Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Tylko 30 lat i dość?

04.01.2006 10:39 | 1 komentarz | 4 858 odsłony | red
Nie ma już wątpliwości. Chrzanowski PKS, sp. z o.o., wraz z 2005 rokiem przeszedł do historii. Teraz na miejscowym dworcu zatrzymują się tylko tranzytowe autobusy firmy o podobnej nazwie, należące do przewoźników z innych miast.
1
Tylko 30 lat i dość?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nie ma już wątpliwości. Chrzanowski PKS, sp. z o.o., wraz z 2005 rokiem przeszedł do historii. Teraz na miejscowym dworcu zatrzymują się tylko tranzytowe autobusy firmy o podobnej nazwie, należące do przewoźników z innych miast.
Firma przewozowa o nazwie PKS Chrzanów sp. z o.o. powstała 30 lat temu, 1 stycznia 1976 roku. Jeszcze wcześniej, od 1951 roku, usługi te świadczył PKS Kraków oddział Oświęcim placówka terenowa Jaworzno.

Majątek na sprzedaż
1 stycznia 2006 roku chrzanowska spółka zaprzestała wykonywać wszelkie kursy. Pod koniec stycznia odbędzie się przetarg. Prezes zarządu PKS Chrzanów sp. z o.o. w likwidacji, Kazimierz Guja, wystawi na sprzedaż cały majątek firmy wraz z nieruchomościami, w tym dworzec autobusowy przy ul. Trzebińskiej. Cena wywoławcza wyniesie 2.100.000 zł. Ma pozwolić na zapłacenie zobowiązań mocno zadłużonej firmy. Z rozeznania prezesa wynika, że zainteresowanie nie jest zbyt duże, dlatego w chrzanowskim PKS-ie może pojawić się wkrótce syndyk masy upadłości. Po ogłoszeniu upadłości i odblokowaniu kont, sprzedaż majątku będzie prawdopodobnie łatwiejsza. Wówczas można go będzie np. podzielić. Nie trzeba też będzie spłacać odsetek od długów.
PKS zatrudniał na początku procesu likwidacyjnego, czyli w 2003 roku, 135 osób. Zwalniano je sukcesywnie. Z końcem minionego roku pracę w PKS-ie straciły jednocześnie aż 72 osoby. Właśnie rejestrują się w Powiatowym Urzędzie Pracy podnosząc statystyki bezrobocia w powiecie chrzanowskim.

Przykre wypowiedzenia
- Wręczanie wypowiedzeń było dla mnie bardzo przykrym obowiązkiem. Niewiele osób skorzystało przy tym ze świadczeń emerytalnych. Większość zatrudnionych w naszej firmie to osoby z długim stażem pracy: 30 a nawet 40 lat, mające małe szanse zatrudnienia w innych zakładach, często są to jedyni żywiciele rodzin. Najłatwiej na rynku pracy jest kierowcom, za to pracownicy administracji, szczególnie kobiety, są raczej bez szans i to jest dla wielu osobista tragedia. Udało mi się skierować siedmiu kierowców do jaworznickiego PKM-u, trzech znalazło pracę w innych firmach – mówi likwidator, Kazimierz Guja.
Żadnej informacji
Do końca lutego pracują jeszcze trzy osoby w księgowości i ochrona. Do końca tego tygodnia zatrudniona jest pani informująca zdezorientowanych pasażerów o komunikacji alternatywnej.
- W przyszłym tygodniu nie będzie już żadnej informacji z naszej strony, choć ludzie wciąż dzwonią pytając jak mają dojechać np. z Chrzanowa do Mętkowa. Ludzie są niezadowoleni, bo twierdzą, że minibusy nie załatwią sprawy. Na nierentownych trasach nie jeżdżą przecież w niedziele. Zapewnienie komunikacji ciąży teraz na powiecie i gminach – wyjaśnia K. Guja.
Likwidatorowi żal, że nie udało się uratować PKS-u.
- Sądzę, że za dwa, trzy lata, ktoś dojdzie do wniosku, że taką komunikację trzeba odbudować, bo nawet w Stanach Zjednoczonych podobna funkcjonuje z sukcesem – prorokuje.

Nowych kursów nie potrzeba
Wydawać by się mogło, że wraz z zamknięciem chrzanowskiego PKS, Związek Komunalny „Komunikacja Międzygminna” uruchomi nowe kursy w miejsce zlikwidowanych, by zapełnić lukę na rynku przewozów lokalnych. Tadeusz Gruber, przewodniczący zarządu ZKKM, twierdzi jednak, że pasażerowie nie potrzebują dodatkowych linii.
- Tylko z Trzebini doszły do mnie sygnały, że jest potrzeba dodatkowych kursów. Tak więc uruchomiliśmy linię na trasie Psary-Fablok. Na tym odcinku autobusy będą jeździć dwa razy rano i raz w godzinach popołudniowych. Również mieszkańcy Płok narzekali na brak dogodnych połączeń. Jednak z moich informacji wynika, że obsługą tej trasy zajmie się prywatny przewoźnik – podkreśla Tadeusz Gruber.
- Postulaty o konieczności wprowadzenia nowych kursów ani z Libiąża, ani z Alwerni, czy Babic, do nas nie wpłynęły. Z resztą, w przypadku dwóch ostatnich gmin Związek nie ma nawet obowiązku zapewniać ich mieszkańcom dogodnego dowozu – kwituje.
Rynek podobno próżni nie znosi, ale zastępowanie PKS-u na naszym terenie rozwija się niemrawo. Cień szansy na jego uratowanie dawał jeszcze na początku ubiegłego roku pomysł burmistrza Chrzanowa, który na tej bazie chciał zbudować własny transport gminny, bez Trzebini i bez Libiąża. Szybko się jednak z niego wycofał. Teraz Kazimierzowi Guji nie pozostało już nic innego, jak zgaszenie światła w istniejącej od 30 lat firmie PKS Chrzanów. Samorządom zaś zostało 72 bezrobotnych i problem wypełnienia luki po PKS-ie.
Alicja Molenda (ana)

"Przełom" nr 1/715 4.01.2006

Czytaj również