Nie masz konta? Zarejestruj się

Przed ostatecznym starciem

22.11.2006 00:00
Debata „Przełomu” z kandydatami na burmistrza Krzeszowic, Czesławem Bartlem i Jackiem Tekieli.

Debata „Przełomu” z kandydatami na burmistrza Krzeszowic, Czesławem Bartlem i Jackiem Tekieli.




W najbliższą niedzielę, 26 listopada, mieszkańcy gminy Krzeszowice w drugiej turze wyborów zadecydują, który z dwóch kandydatów: Czesław Bartl, czy Jacek Tekieli zostanie burmistrzem. - Wiesław Jagiełło na pewno nie zostanie moim zastępcą. Nie jestem jego cieniem i nie prosiłem o jego poparcie – dementuje Jacek Tekieli.
- Prócz mnie, w urzędzie nie znajdzie zatrudnienia żaden inny nauczyciel. Nie będzie rewolucji, tylko ewolucja – podkreśla Czesław Bartl.
Mówią do siebie: kolego Cześku, kolego Jacku. Obu łączy wiele, nie tylko chęć zdobycia najwyższego w gminie stanowiska. Przed drugą turą wyborów deklarują czyste reguły gry. Wobec anonimów na temat mających pojawić się paszkwili, obaj zdecydowanie zaprzeczają, by którykolwiek z nich miał mieć z tym coś wspólnego.

Nie dla uzdrowiska, a co dla Pałacu
Obaj kandydaci są zdecydowanie przeciwni stworzeniu Krzeszowic Zdroju, choć chcieliby rozwijać uzdrowiskowy charakter miasta.
Czesław Bartl: - Zbyt wiele rygorystycznych obwarowań znajduje się w ustawie o lecznictwie uzdrowiskowym. Krzeszowice powinny rozwijać się turystycznie, mieć dobrze rozwiniętą bazą rekreacyjno-sportową, ale równocześnie konieczne jest pozyskiwanie inwestorów. To owocuje nowymi miejscami pracy i wpływami z podatków.
Jacek Tekieli: - Na to by być uzdrowiskiem według mnie dziś nie mamy szans. Gmina powinna mieć charakter turystyczno–przemysłowy, przy czym przemysł nie może być szkodliwy dla środowiska. Walory, jakie posiadamy są ogromne, ale niewykorzystane.
Dla obu pierwszą decyzją, dotyczącą Pałacu Potockich będzie rozmowa ze spadkobiercami rodu. Jednak...
-Wolałbym, by pozostał w rękach gminy, bo oddanie go Potockim może skutkować stratą kolejnych obiektów gminnych. W końcu starają się odzyskać nie tylko pałac, ale i inne budynki – uważa Czesław Bartl.
- Ja natomiast ucieszyłbym się, gdyby wrócił w ich ręce. Przecież nie chodzi im chyba tylko o dysponowanie ruiną. Płaciliby też gminie podatek od nieruchomości – twierdzi Jacek Tekieli.

Fachowcy do dyspozycji
Ani Czesław Bartl, ani Jacek Tekieli nie obawiają się kierowania setką ludzi, zatrudnionych w urzędzie.
Jacek Tekieli: - Przez siedem lat uczestniczyłem w pracach samorządu. Muszę odświeżyć sobie tylko kilka ustaw, KPA. Choć tak dużą liczbą osób jeszcze nie kierowałem, wiem, na czym to polega.
Czesław Bartl: - W szkole zatrudniam 65 osób. Jako dyrektor odpowiadam przed samorządem, co wiąże się ze współdziałaniem z nim. Wykazałem się na małym gospodarstwie, to i na dużym się wykażę. Zresztą będę miał do dyspozycji fachowców.
Obaj kandydaci mają już osoby, które w razie ich wygranej, zasiądą na stanowisku zastępcy burmistrza, sekretarza czy skarbnika. Tekieli przewiduje dla siebie jednego zastępcę, Bartl dwóch. Nie chcą na razie zdradzać nazwisk.
W żadnym razie nie widzieliby jednak kontrkandydata na stanowisku wiceburmistrza.

