Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

20.02.2008 19:52 | 1 komentarz | 5 912 odsłon | red
W Zakładzie Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Balinie zapłonęła pochodnia, spalająca biogazy, odczuwalne dotąd wokół składowiska jako smród
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W Zakładzie Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Balinie zapłonęła pochodnia, spalająca biogazy, odczuwalne dotąd wokół składowiska jako smród

Niebieski kontener, niewysoki komin. Unosi się z niego para wodna oraz dwutlenek węgla. To wszystko, co pozostaje z biogazów, powstających podczas rozkładu odpadów.
Do tej pory ten śmierdzący gaz utrudniał życie mieszkańcom okolic składowiska, zwłaszcza Balina i os. Kąty w Chrzanowie. Podważał też ich zaufanie do władz, które przekonywały, że ZGOK będzie zakładem nowoczesnym, czyli ekologicznym i nieszkodliwym dla otoczenia.
Jak się okazuje, jest to możliwe w dużym stopniu, ale powiedzmy szczerze, nigdy w stu procentach. Cudów nie ma: odpady komunalne, których powstawania nie da się uniknąć, zawsze będą sprawiały problemy. I chodzi o to, by je zminimalizować.

Dojenie złoża
- Wytwarzanie biogazów wymaga czasu. Najpierw kwatery muszą być wypełnione odpadami, następnie odizolowane od otoczenia. I dopiero wtedy można przystąpić do dojenia złoża, czyli odsysania gazu – informuje Beata Frączyk, kierownik eksploatacji składowiska ZGOK w Balinie.
Obecnie system rurociągów łączy pięć studni, umieszczonych w zamkniętych jak sarkofagi kwaterach. Po odwodnieniu, gaz trafia do urządzenia zwanego pochodnią. Mieści się ono w kontenerze, ustawionym na południowym skraju składowiska, między zbiornikiem wód opadowych a autostradą.
Przejeżdżając autostradą z Chrzanowa do Katowic, niczego nie zobaczymy z okna samochodu. Komin pochodni jest równie niewielki jak kontener i na dodatek nie unosi się nad nim żaden dym. Tylko z dołu, na tle ciemnych świerków, widać kłęby wirującego od gorąca powietrza.

Całopalenie
- Wybraliśmy urządzenie angielskiej firmy Biogas Technology, która funkcjonuje na rynku od ponad dwudziestu lat i uchodzi za wiodącą. Instalacja kosztowała 50 tys. funtów szterlingów. Jest w pełni automatyczna i przystosowana do rozbudowy. Jeśli gazu będzie więcej, będzie mógł napędzać generator prądu elektrycznego, a prąd wykorzystamy na potrzeby składowiska – wyjaśnia Beata Frączyk.
Pochodnia może spalić do 350 kubików biogazu na godzinę. Teraz pracuje dopiero na połowie obrotów. Jak zapewniają pracownicy ZGOK, funkcjonuje doskonale. Metan jest spalany w 99,9 procentach. Wszystko odbywa się niemal bezszelestnie i niewidzialnie. Był smród - i nie ma smrodu.

Gładzenie zboczy
W pobliżu pochodni trwa wygładzanie skarp wypełnionych kwater składowiska. Te prace akurat widać z autostrady. Wielkie maszyny równają ziemię. Ich operatorzy dokonują niezwykłych manewrów, utrzymując w równowadze ciężki sprzęt na pochyłościach. A na koniec przychodzą robotnicy ze zwyczajnymi grabiami, by ręcznie wygłaskać powierzchnię.
Pod odpadami, by składowisko było szczelnie oddzielone od podłoża, ułożono aż sześć różnych warstw minerałów, folii oraz włókniny. Kolejne sześć warstw przykryło kwatery od góry. W środku znajdują się odpady komunalne, usypane na średnią wysokość 12,5 m. Jest ich już blisko 200 tys. ton. Stanowi to dziesiątą część wszystkiego, co można zdeponować w Balinie.
Rocznie ZGOK przyjmuje 60 tys. ton odpadów, może więc funkcjonować jeszcze przez 30 lat. Chyba że powstanie Nowe Miasto, a wraz z nim ultranowoczesna spalarnia, która pochłonie nie tylko odory, ale przede wszystkim same odpady.
Bogumił Kurylczyk

PRZEŁOM nr 8 (824) 20 II 2008

Czytaj również