Praca, biznes, edukacja
Chce większej strefy przemysłowej
Są w tym samym punkcie, w którym byli rok temu. Od wielu miesięcy trwają rozmowy na temat poszerzenia strefy przemysłowej w Chełmku. Bez efektu.
Miejscowy samorząd nie może znaleźć porozumienia z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Katowicach.
Burmistrzowi Andrzejowi Saternusowi jeszcze kilka lat temu marzyło się poszerzenie strefy o 12 hektarów. Dzisiaj już wiadomo, że tak sporego terenu Lasy Państwowe nie przekażą, a strefę będzie można poszerzyć co najwyżej o sześć hektarów.
- Rozmowy są trudne - komentuje Starenus. Ocenia jednak, że obszar, którym jest zainteresowana gmina, jest oderwany od kompleksu leśnego i stąd spokojnie można go przeznaczyć pod działalność gospodarczą. - Trzy lata temu udało się przekonać ministra środowiska o przekwalifikowaniu tego terenu pod działalność przemysłową - mówi.
Przyznaje, że problemy pojawiły się w ubiegłym roku na etapie wyceny nieruchomości przez rzeczoznawców. Jednego specjalistę powołały Lasy Państwowe, drugiego gmina. Sporządzone przez nich wyceny były rozbieżne. Powołano więc trzeciego specjalistę - niezależnego. - Jest szansa, że teraz dojdziemy do porozumienia - mówi Saternus. Zapowiada, że jego zawarcie to już w tej chwili kwestia tygodni, może miesięcy.
- Mam nadzieję, że do końca pierwszego kwartału sfinalizujemy transakcję - podsumowuje.
Gmina oferuje Nadleśnictwu Chrzanów 18 hektarów lasów. W zamian miałaby dostać trzy do czterech hektarów lasów w pobliżu przemysłowej strefy. Skąd taka dysproporcja? Tereny Lasów Państwowych po decyzji ministra są obszarem przemysłowym, więc zdecydowanie droższym. - W podobnych negocjacjach Lasy Państwowe zawsze dostają więcej. Taka jest polityka - przyznaje Krzysztof Chojecki, rzecznik prasowy Lasów Państwowych w Katowicach.
Saternus nie potrafi jednak powiedzieć jaką wartość w złotówkach przedstawiają rzeczone tereny. Zapewnia, że do pozyskanej od państwowych lasów ziemi dołoży dwa hektary nieruchomości, którymi dysponuje gmina. Dzięki temu poszerzy strefę o prawie, a może jedynie, sześć hektarów.
Czy samorząd zdecyduje się więc na dokupienie terenów? - Gdybym miał inwestora na 12 hektarów, to nie zastanawiałbym się - mówi.
Obawia się, że poszukiwania przedsiębiorców, którzy zechcieliby zapuścić korzenie w poszerzonej strefie, nie będą łatwe w obecnej sytuacji kryzysu gospodarczego. Przyznaje, że na razie myśli o dalszym poszerzaniu strefy trzeba więc będzie odsunąć na plan dalszy.
Tadeusz Jachnicki
Przełom nr 6 (874) 11.02.2009
Komentarze
1 komentarz
chociaż różnie bywa - aa może na mały kryzys andrzej gudyka ....