Dostrzegają słabości magistratu
Jacek Tekieli: - Jeśli chodzi o kierowników poszczególnych wydziałów, to dam im pół roku, by mogli się wykazać. Muszę sprawdzić, jak pracują i ocenić, czy przyczyny niezadowolenia niektórych mieszkańców są uzasadnione.
Czesław Bartl: - Ja również dam im czas, żeby przyglądnąć się ich pracy. Niektóre opinie wobec nich mogą być nieprawdziwe lub po prostu krzywdzące.
Obaj jednak dostrzegają słabości pracy magistratu, np. niewystarczającą informację dla mieszkańców. Obaj więc chcą stworzyć w urzędzie punkt informacyjny dla petentów, gdzie będą mogli dowiedzieć się, co, gdzie i jak załatwić.
Czesław Bartl: - Zmiany organizacyjne muszą nastąpić. Dotychczas panował tam system autorytarny. Burmistrz wszystko brał na siebie. Według mnie kierownicy wydziałów powinni mieć kompetencje decyzyjne.
Jacek Tekieli: - Chodzi o to, by każdy mieszkaniec mógł czuć się zadowolony z dobrej obsługi w urzędzie.

Konieczny fachowiec, nawet jeśli będzie kosztowny
Zabieganie o pieniądze unijne dla obu kandydatów jest podstawą. Na co miałyby one być potrzebne, i kto miałby pisać wnioski?
Czesław Bartl: - Musimy kontynuować budowę kanalizacji, budowę dróg, ale pieniądze z unii powinny iść również na odnowę zabytków oraz na rewitalizację centrum miasta. Myślę o stworzeniu 3-4 osobowego zespołu w urzędzie, który zająłby się ich pozyskiwaniem, ale i doradztwem przy ich pisaniu dla zainteresowanych. Powinni oni zająć się też promocją gminy. Tacy ludzie istnieją, tylko trzeba im dobrze zapłacić, by pracowali dla urzędu. Nie będę się bał wydać 15 tys. zł na kształcenie takiego pracownika.
Tego samego zdania jest Jacek Tekieli. Zaznacza też, że ma osobę, dobrze znającą się na pozyskiwaniu funduszy unijnych.
Jacek Tekieli: - Jeśli dzięki świetnie przeszkolonemu człowiekowi uda się gminie zdobyć miliony, to nie ma o czym mówić. Po prostu zapłacę nawet za drogie szkolenie.

Gdzie inwestować?
Jacek Tekieli: - Konieczna jest równowaga w wydawaniu pieniędzy na wsie i dla miasta. Mieszkańcy wiedzą najlepiej, czego im potrzeba. Dlatego konieczne są rozmowy z nimi.
Czesław Bartl podkreśla, że trzeba wyznaczyć priorytety w działaniu zarówno na rzecz wsi, jak i miasta.
By pozyskać inwestorów trzeba najpierw poszukać i stworzyć bazę terenów, gdzie mieliby lokować kapitał. Takich kompleksów na terenie gminy praktycznie nie ma.
Jacek Tekieli: - Uważam, że mógłby on powstać w rejonie Rudna i zjazdu z autostrady. Część terenów gmina już wykupiła, nie wszyscy mieszkańcy godzą się jednak na sprzedaż ziemi. Podobne starania czynione były w Nawojowej Górze.
Czesław Bartl: - Jeśli istnieje dobrze zorganizowana przestrzeń, to i inwestor się znajdzie. To wcale nie muszą być wielkie połacie ziemi. PHRO sprzedaje grunty w mieście, można by tam stworzyć centrum biznesowe.

