Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Chcą odzyskać pieniądze

08.08.2007 12:18 | 1 komentarz | 5 616 odsłon | red
Były szef Solidarności w trzebińskiej Grevicie-Textil, Mieczysław Piątkowski, i jego zastępca, Tadeusz Rogóż, twierdzą, że wypowiedzenia złożyło osiemnastu pracowników zakładu, a nie dziesięciu, jak twierdzi wiceprezes spółki. - Bez nas nie ma szans, by ruszyć z produkcją – przekonują.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Były szef Solidarności w trzebińskiej Grevicie-Textil, Mieczysław Piątkowski, i jego zastępca, Tadeusz Rogóż, twierdzą, że wypowiedzenia złożyło osiemnastu pracowników zakładu, a nie dziesięciu, jak twierdzi wiceprezes spółki. - Bez nas nie ma szans, by ruszyć z produkcją – przekonują.
W ubiegłym tygodniu w redakcji „Przełomu” rozdzwoniły się telefony, że w Grevicie-Textil źle się dzieje. Załoga na własne życzenie zwalnia się z pracy. Wiceprezes zarządu spółki Jacek Gendek potwierdził, że wypowiedzenia złożyło około 10 osób. Zaprzeczył natomiast, jakoby zakład zaprzestał działalności.
- Na bieżąco idziemy z produkcją i sprzedażą – stwierdził w rozmowie z „Przełomem” wiceprezes Jacek Gendek.
Mieczysław Piątkowski i Tadeusz Rogóż zaprzeczają temu.
- 20 lipca wypowiedzenia złożyło czternastu pracowników. Potem kolejnych czterech. Wszyscy powołali się na paragraf 55. Kodeksu pracy, który mówi, że jeżeli firma jest niewypłacalna, pracownik może złożyć wypowiedzenie, które skutkuje w trybie natychmiastowym. Nie ma żadnego trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia – mówi Mieczysław Piątkowski, który do niedawna był szefem NSZZ Solidarność w Grevicie-Textil.
Dodaje, że wśród pracowników, którzy złożyli wypowiedzenia, byli nie tylko związkowcy, jak utrzymuje wiceprezes spółki, ale również osoby niezrzeszone.
- Spółka zalegała nam z wypłatami, czasami nawet przez okres trzech miesięcy. W Grevicie-Textil dzieje się tam samo źle, jak w sąsiedniej Grevicie-Konfex, która jest już w upadłości – dodaje Tadeusz Rogóż.
Pracownicy poszli szukać pomocy w Sądzie Pracy. Pierwsze wyroki już zapadły. Trafiły do komornika.
- Od spółki oczekujemy zaległego wynagrodzenia wraz z odszkodowaniem. Każdemu zakład jest winien średnio 8-10 tys. zł – wylicza Rogóż.
Pracownicy, którzy zwolnili się z pracy, nie chcą upadłości Grevity-Textil. Gdy zakład wypłaci im zaległe wynagrodzenia, są skłonni wrócić, na przykład na umowę zlecenie.
- Bez nas w Grevicie-Textil produkcja stoi. Tam teraz jest tylko dwóch pracowników z czteromiesięcznym stażem pracy, którzy sami maszyn nie obsłużą. Nie ma więc szans, by spółka realizowała kolejne zamówienia – twierdzą byli związkowcy.
(AJ)

PRZEŁOM nr 32 (797) 8 VIII 2007

Czytaj również