Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Władzy nie wolno decydować za mieszkańców

21.04.2010 13:09 | 1 komentarz | 7 432 odsłon | red
PROTEST. Przeciwko planom budowy spalarni w powiecie chrzanowskim buntują się mieszkańcy. Na listy protestacyjne w ciągu jednego dnia wpisało się ponad pół tysiąca ludzi. Podpisów wciąż przybywa. Dlaczego protestujący nie chcą dopuścić do powstania nowoczesnego zakładu termicznego przekształcania odpadów, który - zdaniem ekspertów - ma im przynieść więcej korzyści niż strat?
1
Władzy nie wolno decydować za mieszkańców
Od lewej: Rafał Dzyr, Anna Kasprzyk, Michał Bońkowski, Mirosław Brzeziński
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PROTEST. Przeciwko planom budowy spalarni w powiecie chrzanowskim buntują się mieszkańcy. Na listy protestacyjne w ciągu jednego dnia wpisało się ponad pół tysiąca ludzi. Podpisów wciąż przybywa. Dlaczego protestujący nie chcą dopuścić do powstania nowoczesnego zakładu termicznego przekształcania odpadów, który - zdaniem ekspertów - ma im przynieść więcej korzyści niż strat?

Na to pytanie odpowiadają: lekarz medycyny Michał Bońkowski z Luszowic, mgr inż. technologii chemicznej Mirosław Brzeziński z Trzebini, prawnik Rafał Dzyr z Luszowic oraz mgr Anna Kasprzyk z Luszowic, zaniepokojona mama dwójki dzieci.

Konsultacje
Mirosław Brzeziński:
- Przedstawiciele Biura Konsultingowego zaprezentowali argumenty skrajnie jednostronne. Pokazali spalarnię jako sielankową instalację, pachnącą fiołkami, która przyniesie lokalnej społeczności same korzyści. Tymczasem, jako naukowcy, powinni byli w sposób obiektywny przedstawić argumenty za i przeciw. Słuchając ich prezentacji miałem wrażenie, że są tubą propagandową zleceniodawcy. Przytaczali numery dziesiątek ustaw oraz dyrektyw unijnych, a nie powiedzieli słowa na temat kryteriów oceny. Nie usłyszałem żadnych konkretów na temat koncepcji inwestycji jako całości, zagadnień logistycznych oraz sposobu zagospodarowania niebezpiecznych odpadów poprodukcyjnych oraz ścieków.
Anna Kasprzyk: - Podczas spotkań z mieszkańcami eksperci nie odpowiadali na nurtujące nas pytania. Za późno też powiadomili mieszkańców o terminach spotkań. Większość w ogóle o nich nie wiedziała.
Rafał Dzyr: - Prowadzący sami decydowali komu dać mikrofon, komu udzielić głosu, komu odpowiedzieć na pytanie. Zabrakło naprawdę niezależnych ekspertów, którzy obiektywnie mogliby się wypowiedzieć w temacie.
Michał Bońkowski: - Nie zaprosili do dyskusji ekspertów prezentujących odmienne poglądy. Miałem wrażenie, że siedziała przed nami grupa najemników, która wszystko wie najlepiej. Jak się później okazało, nie potrafili podać danych na temat wielkości emisji. A jak coś szło nie po ich myśli, zmieniali temat lub nie odpowiadali na pytania.

