Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Bez chińszczyzny

01.10.2008 14:15 | 1 komentarz | 3 639 odsłony | red
Kilka dni temu przyszła pani z córką i mówi „Pooglądaj sobie dziecko, bo to chyba jedyne takie miejsce, gdzie nie ma tej wszechwładnej chińskiej masówki” - Katarzyna Kula dzieli się reakcjami klientów.
1
Bez chińszczyzny
Katarzyna Kula w swojej
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kilka dni temu przyszła pani z córką i mówi „Pooglądaj sobie dziecko, bo to chyba jedyne takie miejsce, gdzie nie ma tej wszechwładnej chińskiej masówki” - Katarzyna Kula dzieli się reakcjami klientów.
Przy ul. Sokoła w Chrzanowie, w części rodzinnego domu, postanowiła otworzyć galerię - sklep. Tam swoje dzieła mogą nie tylko prezentować, ale i sprzedawać, lokalni twórcy. „Galeria 36” - nazwę przyjęła od numeru budynku, w którym się mieści. Choć przed drzwiami nie świecą wielkie i kolorowe neony, łatwo tam trafić. Wystarczy stanąć tyłem do drzwi przychodni ZLA - galeria mieści się dokładnie na wprost.

Szydełkowanie to nie tylko rozrywka babć
Katarzyna długo szukała swojego miejsca na ziemi. Dorywcze prace, niepewne i krótkotrwałe, nie dawały ani satysfakcji, ani większych pieniędzy. Pewnego dnia to, co mogłoby złamać jej ambicje, dało impuls do działania.
- Miałam wypadek - wyznaje, ściskając w jednej dłoni drugą dłoń.
Na przekór słabości zerwanych ścięgien z mozołem zaczęła pracę nad ręką. Nagle odkryła, że szydełkowanie może być nie tylko rozrywką babć, a tworzenie bukietów z suszonych kwiatów, czy malowanie na szkle, daje radość także obdarowywanym takimi prezentami ludziom.
Mąż Jaromir ochoczo ją dopingował. Tym bardziej, że sam miał już za sobą pierwsze artystyczne próby. Inspirowany wystawianymi w sklepach dziełami, chcąc uniknąć ich powtarzalności, wyginał drut tak długo, aż zrobił pierwszy w swoim życiu świecznik. Miał być dla żony, ale wylądował u znajomych. Potem był kolejny. W domu stoi naprzeciw kominka. Obok niego jest wieszak na pogrzebacz, miotełkę i inne, pomocne przy rozpalaniu ognia, rzeczy.

Kiedyś tu był magiel
Kiedyś tu był sklep z ciuchami, potem magiel. Przez lata pomieszczenie było wykorzystywane jako gospodarcze. Taką minipracownię tu miałam, gdy przyszła pora na robienie stroików lub innych sezonowych ozdób - Katarzyna rozgląda się po galerii.
Już w progu wita nas, stojąca nieco z boku, rozebrana, drewniana rzeźba. Kobieta na ramieniu niesie dzban. Na ścianach obrazy - dzieła autorskie i inspirowane wielkimi twórcami reprodukcje. Dużo subtelnej nagości Gaugaina, martwe natury i abstrakcje. Ładne. Wokół półki uginające się od ręcznie robionych poszewek na poduszki, ikon, zapachowych woreczków, maskotek.
- A ten piec kaflowy działa? - dopytuje z zainteresowaniem wchodzący do galerii klient. Wskazuje stojący w kącie zielony eksponat. Jest wielki pod sam sufit i działa, ale tutaj służy tylko jako ozdoba pomieszczenia.
W środku roznosi sie przyjemny zapach eterycznych olejków i kadzidełek. Nie drażni przytłaczającym aromatem. Jak mgiełka otacza wszystkie przedmioty, nadając ciepły, nieco egzotyczny klimat. Aż chce się usiąść tam przy kawie.

Pokazać dzieła wszystkich lokalnych twórców
Udało nam się nawiązać kontakty z lokalnymi twórcami. Większość przedmiotów to ich dzieła. Pochodzą od artystów Robotniczego Stowarzyszenia Twórców z Chełmka, z DPS w Płazie oraz indywidualnych twórców. Wszystkich zapraszamy do współpracy. Tylko te z warsztatów terapii zajęciowej św. Brata Alberta nie są na sprzedaż. Takiej działalności nie mogą prowadzić. Ale reszta? Idealnie nadaje się na prezenty - Katarzyna pokazuje po kolei porozstawiane na półkach rzeczy.
Są przepiękne wisiorki z kości, są bransoletki i kolczyki, zdobione nitką. Są malowane butelki i obrazki na szkle. Szyte ręcznie torby i torebki, ryciny nie tylko z postaciami świętych. Dla dzieci maskotki z włóczki, robione na drutach słonie, myszki, koty.
- W latach głębokiego kryzysu Basia Starostka wymyśliła, że będzie szyć szmaciane lalki. Niedawno znalazła ich formy i postanowiła wrócić do ich produkcji. Czyż nie są śliczne? - retorycznie pyta Katarzyna. Kolorowe szmacianki uśmiechają się szeroko, obute w kolorowe buciki i sukienki. Włóczkowe włosy wystają spod kraciastych chusteczek. Obok nich wiszą dziergane szydełkiem anioły i motyle. Powiewają swobodnie, gdy tylko wiatr wpadnie przez otwierające się co chwilę drzwi.
Ewa Solak

Przełom nr 39 (855) 24.09.2008

Czytaj również