Praca, biznes, edukacja
Podwójny pat w Chełmku
Nie można poszerzyć strefy przemysłowej Chełmka, nie ma widoków na budowę Drogi Współpracy Regionalnej, która pozwoliłaby na oddanie inwestorom 200 hektarów w Bobrku. Efekt? Budżet gminy jest szczupły i nie ma perspektyw na zwiększenie wpływów.
1.850 zł to dochód gminy na jednego mieszkańca w Chełmku. W stolicy powiatu, Oświęcimiu, suma ta sięga 3.600 zł.
- Co tutaj porównywać? - mówi Andrzej Saternus, burmistrz pierwszego. Przyznaje, że jego gmina ma rocznie cztery miliony złotych wpływu z tytułu podatków płaconych przez przedsiębiorców zadomowionych w chełmeckiej strefie przemysłowej. W Oświęcimiu tylko od firmy Synthos przychody są kilkakrotnie większe. Zdecydowanie większe pieniądze mają też Libiąż i Chrzanów.
- Z tym ostatnim trudno się porównywać. Podobnie zresztą jak z Trzebinią, mającą rafinerię i elektrownię na swoim terenie - mówi Saternus. W jego ocenie jest szansa, by w Chełmku było podobnie, by gmina stała się krainą mlekiem i miodem płynącą, gdyby powstała Droga Współpracy Regionalnej, czyli trakt łączący Jaworzno z Oświęcimiem. Planowana od 12 lat inwestycja pozwoliłaby na uwolnienie 200 hektarów nieużytków w Bobrku. Mowa o terenach leżących za domem pomocy społecznej i należących do osób prywatnych. Niestety, na razie tematem nie są zainteresowani - zdaniem burmistrza Andrzeja Saternusa - ani starosta oświęcimski, ani prezydent miasta. Inną kwestią, pomocną w rozwoju miasta, byłoby poszerzenie istniejącej strefy przemysłowej. Miejscowy samorząd stara się o to od kilku lata. I w tym wypadku na razie bezskutecznie.
Jaskółka dawała nadzieję
Saternus nie może dojść do porozumienia z Lasami Państwowymi w sprawie zamiany gruntów. Gdyby do tego doszło, lokalną strefę poszerzyłby o 10 hektarów. Nie ukrywa, że nieustanny brak porozumienia jest jego porażką.
Wytykają mu ją także polityczni konkurenci: - Jestem przekonany, że można dojść do porozumienia z Lasami Państwowymi. Wiem, że była jaskółka dająca nadzieję na przejęcie terenów od tej instytucji i poszerzenie strefy ekonomicznej, ale do tego nie doszło. Wierzę, że można jednak dojść do kompromisu. A to pozwoli pozyskać nowych inwestorów dających nowe miejsca pracy - mówi Mariusz Sajak, kandydat na burmistrza Chełmka z KWW Porozumienie.
Wyrąbali dwa hektary
Tymczasem w ostatnich tygodniach Lasy Państwowe wyrąbały dwa hektary lasu. Być może wystawią teren na sprzedaż. Na to liczy Saternus. - Bardzo delikatnie będę rozmawiał, by terenów tych nie zalesiali, tylko wystawili na sprzedaż. Nie wierzę, że nie znajdzie się inwestor. Jest dojazd, można bez problemu podciągnąć media - mówi.
- Jak mogłem przewidzieć, mając zgodę Lasów Państwowych na zmianę planu miejscowego i zamianę gruntów, że się pojawi w 2009 roku rozporządzenie dyrektora Lasów Państwowych, blokujące możliwość zamiany - tłumaczy się Saternus. Jest przekonany, że gdyby nie niefortunny dokument, to dzisiaj rzeczony teren należałby do Chełmka, a gmina wystawiałaby go pod młotek.
- Chełmek jest gminą o bardzo skromnych dochodach. Możemy się porównać do takich gmin, jak Zator i Babice - przekonuje Saternus. Jest pewien, że gdyby udało się poszerzyć strefę o 10 hektarów, to nowi inwestorzy zapewniliby budżetowi gminy wzrost o dwa miliony rocznie.
To zadanie wojewódzkie
Inną bolączką jest Droga Współpracy Regionalnej. Trakt powstaje, ale tylko z jednej strony. Do roboty wzięło się Jaworzno. Nowo wybudowana droga połączy się z wyremontowanymi Jaworznicką i Mickiewicza w Chełmku. Stąd już zaledwie kilka kilometrów do Oświęcimia. Za jej sprawą miasto nad Sołą zyskałoby trzeci most. Ten z kolei pozwoliłby na udrożnienie stolicy powiatu. DWR zapewniłaby z kolei doskonały dojazd do terenów inwestycyjnych w okolicach firmy Synthos. A w Bobrku? Uwolniła 200 hektarów nieużytków pod inwestycje.
- Przy jej budowie byłaby kolizja jedynie z dwoma gospodarstwami w okolicach ulicy Nadwiślańskiej - mówi Saternus
Najdroższym elementem traktu byłaby budowa mostu nad Wisłą i torem kolejowym relacji Oświęcim-Kraków Płaszów.
Zdaniem Saternusa DWR to „być albo nie być” dla Oświęcimia. Władze tego ostatniego najwyraźniej są innego zdania.
Prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek przypomina, że w Oświęcimskim Strategicznym Programie Rządowym było 300 tys. zł dla miasta. Pieniądze te, przeznaczone na zaprojektowanie drogi regionalnej, zostały zabrane i przekazane gminie wiejskiej Oświęcim.
- Mamy rozpocząć konkretne działanie, a rząd zabiera pieniądze i zapowiada, że może się znajdą w kolejnym rozdaniu - mówi Marszałek. Uzupełnia, że fundusze winny się znaleźć, ale na pewno nie w budżecie miasta, bo: - To nie miejskie zadanie, tylko wojewódzkie - twierdzi.
Tadeusz Jachnicki
tadeusz.jachnicki@przelom.pl
Przełom nr 45 (964) 9.11.2010