stowarzyszenia, które zaczną lobbować. Podobnego zdania był poseł Tadeusz Arkit.
(taj)
Pełna relacja z forum w najbliższym numerze tygodnika „Przełom”, 2 lipca
Komentarze
3 komentarzy
Pan poseł Arkit podpisuje się pod tezą że zmiany w pawie aby mogły się zmieniać należy się zrzeszać w grupy i stowarzyszania? Przepraszam bardzo a w jakim celu został Pan wybrany do Sejmu jako przedstawiciel naszego Regionu?! Przecież to Pan jest od tego aby lobować w w swojej partii i przekonywać innych posłów do tego aby dostosowywać to chore prawo do potrzeb nas mieszkańców, Polaków!
W naszym kraju najważniejsze są "przepisy". Nie ważne czy logiczne, sensowne i adekwatne do okoliczności ale wszystko co się robi musi dostosować się do "przepisów". Niektóre z nich pamiętają jeszcze matkę komunę ale co tam. Przepis to przepis. Pytam się a gdzie są kompetencje, gdzie odpowiedzialność, sprawa i człowiek? Za urzędnicy biorą pieniądze? Dopóty urzędnik będzie używał"przepisów" a nie głowy dopóty będziemy mieli pseudo wolny rynek i demokracje.
a później pracodawcy swoje humory na pracownikach ...