Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Nie pójdziemy śladem kopalni Siersza

01.10.2008 12:55 | 1 komentarz | 9 490 odsłon | red
O naszej likwidacji mówi się od dziesięciu lat i teraz, z dniem 30 czerwca 2009 roku, nastąpi ona nieodwołalnie. Przebiegnie ustalonymi etapami, by możliwie korzystnie spieniężyć majątek spółki oraz złagodzić skutki zwolnień załogi - informuje Jan Pisula, prezes zarządu Zakładów Górniczych Trzebionka.
1
Nie pójdziemy śladem kopalni Siersza
Prezes Jan Pisuła
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

O naszej likwidacji mówi się od dziesięciu lat i teraz, z dniem 30 czerwca 2009 roku, nastąpi ona nieodwołalnie. Przebiegnie ustalonymi etapami, by możliwie korzystnie spieniężyć majątek spółki oraz złagodzić skutki zwolnień załogi - informuje Jan Pisula, prezes zarządu Zakładów Górniczych Trzebionka.

Bogumił Kurylczyk: Za niespełna rok cała załoga kopalni zostanie zwolniona a maszyny staną. Podobnie jak niegdyś w sąsiedniej KWK Siersza.
Jan Pisula: - Nie pójdziemy jej śladem! Przeprowadzimy pełną rekultywację terenu nad ziemią i pod ziemią, a likwidator, w co nie wątpię, korzystnie rozporządzi majątkiem spółki. No i przede wszystkim inaczej rozstaniemy się z załogą.

To najpierw porozmawiajmy o załodze.
- Zatrudniamy obecnie 590 osób. Sto uzyska z dniem likwidacji uprawnienia do emerytury, natomiast dla 150 skończy się umowa o pracę, zawarta na czas określony. Kolejnych 150 osób będzie potrzebnych przy pierwszym etapie likwidacji, trwającym około roku. Zatrudnienie znajdą tam głównie ci pracownicy, którzy wówczas uzyskają uprawnienia do emerytury.

Pozostaje 190 osób.
- Wszyscy, którzy spełniają wymagania porozumienia zawartego ze związkami zawodowymi, otrzymają odprawy w wysokości rocznej pensji brutto. Natomiast ci, którzy zarabiali najmniej, dodatkowo dostaną pieniądze z funduszu socjalnego. Wypłaty te będą kosztować spółkę ponad 30 mln zł.

Rozumiem, że te pieniądze dla załogi są pewne.
- Oczywiście! Wydzielono je jako rezerwę celową w bilansie spółki, z przeznaczeniem właśnie na odprawy.
Rekultywacja terenów kopalni zamknie się chyba kwotą wyższą od pracowniczych odpraw.
- Koszty będą wysokie, ale mamy prawny obowiązek zrekultywować obszar naszej działalności. Zresztą, ZG Trzebionka nie zniknie całkowicie z powierzchni ziemi. Pozostanie po nas szyb Włodzimierz, funkcjonujące przy nim ujęcie wody oraz osadnik nieopodal autostrady. Wszystko pod dozorem, bo drugi etap likwidacji, po 2010 roku, przewiduje zatrudnienie 45-50 osób.

Niektórzy nazywają osadnik hałdą i proponują, by ją wykorzystać pod budowę dróg.
- Osadnik to potężna budowla hydrotechniczna, zawierająca wewnątrz miliony ton odpadów poflotacyjnych, które wraz z rudami wydobyto z wnętrza ziemi, i które powinny w niej pozostać.

Zatem o wykorzystaniu tej góry dla budownictwa mowy raczej nie ma?
- W ramach rekultywacji zostanie zasypany staw na wierzchołku osadnika i zamieni się on w taki, powiedzmy, większy pagórek, który po zakończeniu nasadzania drzew wtopi się w krajobraz.

I będzie go można wykorzystać, na przykład - na cele rekreacyjne.
- To już zależy od nabywcy terenów naszej spółki. Łącznie mamy 140 ha, z czego osadnik zajmuje aż 80 ha. Już teraz przy współpracy ze starostwem regulujemy wszelkie sprawy własnościowe. Tak, by likwidator mógł bez przeszkód dysponować mieniem.
Najlepiej, aby wszystko, co pozostanie po Trzebionce, zakupił jeden, wielki nabywca. W sąsiedztwie ma przecież powstać Nowe Miasto.
- To nie jest pytanie do mnie. Ale dla likwidatora będzie obojętne, kto kupi pozostawiony majątek, pod warunkiem zabezpieczenia interesów akcjonariuszy.

Czy pan zostanie tym likwidatorem?
- A sądzi pan, że to byłby dla mnie awans?

Uchylam pytanie. Nurtuje mnie inny problem: czy faktycznie wyczerpały się rudy kruszconośne, czy też i tu w grę wchodzi polityka, jak w przypadku KWK Siersza?
- Mamy naukowe opracowania, które potwierdzają, że złoża zostały wyczerpane. Cudu nie będzie. To, że Trzebionka nadal funkcjonuje i ma przerabiać kruszce do 30 czerwca 2009 roku i tak stanowi akt odwagi. Bo to działalność już nieopłacalna. Zwłaszcza wobec aktualnego kursu dolara i spadających cen cynku oraz ołowiu na giełdzie w Londynie.

Mam jeszcze jedno pytanie na temat wydobycia…
- Założę się, że wiem o co pan zapyta: o to, czy Trzebionka nie mogłaby połączyć się pod ziemią z byłą KWK Siersza i wydobywać węgiel?

Właśnie!
- Nie ma takiej możliwości. Ani technicznej, ani ekonomicznej. Co znowu potwierdzają posiadane przez nas ekspertyzy i opracowania naukowe. Zatem także w tej sferze nie pójdziemy śladem KWK Siersza.

Cudu z odkryciem jakoby ukrytych zasobów kruszców nie będzie. Wydobywanie węgla to bajki, podobnie jak możliwość rozebrania na materiał budowlany osadnika. Rozumiem, że to prawdziwy koniec Trzebionki.
- Ale koniec cywilizowany. My się rozstajemy z zakładem i załogą po ludzku. Nikogo i niczego nie porzucamy. I nie wątpię, że na miejscu Trzebionki powstanie w przyszłości coś równie ważnego.
Rozmawiał:
Bogumił Kurylczyk

Przełom nr 37 (853) 10.09.2008

Czytaj również