Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Dążenie do samowystarczalności

04.01.2006 08:45 | 1 komentarz | 4 355 odsłony | red
Nikt tak nie zna położenia wszystkich szpitalnych rur, kabli, urządzeń i aparatów – jak jego wicedyrektor techniczny, Jan Ślęzak.
1
Dążenie do samowystarczalności
Jeden z podziemnych korytarzy szpitalnych
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nikt tak nie zna położenia wszystkich szpitalnych rur, kabli, urządzeń i aparatów – jak jego wicedyrektor techniczny, Jan Ślęzak.

- Dążymy do samowystarczalności. Dopiero wtedy mogę spokojnie spać, gdy wiem, że chorym i lekarzom nie zabraknie niczego, także w sytuacji szczególnej, jaką są awarie – podkreśla dyrektor Ślęzak.

Pokazuje zaplecze techniczne szpitala prowadząc labiryntem podziemnych korytarzy, które łączą wszystkie budynki. Łatwo się tu zgubić w plątaninie tuneli. I na przykład trafić zamiast do kotłowni albo kuchni, wprost do prosektorium.

Prąd z kilku źródeł
Zaczynamy zwiedzanie od pomieszczenia z trzema silnikami czołgowymi. Tu, zamiast gąsienic, napędzają prądnice. Są w pełnej gotowości, by w każdej chwili rozkręcić się do 1500 obrotów na minutę i wytwarzać po 200 kW mocy.

Zanim jednak zadziałają te agregaty, prąd do najważniejszych pomieszczeń szpitala, jak choćby do sali operacyjnej, dostarczą akumulatory. Sto identycznych, nowoczesnych baterii po 135 Ah każda, może dać niemałą moc w ułamku sekundy i przez kilka godzin.

- Normalnie korzystamy z sieci przy zasilaniu dwustronnym, więc to też minimalizuje ryzyko awarii. Ale przede wszystkim wprowadziliśmy dwa układy pomiarowe, oddzielny dla strefy dziennej i oddzielny dla strefy nocnej. Dzięki temu zabiegowi, zrealizowanemu przy pomocy Zakładu Energetycznego, oszczędzamy miesięcznie aż 15 tys. zł – informuje dyr. Ślęzak.

Woda w rezerwie
Jeszcze większe oszczędności w opłatach przyniosła modernizacja wodociągów. Liczne rury doprowadzające wodę do poszczególnych bloków zastąpiono jedną magistralą centralną, która tworzy pętlę biegnąc w szpitalnych tunelach.

- Dzięki temu ustały i awarie, i ciągłe wycieki, powodujące straty. Płacimy niemal o połowę mniej. To rozwiązanie zrealizowaliśmy przy pomocy chrzanowskiego RPWiK – zdradza wicedyrektor.

Prowadzi pod zbiorniki z wodą rezerwową. Są trzy i każdy mieści aż po 900 kubików, co wystarczy szpitalowi na cały tydzień. By zgromadzona w nich woda była wciąż świeża, system pomp nieustannie ją wymienia. Kiedyś hydrofory zajmowały pomieszczenie wielkie jak garaż na kilka ciężarówek. Dziś są tak niepozorne, choć technicznie lepsze, iż trzy czwarte obiektu zostanie przebudowane właśnie na warsztat samochodowy.

Własne ciepło
- Wiem, że nasza ciepłownia kłuje w oczy, bo nie stanowi miłego akcentu w krajobrazie. Ale my z niej nie chcemy zrezygnować, choćby dlatego, że w ostatnich latach na remont tego zakładu przeznaczyliśmy 300 tys. zł. I po unowocześnieniu kotłów jest on w pełni sprawny, bezpieczny, oraz samowystarczalny. Dlatego wnikliwego rozpatrzenia wymaga obowiązująca umowa z PEC-em, któremu płacimy 22 tys. zł miesięcznie tzw. opłaty stałej, niezależnie od tego, czy ciepło jest dostarczane, czy nie – zapowiada Jan Ślęzak.

Szpitalna kotłownia to przedmiot jego nieustannej troski. Myśli teraz jak podwyższyć jej sprawność. Obecnie zakład obsługuje trzebiński Naftomontaż. Dyrektor szpitala wkrótce ogłosi nowy przetarg i ma nadzieję, że wystartuje w nim z konkurencyjnymi cenami także PEC.
Bogumił Kurylczyk

**********

Szpital w liczbach

200.000 m3 kubatury
44.000 m2 pow. użytkowej
520 łóżek
180 sal chorych
1.500 okien
18.000 żeberek kaloryferów
5.200 wewnętrznych punktów świetlnych
2.200.000 kWh/rok zużywanego prądu
73.000 m3/rok zużywanej wody
2.000 osób przechodzących dziennie przez drzwi główne

„Przełom” nr 1/ 715 4.01.2006

Czytaj również