Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Spokojniejszy o swój biznes

02.06.2010 15:36 | 1 komentarz | 5 735 odsłon | red
UCZCIWY BIZNES. Firma, która tak bardzo zaniża cenę na przetargach, nie jest do końca uczciwa. Żeby sobie pozwolić na tanie wykonawstwo, musi komuś zabrać. Najczęściej marnie płaci swoim pracownikom, nierzadko zatrudniając ich na czarno - mówi Adam Stefański, szef Firmy Remontowo-Budowlanej Euromal z Alwerni. Niedawno otrzymał Złoty Certyfikat Rzetelności.
1
Spokojniejszy o swój biznes
Adam Stefański, właściciel firmy Euromal z Alwerni, otrzymał Złoty Certyfikat Rzetelności
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

UCZCIWY BIZNES. Firma, która tak bardzo zaniża cenę na przetargach, nie jest do końca uczciwa. Żeby sobie pozwolić na tanie wykonawstwo, musi komuś zabrać. Najczęściej marnie płaci swoim pracownikom, nierzadko zatrudniając ich na czarno - mówi Adam Stefański, szef Firmy Remontowo-Budowlanej Euromal z Alwerni. Niedawno otrzymał Złoty Certyfikat Rzetelności.

Łukasz Dulowski: Po co pańskiej firmie Certyfikat Rzetelności, wystawiany przez Krajowy Rejestr Długów?
Adam Stefański:
- Certyfikat poświadcza, że jestem, jako przedsiębiorca, uczciwy. Może więc ułatwić transakcje z klientami oraz współpracę z innymi podmiotami gospodarczymi.

W jaki sposób?
- Dzisiaj ludzie mają ograniczone zaufanie. Tyle się słyszy, że jakieś przedsiębiorstwo zleciło robotę podwykonawcy, za którą zwleka z zapłatą. Jak zatem zweryfikować daną firmę? Przykładowo wchodzę na stronę internetową Krajowego Rejestru Długów i sprawdzam, czy wybrany podmiot posiada certyfikat rzetelności. Jeśli tak, to podejmując z nim współpracę, jestem spokojniejszy o swój biznes.

Gdyby jakiś przedsiębiorca chciał uzyskać, tak jak pan, Złoty Certyfikat Rzetelności, to co musi zrobić?
- Oczywiście, nie mieć długów. Minimum dwa lata powinien być w programie Krajowego Rejestru Długów, złożyć wniosek o wystawienie złotego certyfikatu, zebrać przynajmniej cztery opinie od indywidualnych klientów bądź firm. Euromal znalazł się w gronie 50 firm z Małopolski, które dostały złoty certyfikat.

Ile osób pan zatrudnia?
- Ośmiu budowlańców na pełny etat. Mam też jednego ucznia.

Czy aktualnie jest problem ze znalezieniem dobrych fachowców?
- Nie wiem, ponieważ od wielu lat mam stałą ekipę.

To by oznaczało, że dobrze zarabiają. Ile teraz trzeba średnio zapłacić doświadczonemu budowlańcowi, żeby go przytrzymać przy sobie?
- Około trzy tysiące złotych na rękę.

Wtedy jednak rosną koszty osobowe. Ta sytuacja pewnie sprawia, że firma startująca w przetargu nie może dać ceny atrakcyjnej dla samorządu.
- Oczywiście, że tak właśnie jest. Już od dłuższego czasu nie przystępuję do gminnych przetargów. To nie ma sensu. Wcześniej zajmowałem często od piątego do ósmego miejsca na kilkanaście złożonych ofert. Firma, która tak bardzo zaniża cenę na przetargach, nie jest do końca uczciwa. Żeby sobie pozwolić na tanie wykonawstwo, musi komuś zabrać. Najczęściej marnie płaci swoim pracownikom, nierzadko zatrudniając ich na czarno. Nie od dziś wiadomo, że najwięcej pieniędzy zjada ZUS.

Czy przybywa na rynku takich „nieuczciwych” firm?
- W branży budowlanej tendencja jest rosnąca. Sporo osób wróciło z zagranicy i zwyczajnie szuka pracy. Z braku alternatywy często łapią się za robotę za niższą cenę. Nierzadko w grę wchodzą też fachowcy o wątpliwych umiejętnościach. Pracują za 5 złotych za godzinę, gdy tymczasem wyspecjalizowanemu budowlańcowi trzeba zapłacić 10-15 zł.

Czy w tej trudnej sytuacji nie boi się pan znacznie tańszej konkurencji?
- Jest pewne zagrożenie. Specjalizuję się głównie w docieplaniu budynków. Zdecydowana większość moich klientów to wspólnoty mieszkaniowe. Informacja idzie trochę pocztą pantoflową. Przykładowo jedna wspólnota z danego osiedla poleca moje usługi innej. W ten sposób odnowiłem większość bloków w Krzeszowicach.

Jaka jest trwałość modnej obecnie styropianowej termomodernizacji?
- Jeśli robota jest dobrze wykonana i pod styropian nie dostanie się woda, to termomodernizacja powinna wytrzymać minimum trzydzieści lat. To są technologie, które w większości przyszły do Polski z Niemiec. Zwykłym tynkom daję jakieś 10 lat.
Rozmawiał Łukasz Dulowski

Przełom nr 21 (940) 26.05.2010

Czytaj również