Zagrożenia
R. Dzyr:
- Obawiamy się, że zasypie nas góra śmieci. W tym zakładzie mają być spalane odpady nie tylko od mieszkańców powiatu chrzanowskiego, ale również olkuskiego, oświęcimskiego, suskiego, a prawdopodobnie także z Krakowa, który sam nie daje zgody na taką inwestycję. Przekonują nas, że budowa zakładu tylko dla powiatu chrzanowskiego pod względem ekonomicznym jest nieopłacalna. Nikt jednak nie podał konkretnych danych, ile tych odpadów produkujemy. Co więcej, pod budowę gmina chce przekazać najatrakcyjniejsze działki inwestycyjne w Chrzanowie. Nic więcej nigdy już tam nie powstanie.
M. Brzeziński: - Spalarnia to nie fabryka ciastek, tylko zakład chemiczny. Nie ma instalacji w 100 proc. niezawodnych i bezawaryjnych. Wykorzystywane w przemyśle komputerowe systemy to prototypy o niezawodności od 95 do 97 proc. Kolejnym zagrożeniem jest paliwo, czyli śmieci o bardzo zmiennym składzie. Procesy chemiczne, do których zalicza się właśnie oczyszczanie spalin, biegną w sposób zaplanowany tylko, gdy wiemy, co trafia do pieca. A tego nigdy nie możemy być pewni.
M. Bońkowski: - Trzeba się liczyć z przekroczeniem dopuszczalnych norm emisji, szczególnie szkodliwych pyłów i rakotwórczych dioksyn. Eksperci karmili nas wyliczeniami, ale na przedstawienie szczegółowych danych nie byli przygotowani.

Transport
M. Brzeziński: - Ta kwestia niepokoi mnie najbardziej. Instalacja ma mieć moc przerobową 150 tys. ton rocznie, co przy 250 dniach eksploatacji daje 600 ton dziennie. Śmieci są lekkie. Na ciężarówce mieści się około 5 ton, co już daje około 120 pojazdów na dobę. Odpadowy żużel to kolejnych 180 ton, czyli dodatkowych 10 pojazdów. Materiały eksploatacyjne, jak wapno, węgiel aktywny, węglan amonu, paliwo, cement do unieszkodliwiania pyłów, to następne 15 samochodów. Inne drobniejsze transporty szacujemy na 5 pojazdów dziennie. Razem daje nam to 150 ciężarówek, które każdego dnia będą jeździć po naszych drogach!

Zyski
R. Dzyr: - Nie potrafię sobie wyobrazić, co możemy zyskać. Drogi przecież już mamy. Przejścia dla pieszych i sygnalizację świetlną pewnie zrobią, bo ten sznur samochodów będzie nam jeździł pod oknami. A na co komu szkoła czy przedszkole, skoro młodzi ludzie będą opuszczać ten teren?

Co zamierzają
A. Kasprzyk: - Jednoczymy siły. Zbieramy podpisy na listach protestacyjnych. W ciągu jednego dnia wpisało się ponad 700 mieszkańców Luszowic, Balina, Chrzanowa, Trzebini i Libiąża. W piątek rano, przed podjęciem decyzji przez MZGK o wyborze jednej, konkretnej lokalizacji, kopie tych list złożymy do urzędów gmin oraz siedziby związku. Chcemy uświadomić radnym, którzy są przecież naszymi przedstawicielami, że nie mogą głosować przeciwko nam.
R. Dzyr: - Kolejnym krokiem będzie powołanie stowarzyszenia o osobowości prawnej, dzięki któremu będziemy mieć prawo udziału w procedurze administracyjnej. Wykorzystamy każdą możliwość prawną, by zablokować inwestycję.
M. Brzeziński: - Dobrym pomysłem jest zorganizowanie referendum w tej sprawie, np. przy okazji zbliżających się wyborów samorządowych. Niech wszyscy mieszkańcy wypowiedzą się, czy chcą spalarni, czy też są przeciw.

Odpady
M. Bońkowski:
- To zadanie gminy, by mieszkańcy prawidłowo pozbywali się odpadów, a nie palili ich w piecach. To można skontrolować. Straszy się nas wyższymi cenami za śmieci. Jak podrożeją, ludzie będą je segregować.
M. Brzeziński: - Skoro gmina nie potrafi zdyscyplinować mieszkańców, by nie wyrzucali śmieci po lasach, to nie wierzę, że poradzi sobie z prawidłowym prowadzeniem takiego zakładu.
R. Dzyr: - Wolę trzy razy więcej płacić za śmieci i zaoszczędzić na lekarzach, u których po powstaniu takiego zakładu będziemy się leczyć.
Anna Jarguz

Przełom nr 15 (934) 14.04.2010

Czytaj również