Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Rolnictwo zanikające

28.08.2009 10:16 | 0 komentarzy | 5 197 odsłon | red
Ogrom pracy, wysokie koszty produkcji i wieczna obawa, że nagle przyjdzie nawałnica i wszystko zniszczy. Nie raz już to przeżyliśmy - przyznaje Marian Byczek z Siedlca.
0
Rolnictwo zanikające
Czesława Kantor i Marian Byczek ze swoim wnuczkiem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jest jednym z nielicznych już rolników w gminie Krzeszowice. Razem z Czesławą Kantor będą pełnić honory starostów dożynek.
Oboje podkreślają, że prowadząc własne gospodarstwo i nie chcąc na tym tracić, człowiek po prostu musi walczyć. To dola rolnika.
Każde z nich prowadzi własne gospodarstwo, choć z różnych dziedzin. Oboje jednak borykają się z takimi samymi problemami, jak większość rolników nie tylko w okolicy, ale i w kraju.

Krowy jako atrakcje
- W naszym sołectwie, gdzie kilkanaście lat temu nie było ani kawałka ugoru, dziś pola tylko w niewielkim stopniu są obrabiane, a prawdziwych rolników jest może dziesięciu - rozkłada ręce sołtys Siedlca Aleksander Strzelichowski.
Obecnie w gminie znajduje się ok. 2 tys. gospodarstw rolnych powyżej 1 ha, reszta to raczej małe działki. Średnia powierzchnia gruntów wśród gospodarstw większych wynosi 1,8 ha.

Większość gospodarstw nie posiada wyspecjalizowanego charakteru. Dominuje uprawa zbóż. Nieliczni produkują warzywa i kwiaty pod osłonami.

- W naszym sołectwie jest tylko jeden koń pociągowy i ledwie trzy krowy. Przypuszczam, że niedługo staną się prawdziwą atrakcją, bo niektórzy już przyjeżdżają z dziećmi je oglądać. W niewielu wsiach hoduje się jeszcze zwierzęta - podkreśla sołtys.

Szansą agroturystyka
- Jedyną szansą dla drobnych rolników jest agroturystyka. Patrząc z perspektywy lat, większość okolicznych sołectw staje się noclegowniami dla Krakowa - Aleksander Strzelichowski nie ma już złudzeń co do rozkwitu rolnictwa.
- Gdyby nie to, że w wolnych chwilach pomagają nam dzieci, żony i mężowie, to byłoby niewyobrażalnie trudno. Co tu się dziwić: przybywa lat, a ubywa sił - nie kryje Marian Byczek.

Podczas ostatniej czerwcowej nawałnicy stracił całą, obsianą na 45 ha, kukurydzę. Zaznacza, że jeśli podobna wichura przeszłaby jeszcze w tym roku, zrezygnowałby z pracy na roli. Nie miałby już na to sił.

- Ale póki co, z czegoś musimy przecież żyć - podkreśla Czesława Kantor.
Zarówno ona, jak i Marian Byczek, korzystają z dopłat bezpośrednich. Oboje przyznają jednak, że dużo mają z tym kłopotu.
- Okropna biurokracja - zaznacza pani Czesława.

Kogo zapraszać?
Przyszli starostowie gminnych dożynek są jednymi z nielicznych gospodarzy, żyjących tylko z roli. Czesława Kantor uprawia 8 ha, obsiewanych ziemniakami i zbożem. Ma również 6 świń i 50 kur. Posiada 2 ciągniki, kombajn oraz kilka innych maszyn rolniczych.
Marian Byczek jest jednym z największych posiadaczy ziemi. Ma 95 ha w Siedlcu i Pisarach. Na 30 ha sieje jęczmień, na 20 ha pszenicę, a na 45 ha kukurydzę. Dysponuje czterema traktorami, kombajnem i innymi urządzeniami.

- W ubiegłym roku, przed dożynkami mówiło się, że na imprezę zaproszona jest ledwie garstka rolników. W tym roku chcieliśmy, aby z każdej wsi przybyło ich po sześciu. I co się okazało? Nie było kogo zapraszać, bo w niektórych sołectwach jest tylko jeden rolnik. Jak z innych przyjdzie po trzech, to już będzie dobrze - kwituje sołtys.

Dożynki gminne w Siedlcu zaplanowano na 30 sierpnia. Rozpoczną się o godz. 15.30 mszą św. w kaplicy. Potem na placu rozpocznie się obrzęd dożynkowy i występy zespołów folklorystycznych. O godz. 20.15 na scenie pojawi się zespół góralski Truteń.
Ewa Solak
ewa.solak@przelom.pl

Przełom nr 33 (901) 19.08.2009

Czytaj również