Nie masz konta? Zarejestruj się

Eko Przełom

Nie wiedzą co robić z popiołami

11.01.2012 10:47 | 0 komentarzy | 5 224 odsłon | red
CHRZANÓW. Spalić śmieci, a co zrobić z popiołami, a właściwie powstałym w procesie spalania żużlem? Nie wiedzą nie tylko samorządowcy, ale i przedstawiciele rządu.
0
Nie wiedzą co robić z popiołami
Chcą budowy spalarni. Nie wiedzą co zrobić z żużlem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

CHRZANÓW. Spalić śmieci, a co zrobić z popiołami, a właściwie powstałym w procesie spalania żużlem? Nie wiedzą nie tylko samorządowcy, ale i przedstawiciele rządu.

Od dawna w podobnej sytuacji znajdują się Niemcy. Zachodni sąsiedzi wiedzą jak sobie poradzić z żużlową pozostałością. Wykorzystują ją do budowy dróg. W Polsce samorządy zapłonęły żądzą budowy spalarni, ale o powstałych w nich odpadach nikt nie pomyślał.
- W Polsce przy realizacji projektów budowy spalarni mamy do czynienia z problemem zagospodarowania odpadów po procesie spalania, tzw. żużlu. Zastanawiamy się jak ten problem rozwiązać - powiedział w ostatnich dniach starego roku w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Krzysztof Siwek, dyrektor w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. To powoduje, że spalarnie mogą mieć problem z osiągnięciem tzw. efektu ekologicznego. Według norm, odpady nie mogą przekraczać 8-10 proc. spalanego materiału. Tymczasem żużel mogą stanowić nawet 20 proc.

Chrzanowska spalarnia miałaby spalać 150 tys. ton śmieci. W każdym roku powstawałoby więc około 30 tys. ton żużlu. Gdzie by trafiał?
- Na składowisko odpadów innych niż niebezpieczne, czyli np. składowisko w Balinie - ocenia Anna Kasprzyk, radna Chrzanowa i jednocześnie szefowa ekologicznego stowarzyszenia Eko-Lu. Zastanawia się, w jaki sposób miejscowy samorząd zamierza rozwiązać problem składowiska poprzez budowę spalarni, skoro do tej ostatniej trafiałyby śmieci z dużo większej okolicy niż tylko powiat, a popioły i żużel powstałe w procesie spalania lądowałyby w Balinie.

Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa, uspokaja. Na temat składowania żużlu w Balinie nie chce się wypowiadać. Przyznaje natomiast, że kiedy po raz pierwszy mówiło się o spalarniach w Polsce, pojawiła się propozycja, by popioły trafiały do Niemiec, które - jak już wiemy - wykorzystują te pozostałości. - Mamy jeszcze chwilę czasu. Ostateczne rozwiązanie musi paść. Nie jestem aż tak biegły w temacie. Niech najpierw wypowiedzą się specjaliści - mówi. Jak zapewnia, wie jedno: - To musi być robione bezpiecznie.
Tadeusz Jachnicki

Przełom nr 2 (1023) 11.1.2012