Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Kto przekracza normy?

06.02.2008 15:46 | 1 komentarz | 4 920 odsłony | red
To nie czarny dym, wydobywający się z komina odlewni aluminium, powinien niepokoić mieszkańców gminy najbardziej, tylko opary emitowane przez rafinerię. Tak uważa zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Ryszard Listwan, który gościł ostatnio w Trzebini.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

To nie czarny dym, wydobywający się z komina odlewni aluminium, powinien niepokoić mieszkańców gminy najbardziej, tylko opary emitowane przez rafinerię. Tak uważa zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Ryszard Listwan, który gościł ostatnio w Trzebini.
Trzebiński radny Franciszek Wołoch jest zdania, że zajmująca się przetopem aluminium spółka Ferpol, działająca na terenie dawnej huty, truje ludzi. Nie przemawiają do niego żadne argumenty, że działalność odlewni jest zgodna z prawem, i żąda kolejnych badań, które potwierdzą jego przypuszczenia.
- Oni na naszych oczach trują mieszkańców. Dlatego nie zgadzam się z opinią, że to działalność zgodna z prawem! – oburza się Wołoch i składa wniosek, by w pobliżu odlewni ustawić urządzenie monitorujące stan powietrza, a wtedy wszyscy się przekonają, że to on ma rację.
Ryszard Listwan tłumaczy, że czarny dym, wydobywający się z komina Ferpolu, to nic innego jak sadza, którą trudno wychwycić. Jednak to nie ona, ale zapach pobliskiej rafinerii powinien niepokoić najbardziej.
- To nie Ferpol, ale rafinerię, czuć w Trzebini. Może mieszkańcy gminy przyzwyczaili się już do tego zapachu, bo mają go na co dzień. Ale osoba z zewnątrz, która tu przyjeżdża, pierwsze, co czuje, to właśnie charakterystyczny zapach rafinerii – zauważa Ryszard Listwan.
I sugeruje, by radni z Trzebini rozważyli zakup miernika zawartości węglowodorów w atmosferze. Jeśli okazałoby się, że normy są przekroczone, wówczas WIOŚ zaostrzyłby warunki wydawanego rafinerii pozwolenia zintegrowanego na prowadzenie działalności.
Urządzenie nie jest tanie. Jego koszt sięga około 100 tys. zł. Wprawdzie gmina mogłaby się starać o dofinansowanie jego zakupu z WFOŚiGW, sama jednak musiałaby pokryć przynajmniej 30 proc. kosztów.
- Po spotkaniu z zastępcą dyrektora krakowskiego WIOŚ nasza komisja wystąpiła z wnioskiem do burmistrza, by stację monitorującą stan powietrza, która mieści się za budynkiem trzebińskiej rady miasta, uzupełnić o miernik imisji węglowodorów. Jeśli nawet burmistrz pozytywnie rozpatrzyłby nasz wniosek, zgodę na to musi wyrazić cała rada – komentuje przewodniczący gminnej komisji ochrony środowiska Grzegorz Boryczko.
I dodaje: - Nam zależy przede wszystkim na zbadaniu stanu powietrza nad Trzebinią, a nie na kontroli rafinerii. Badania mogą wykazać, że normy węglowodorów nie są przekroczone. Jeśli jednak wykażą co innego, wówczas będziemy się zastanawiać nad tego przyczyną.
Nawet gdyby rada dała zgodę na zakup miernika imisji węglowodorów, pieniądze z WFOŚiGW nie są pewne. Zresztą, i tak cała procedura wymaga czasu, a więc nawet przy dofinansowaniu z wojewódzkiego inspektoratu, urządzenie pojawiłoby się w Trzebini prawdopodobnie dopiero za rok.
Anna Jarguz

Dla „Przełomu”
Ewa Bogacz, prezes zarządu Ekonaft w Trzebini, spółki zajmującej się m.in. kontrolą jakości surowców, półproduktów i produktów ropopochodnych, unieszkodliwianiem odpadów, badaniami laboratoryjnymi:
- Działalność produkcyjna prowadzona jest zgodnie ze standardami obowiązującymi w Polsce, jak i Unii Europejskiej. Sprawy ochrony środowiska już dawno zostały uznane przez Rafinerię Trzebinia za priorytetowe.
W latach 1998-2000 spółka zainwestowała w hermetyzację instalacji napełniania autocystern. Mówiąc prościej, opary, tworzące się przy napełnianiu autocystern, nie ulatniają się do atmosfery, tylko trafiają do instalacji odzysku oparów. Efekt: potwierdzone badaniami stężenie węglowodorów w powietrzu na wylocie z instalacji odzysku par produktów naftowych nie przekracza dziś poziomu 10 gramów na metr sześcienny, na godzinę. To stanowi wartość znacznie niższą od krajowej normy (35g/m3/h). Dodatkowo, w latach 1998-2002 rafineria zmodernizowała zbiorniki do magazynowania surowców i produktów ropopochodnych. Powstały wówczas nowe zbiorniki z zabezpieczeniem w postaci wewnętrznych dachów pływających, które do minimum ograniczają proces parowania produktów ropopochodnych. Takie dachy zabudowano także w już istniejących zbiornikach.
Efektem podjętych przez nas kroków jest redukcja emisji par lotnych węglowodorów. W minionym roku stopień redukcji wyniósł 95 proc., co jest zgodne z rozporządzeniem Ministra Gospodarki w sprawie warunków technicznych, jakimi powinny dysponować bazy i stacje paliw płynnych, rurociągi przesyłowe dalekosiężne, służące do transportu ropy naftowej i produktów naftowych. Zatem wszystkie warunki, jakie powinniśmy i możemy spełnić, w 100 procentach spełniamy.

PRZEŁOM nr 6 (822) 6 II 2008

Czytaj również