Nie masz konta? Zarejestruj się

Rak piersi to nie wyrok

04.10.2006 00:00
Ania, matka czworga dzieci, od pięciu lat jest amazonką. Gdyby wcześniej zareagowała na niepokojące objawy, decydując się na mammografię, dziś miałaby obydwie piersi.
Ania, matka czworga dzieci, od pięciu lat jest amazonką. Gdyby wcześniej zareagowała na niepokojące objawy, decydując się na mammografię, dziś miałaby obydwie piersi.
Po urodzeniu najmłodszej córki przeszła zapalenie piersi. Wtedy zaczęły się jej problemy z biustem.
- Czułam, że coś jest nie tak. Pierś często mnie pobolewała, swędziała. Jednak gdy poszłam do mojej ginekolog, ta stwierdziła, że nic mi nie jest, bo pierś jest miękka. Nie dała mi skierowania na mammografię. Pomyślałam więc, że może faktycznie histeryzuję, i nie upierałam się przy badaniu – wspomina Ania.
Z piersią było jednak coraz gorzej. Dopiero gdy Ania zauważyła, że pojawił się na niej powiększający się dołek, wystraszyła się nie na żarty. Ponownie udała się do lekarza, tym razem prywatnie. Ten natychmiast skierował ją na mammografię. Potem były kolejne badania, które potwierdziły najgorsze obawy – rak złośliwy. Było już jednak za późno, żeby ocalić pierś.
- W maju dowiedziałam się, że mam raka, a już w czerwcu amputowali mi pierś – Ania wraca pamięcią do wydarzeń sprzed pięciu lat.
Bardzo przeżyła operację. Jeszcze trudniej było jej przetrzymać chemioterapię i radioterapię. W tych ciężkich chwilach wspierał ją kochający mąż i dzieci.
Nadzieję dawały jej również kobiety, które – podobnie jak ona – przeszły amputację piersi, ale nie poddały się chorobie.
- W mediach głośno już było o raku piersi i badaniach profilaktycznych. Wydawało mi się jednak, że ten problem mnie nie dotyczy. Nigdy wcześniej nie robiłam USG piersi ani mammografii. Teraz wiem, że powinnam była regularnie się badać. Mam też żal do mojego ginekologa, który zbagatelizował sprawę – przyznaje amazonka, która z powodów rodzinnych woli pozostać anonimową. Nie chce podać nawet swojego prawdziwego imienia.

Zaczęło się od biustonosza
Przewodnicząca Stowarzyszenia „Amazonki Ziemi Chrzanowskiej”, Halina Jagódka, o swojej chorobie mówi otwarcie.
- Od córki w prezencie dostałam nowy biustonosz. Jakoś wtedy zaczęła mnie boleć pierś. Początkowo myślałam, że to właśnie przez nową bieliznę. Ale po pewnym czasie, w trakcie kąpieli, sama wyczułam guzka – opowiada Halina Jagódka.
Udała się do lekarza, który potwierdził zmiany w piersi. Przeprowadzona biopsja wykazała, że to rak złośliwy. Pani Halinka nie poszła jednak od razu do szpitala.
Pojechała jeszcze do Szczawnicy wypocząć. Dopiero po dwóch miesiącach zdecydowała się na operację.
- Ze spokojem przyjęłam wiadomość o chorobie i decyzję o amputacji piersi. Nie załamywałam rąk, nie zadawałam sobie pytań: „dlaczego właśnie ja?”. Wiedziałam, że chcę żyć i muszę pokonać raka – przyznaje Halina Jagódka.
Od operacji minęły 4 lata. Teraz czuje się dobrze. Ma jednak świadomość, że choroba może powrócić.

Temat tabu
Rak piersi, obok raka dróg rodnych, to najczęstszy rodzaj nowotworu u kobiet. Ryzyko wystąpienia raka piersi pojawia się już u pań po trzydziestce. Bywa jednak, że choroba dotyka dużo młodsze kobiety.
- Nie ma reguły, że rak piersi dotyka tylko kobiety starsze. Także te bardzo młode chorują. Sama spotkałam dziewiętnastolatkę po amputacji piersi – potwierdza Halina Jagódka.
Dla wielu kobiet rak piersi to temat tabu. Nie chcą mówić o chorobie, bo wstydzą się, że amputowano im pierś. Inne nie chcą martwić rodziny, albo po prostu nie są na to gotowe.
- W naszym gronie była pani, która dopiero po dwóch latach od operacji odważyła się przyjść do nas i opowiedzieć, co przeszła. Inna z kolei do dziś nie przyznała się synowi, że ma raka, bo nie chce martwić chłopaka. Tymczasem warto rozmawiać, bo wsparcie rodziny jest bardzo ważne – zaznacza szefowa chrzanowskich amazonek.

Wspólnie walczą z chorobą
Podczas spotkań amazonki pomagają sobie nawzajem w powrocie do normalnego życia, tworzą grupy wsparcia psychicznego, organizują gimnastykę rehabilitacyjną, konieczną przy rekonwalescencji i utrzymaniu sprawności.
- Wielu rzeczy o samej chorobie, a także życiu po operacji, dowiedziałam się właśnie od koleżanek z grupy. One podpowiedziały mi, jak się odżywiać; co robić, by mieć dobre wyniki badań; jakie ćwiczenia stosować, i że powinnam unikać stresu. Wspierały mnie na duchu. Wpajały, że po amputacji piersi wciąż jestem pełnowartościową kobietą. Dawały nadzieję na wyjście z choroby, pokazując, jak one walczą z rakiem. Lekarz w trakcie wizyty takich rzeczy pacjentowi nie powie – podkreśla pani Ania.

Badania już w szkole
Wcześnie wykryty rak piersi może być wyleczalny. Dlatego tak ważne jest samobadanie piersi. Gdy w trakcie takiego badania coś zaniepokoi kobietę, natychmiast powinna się udać do lekarza. Nie wolno czekać, licząc, że to nic złego i samo minie.
- Moja starsza córka była na kursie prawidłowego kontrolowania piersi. Wie, jak je badać. Jednak wiele kobiet nie potrafi tego robić, i, co najgorsze, nie uzmysławia sobie, jakie to ważne dla ich zdrowia. Dlatego nauka prawidłowego samobadania piersi powinna być obowiązkowa w szkole – uważa amazonka.
Kobiety powinny sobie uświadomić, że rak piersi nie musi być chorobą śmiertelną. Nie każdy wykryty guzek to nowotwór złośliwy. Ważne są jednak regularne badania USG piersi a także mammografia, bo im wcześniej wykryta choroba, tym większe szanse na wyleczenie.
Anna Jarguz

Na zdjęciu: Wiadomość o chorobie to szok dla każdej kobiety. Rak piersi nie musi być jednak wyrokiem śmierci.



O tym, w jaki sposób przeprowadzać samobadanie piersi, o sygnałach ostrzegawczych, które powinny zaniepokoić kobietę i skłonić do wizyty u lekarza oraz o działaniu przyszpitalnej poradni profilaktyki raka piersi – przeczytacie w papierowym wydaniu „Przełomu”.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 40 (754)
  • Data wydania: 04.10.06

Kup e-gazetę!