Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Bat na śmieciarzy

02.03.2011 13:05 | 0 komentarzy | 5 517 odsłon | red
Z Ireną Sójką, inspektorem w wydziale gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Chrzanowie, rozmawia Anna Jarguz.
0
Bat na śmieciarzy
Irena Sójka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Z Ireną Sójką, inspektorem w wydziale gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Chrzanowie, rozmawia Anna Jarguz.

Anna Jarguz: Dzikich wysypisk przybywa. Tymczasem, w trakcie ubiegłorocznej kontroli, mandatem za brak umowy na wywóz nieczystości ukaraliście tylko jednego mieszkańca.
- W ubiegłym roku skontrolowaliśmy łącznie 115 posesji. Umów nie miało jedenaście osób. Jednak dziesięć, po naszej interwencji, doniosło je. Tylko jeden właściciel nieruchomości wzbraniał się i dostał mandat.

115 skontrolowanych posesji na blisko 50-tysięczny Chrzanów. Wynik raczej nie jest imponujący.
- Nie kontrolujemy mieszkańców spółdzielni mieszkaniowej, zarządców bloków i wspólnot mieszkaniowych, a jedynie właścicieli prywatnych posesji. Poza tym w gminie nie ma straży miejskiej. Na kontrolę chodzę sama w ramach godzin pracy. Z uwagi na inne obowiązki służbowe, mam na to niewiele czasu. Dlatego najczęściej kontroluję okolice, gdzie ludzie podrzucają śmieci. Zanim wyjdę w teren, termin kontroli wcześniej uzgadniamy z policjantem, który mi asystuje. Bywa, że w trakcie kontroli dzielnicowy wzywany jest do innych czynności. I znów na nowo musimy się umawiać.

Bez asysty policji nie wolno wam kontrolować mieszkańców?
- Upoważnienie do przeprowadzenia kontroli daje burmistrz. Mieszkaniec wcale jednak nie musi chcieć nas wpuścić. Poza tym urzędnik nie ma prawa nikomu wystawić mandatu. Stąd też współpraca z funkcjonariuszami. Dodam jednak, że bez policji, na bieżąco przeprowadzamy wizje i kontrole w związku z interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców.

Umowy na wywóz nieczystości sprawdzacie od kilku lat. Czy te kontrole przynoszą efekty?
- Jak najbardziej. Ludzie, gdy dowiedzą się o planowanych kontrolach, często sami idą i podpisują umowę na wywóz nieczystości. Inni robią to po naszej wizycie. Zdarza się, że brak umowy nie wynika ze złej woli, tylko niedoinformowania. Osób bez umów jest coraz mniej, aczkolwiek tych, którzy odpadów pozbywają się nielegalnie, wciąż nie brakuje.

Pani zdaniem, jak ich zmusić, by śmieci, zamiast do lasu, wyrzucali do własnego kubła i płacili za jego opróżnianie?
- Problem dzikich wysypisk rozwiązałby się sam, gdyby weszła w życie ustawa o tzw. podatku śmieciowym. Gdyby każdy mieszkaniec odgórnie musiał płacić za wywóz odpadów, nikomu nie chciałoby się ani nie opłacało podrzucać ich do lasu. Co więcej, gdy ludzie za coś płacą, oczekują, by usługa została szybko wykonana.

Przełom nr 8 (978) 23.2.2011

Czytaj również