Skorzystać z doświadczeń sąsiadów
Jacek Tekieli: - Dotychczas nie było niemal żadnych kontaktów ani ze wschodem ani z zachodem Małopolski. To się musi zmienić, bo dla nas ważna jest wymiana doświadczeń.
Czesław Bartl: - Myślę, że dobrym rozwiązaniem będzie też wykorzystanie młodego elektoratu, danie mu szansy na działanie.
Obydwaj podkreślają, iż konieczna jest również zmiana polityki informacyjnej, bezpośredni kontakt z mieszkańcami.
Czesław Bartl: - Moglibyśmy organizować publiczne debaty poprzez internet.
Jacek Tekieli: - Głód informacji jest duży, dlatego uważam, że gazeta samorządowa powinna dalej istnieć, tylko w nieco zmienionej formie.
Podobnie uważa jego kontrkandydat. Podkreśla jednak, że taka gazeta w żadnym razie nie powinna być tubą samorządu, czy zbrojnym ramieniem burmistrza.
Ewa Solak


Mówią o sobie

Czesław Bartl
Pracuje po 8-10 godzin dziennie. Kiedyś wolał chodzić w dresie, z racji wykonywanego zawodu nauczyciela WF. Teraz jednak najczęściej spotkać go można w garniturze, pod krawatem. Jako dyrektor szkoły kilkakrotnie w ciągu roku występuje przed rodzicami, nauczycielami i uczniami. Nie stresuje go więc duże audytorium. Zalety, jakie widzi u siebie to kreatywność, otwartość i determinacja w dążeniu do celu. Z wad wymienia łatwowierność i bałaganiarstwo (bo jak mówi, nie zawsze udaje mu się odwiesić garnitur do szafy). Wysoko stawia poprzeczkę wymagań zarówno sobie jak i pracownikom. Za swój dotychczasowy sukces uważa dobrą pozycję szkoły, której jest dyrektorem. Jak podkreśla, największym jednak sukcesem będzie dla niego stanowisko burmistrza Krzeszowic. Za porażkę uważa fakt, iż nie udało mu się osiągnąć czarnego pasa w karate (ma brązowy).
Ma 46 lat żonę, dwójkę dzieci i mieszka w Krzeszowicach. Mając kilka minut na przekonanie do siebie wyborców, mówi:
- Od 22 lat jestem nauczycielem, od 17 dyrektorem szkoły w Woli Filipowskiej. Posiadam wiedzę z zakresu organizacji i zarządzania. Znam pracę w samorządzie, ponieważ przez wiele lat uczestniczyłem w obradach komisji edukacji. Jestem również działaczem sportowym. Chcę, by w naszej gminie rozwijała się turystyka. Stawiam też na edukację. Jeśli zostanę burmistrzem nasze miasto będzie czyste, a urząd przyjazny dla mieszkańców.


Jacek Tekieli
Na pracę zawodową poświęca co dzień 10-11 godzin. Lubi ubierać garnitury, więc często chodzi pod krawatem. Odkąd w 1998 roku został radnym i musiał zabrać głos na sesji, przełamał w sobie barierę i publiczne wystąpienia nie są już dla niego problemem. Nie ukrywa jednak, że czasem się denerwuje. Za swą zaletę i równocześnie wadę uważa pracowitość. Przyznaje, że czasem jest bałaganiarzem. Zawsze jednak wie, gdzie co położył. Cechy, które według niego mogą być mu pomocne w pełnieniu funkcji burmistrza, to właśnie pracowitość i zdecydowanie w dążeniu do celu. Od podwładnych wymagać będzie odpowiedzialności za swoje czyny oraz pełnego zaangażowania. Za swój sukces uważa dobrze wykonywaną pracę w kancelarii adwokackiej i dążenie do pogłębiania wiedzy. Za porażkę - brak czasu przez co nie może podnosić swoich kwalifikacji.
Z wykształcenia jest ekonomistą. Ma 35 lat, jest kawalerem i mieszka w Sance. Mając kilka minut na przekonanie do siebie wyborców, mówi:
- Mam siedem lat doświadczenia w pracy samorządowej i jestem osobą kompetentną. Wiem, jakie problemy mają mieszkańcy, wiem też, jakie kierunki działań trzeba podjąć, by żyło się lepiej. Współpracowałem z wieloma urzędnikami. Dało mi to wiedzę z zakresu zarządzania gminą. Jestem konsekwentny w działaniu oraz otwarty dla mieszkańców. Pod moim kierunkiem nasza gmina stanie się ładniejsza, niż dotychczas.


Na zdjęciu:
Jacek Tekieli (z lewej) i Czesław Bartl

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 47 (761)
  • Data wydania: 22.11.06

Kup e-gazetę!