Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Nikogo nie trujemy

17.10.2007 12:09 | 1 komentarz | 5 737 odsłon | red
Mimo mało przyjaznego klimatu ze strony samorządu lokalnego, trzebiński zakład spółki Ferpol-MF sp. z o.o. chce się rozwijać. O planach inwestycyjnych, szacowanych na 10 mln zł, mówi dyrektor ds. administracyjno-technicznych odlewni Sławomir Firlej.
1
Nikogo nie trujemy
Sławomir Firlej zapewnia, że Ferpol nie łamie obowiązujących norm środowiskowych
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Mimo mało przyjaznego klimatu ze strony samorządu lokalnego, trzebiński zakład spółki Ferpol-MF sp. z o.o. chce się rozwijać. O planach inwestycyjnych, szacowanych na 10 mln zł, mówi dyrektor ds. administracyjno-technicznych odlewni Sławomir Firlej.

Zakład spółki Ferpol-MF, działający na terenie dawnej huty, kojarzy się głównie z dymiącym kominem.
- Ten czarny dym, to sadza. Już dawno zrezygnowaliśmy z powodujących spore zadymienie wkładów, na przykład folii, zawierających wyłożenie plastikowe. Nie przetapiamy też żadnych odlewów, ani zanieczyszczonych olejami samochodowych odpadów aluminiowych. W piecach topione są wyłącznie aluminiowe puszki, elementy plastyki aluminiowej oraz czyste folie aluminiowe. Chciałabym też sprostować stwierdzenia niektórych trzebińskich radnych, że kopcimy non stop. Dym wydobywa się tylko w momencie załadunku pieca.

Skąd zatem specyficzny zapach, który da się wyczuć, przejeżdżając ul. Kościuszki?
- Bywa, że przetapiane przez nas puszki są zanieczyszczone. Są w nich, na przykład, resztki piwa, które w trakcie przetapiania może wydzielać mało przyjemny zapach. Zresztą, głównym „producentem” specyficznego zapachu, który można wyczuć w tej części Trzebini, jest raczej działająca po sąsiedzku rafineria, nie my.

Według ekspertów od ochrony środowiska z Krakowa i Chrzanowa działalność Ferpolu jest zgodna z prawem. Ale uciążliwa dla mieszkańców.
- Staramy się jednak, by była jak najmniej uciążliwa. Ostatnio zainwestowaliśmy w filtry wodne, dzięki którym emisję pyłów ograniczymy o kolejne 60–70 procent. Rezygnujemy tym samym z tzw. filtrów workowych, bo nie zdają egzaminu. Do połowy listopada uruchomimy również system kurtyn wodnych, co pozwoli dodatkowo zmniejszyć emisję sadzy. Wtedy z naszego komina będzie się wydobywała niewielka ilość sadzy połączona z parą wodną.
Chcę podkreślić, że my nikogo nie trujemy. Dowodem na to są wyniki przeprowadzanych na bieżąco badań. I nie mówię tu tylko o badaniach, które sami zlecamy. Także niezapowiedziane kontrole WIOŚ z Krakowa nie wykazały niczego. Działamy zgodnie z obowiązującymi normami.

Ferpol chce się rozwijać. Podobno spółka podpisała ostatnio z Niemcami umowę na przetop aluminium.
- To pan radny Franciszek Wołoch rozpowiada takie bzdury, bo żadnych umów z Niemcami nie podpisaliśmy. Na razie jesteśmy dla nich mało konkurencyjni. Faktem jest natomiast, że zamierzamy się rozwijać. Teraz przetapiamy aluminium i wytapiamy z niego półprodukty, wykorzystywane przez huty stali. Docelowo sami chcemy je wykorzystywać, wytwarzając z nich metalowe elementy, jak klamki, czy elementy samochodowe. Już zakupiliśmy w tym celu nowoczesną wtryskarkę. W ciągu najbliższych lat w trzebiński zakład zamierzamy zainwestować około dziesięciu milionów złotych. Głównie na zakup nowoczesnych maszyn. Będziemy się również starać o dotację unijną na zakup i montaż nowoczesnych, ekologicznych filtrów.

Aktualnie zatrudniacie 25 pracowników. Czy w związku z planami inwestycyjnymi w firmie znajdzie pracę więcej osób?
- Gdy tylko kolejne wtryskarki zostaną zamontowane, do ich obsługi zamierzamy zatrudnić 25, może 30 pracowników. Będziemy też potrzebować ludzi do dozoru majątku.

Nie obawiacie się inwestować w Trzebini, skoro lokalny samorząd nie jest do was przychylnie nastawiony?
- Od syndyka masy upadłościowej Zakładów Metalurgicznych „Trzebinia” wykupiliśmy fabrykę w 2003 roku. Bez większych problemów otrzymaliśmy wymagane wówczas pozwolenia. Z przetopem aluminium ruszyliśmy początkiem 2004 roku. Przez lata nikt nie sprzeciwiał się naszej działalności. Teraz, głównie z gazet, dowiaduję się, że radni, a nawet sam burmistrz, mają wobec nas zastrzeżenia. Chcę się spotkać z panem Adamem Adamczykiem, by wyjaśnić wszystkie sprawy. Myślę, że po czterech latach inwestowania w trzebiński zakład, w nowe miejsca pracy, nie możemy tego wszystkiego nagle zostawić tylko dlatego, że lokalny samorząd przestał być do nas przychylnie nastawiony. Tym bardziej, że przetop w Zakładach Metalurgicznych odbywał się przez wiele lat, a my dziś tylko kontynuujemy tę działalność.
Rozmawiała Anna Jarguz

PRZEŁOM nr 42 (807) 17 X 2007

Czytaj również